Menu

Mini-Menu

Strony

piątek, 30 marca 2018

Od Hideyoshiego C. D April


- No, to na dzisiaj się już najeździłam. Mam nadzieję, że moje przypuszczenia są dobre i kostka nie jest skręcona. Inaczej nici z treningów przez… tydzień? Jeśli nie masz mnie jeszcze dość, to możemy gdzieś jeszcze wyskoczyć- dziewczyna rzuciła, zakładając trampek na spuchniętą kostkę. Nie no ona ma talent do upadków. Najpierw sama się wywaliła, później o mało co nie zaliczyła gleby, a teraz nawet przed ławką się wywróciła. Mistrz. Normalnie rekord Guinessa by pobiła. Wypiera się, że nic jej nie jest, ale kostka mówi sama za siebie. Jest, delikatnie mówiąc, spuchnięta, 
-Wiesz, mi tam pasuje, ale jesteś pewna, że nic ci nie jest?
- Tak. Jest okej. A jeśli nie, to wkrótce się najwyżej przekonamy, prawda? - kończyła wiązać jednego buta.
-Pomóc ci jakoś?- stałem obok w asekuracji, gdy dziewczyna wstawała.
- Zaraz się przekonamy. Spokojnie, chyba dam radę iść sama. Nie zrobię ci tego i nie będziesz musiał nieść mojego dwutonowego cielska - zaśmiałam się, dociskając sznurówki.
-Jesteś szczupła jak na 2 tony- zaśmiałem się.
- Dzięki. Ale wiesz, zdradzę ci sekret. To wszystko zasługa gorsetów - wyszeptałam z dłonią przyłożoną do ust.
-Mmm... Ciasny musi być ten gorset.
- No ba. Jednak da się przyzwyczaić - zaśmiała się.
-Wieeesz, ja podziękuję. To jak? Wstajesz?
- Tak. Nadeszła chwila prawdy -dziewczyna wstała i złapała się mnie. Odruchowo ją złapałem ,a ta potem buchnęła śmiechem - Żartowałam. Wszystko w porządku. Mogę iść sama.
-Ooo tyy! -walnąłem ją w głowę.
- Heej. To że nic nie jest z moją nogą nie znaczy, że inna część mojego ciała może ucierpieć - oddała mi, uderzając mnie w przedramię.
-Taa, dysmózgia na propsie, haha. A tak poza tym. To masz jakieś plany, gdzie chcesz iść?
- W sumie to nie mam pojęcia. Myślałam o jakiejś kawiarnii. Napiłabym się herbaty i zjadła ciasto.
-Kawiarnia? O daa! Uwielbiam kawiarnie. Idziemy?
- Pewnie. Muszę tylko skoczyć jeszcze do siebie po pieniądze, więc teraz to ty zobaczysz jak mieszkam- odparła, uśmiechając się.
-Jasne, why not!- zaczęliśmy iść w stronę jej mieszkania. Parę minut później, byliśmy na miejscu, a dziewczyna otworzyła mi drzwi do mieszkania. wszedłem do środka i czekałem na nią w holu.
-Ładnie się urzadziłaś, chociaż preferuję moje cztery kąty- uśmiechnąłem się.
- Dziękuję. Każdy ma inny gust, więc nie ma problemu. Rozgość się, a ja skoczę szybko do mojego pokoju -dziewczyna skierowała się do swojego pokoju po pieniądze.

<April?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz