Menu

Mini-Menu

Strony

piątek, 13 kwietnia 2018

Od Taigi C.D Olivia


Jak przez mgłę widziałam tylko, że Olivia wychodzi. Nawet nie wiedziałam gdzie, a wszystkie moje pytania na ten temat, kończyły się tą samą odpowiedzią "No przecież słyszeliśmy to samo co Ty", ale oni mili. Nawet nie mogłam z nimi normalnie porozmawiać, dlaczego jedyna osoba, która chciała ze mną rozmawiać, sobie poszła? Gaze namawiał mnie na powrót do domu i zaprzestanie picia, a Mobius... Sama nie wiem, zniknął mi z oczu, bardzo szybko. Poszedł wyrwać inną laskę? A może ulotnił się do domu, nie mówiąc nam o tym... Cóż zawsze istniała możliwość, że zwyczajnie tego nie słyszałam. Przeciągnęłam wszystkie swoje mięśnie, opierając się o kanapę. Wszyscy poszli...
- Dobra czas do domu - Gaze złapał mnie w pasie i pod kolanami unosząc i niosąc do samochodu. Nie stawiałam się. Chciałam iść szybko do domu, do swojego łóżka.
Obudziłam się z uczuciem Sahary w ustach. Białowłosy chłopak leżał obok mnie, śpiąc dalej w najlepsze. Po wróceniu do normalności postanowiłam wyjść na miasto. Kasa sama się nie zrobi, na ojca liczyć nie mogę, a na nikogo też liczyć nie będę. Nielegalny hazard był najlepszą opcją na szybki i łatwy zarobek. Oczywiście za każdym razem trzeba iść w inne miejsce, aby nikt nie zauważył, że kontujesz. Powiedzmy sobie szczerze, kto grając w karty, nie oszukuje? Po ciekawej i dobrej rozgrywce i niezbyt przyjemnym spotkaniu grupy złodziei spotkałam kogoś, kogo najmniej się spodziewałam o tej godzinie w tym miejscu.
- O Taiga, hej - Młoda, czarnowłosa kobieta stanęła przede mną z uśmiechem. - Nic Ci nie jest?! Jesteś prawie cała we krwi - Zaczęła skakać obok mnie z każdej możliwej strony.
- Nie, to nie moja - Wzruszyłam tylko ramionami - Co robisz tutaj o tej godzinie? - Podniosłam jedną brew. Nie znałam się z nią aż tak dobrze, ale raczej nie wyglądała na osobę, która lubi się szwendać wieczorami po mieście, jeszcze w takiej okolicy, gdzie w każdej chwili może wyjść ktoś, kto nie ma zbyt przyjaznego nastawienia.
- Wyszłam coś zjeść, ale chyba pomyliłam drogi - Przyznała nieco bezradnie, smyrając się palcem po policzku. Westchnęłam cicho, kiwając głową.
- Okej, chodź. Gaze pewnie zrobił coś dobrego - Schowałam dłonie do kieszeni i nie czekając na reakcję, skierowałam się do mieszkania. Nie słysząc za sobą delikatnych kroków, niechętnie odwróciłam się przez ramię, aby spojrzeć na Olivię - No rusz dupę, jak będziesz tutaj tak stać to prędzej czy później ktoś Cię napadnie - Skrzyżowałam dłonie na piersi.
- Nie chce wam przeszkadzać - Mruknęła, odwracając ode mnie wzrok.
- Przecież nie wpychasz mi się do mieszkania, tym razem to ja proponuje Ci, żebyś do mnie przyszła - Przewróciłam oczami, otulając się jeszcze bardziej bluzą, żałując tym samym, że nie zdążyłam zabrać z domu kurtki, a raczej nie pomyślałam, aby to zrobić.
- No dobrze - Skinęła w końcu głową, doganiając mnie, abyśmy dalej szły w milczeniu, aż nie dotarłyśmy wspólnie do mojego mieszkania, w którym panował ład. Oczywiście, nie zawsze tak tutaj jest, a jeśli już wszystko jest na swoim miejscu to zazwyczaj dzięki współlokatorowi. Przywitała nas dziwna pustka, zaskoczona weszłam do kuchni, gdzie widniała karteczka z krótkim liścikiem "Musiałem wyjść na chwilę, kolacja w piekarniku księżniczko!". Zostawiłam kartkę na szafce, otwierając piekarnik, skąd wydobył się aromatyczny zapach kurczaka.
- Siadaj, ja się tylko przebiorę - Rzuciłam do dziewczyny, wskazując na kuchnię, a dokładnie na okrągły stół i krzesła. Sama weszłam do sypialni, z której wzięłam czyste ubrania, aby zaraz móc je założyć zmywając wcześniej zaschniętą już krew z rąk. Związałam włosy w kucyk, przychodząc do młodej kobiety, która już siedziała przy stole i przyglądała się wyposażeniu niewielkiej kuchni, składającej się głównie z białych mebli. Powyciągałam talerze, a także sztućce, stawiając na środku kurczaka razem z pieczonymi ziemniaczkami. - Smacznego - Nie czekając na reakcję, wzięłam do ust kawałek białego mięsa.
- Smaczne! - Wręcz krzyknęła z radością, gdy wzięła kilka kęsów mięsa, a także warzyw. - Fajnie mieć takie obiady codziennie - Uśmiechnęła się do mnie.
- Nie jest najgorzej - Wzruszyłam ramionami - Tak w ogóle to, czemu wczoraj tak nagle uciekłaś, no chyba znasz się na żartach - Podniosłam jedną brew, trzymając widelec z jedzeniem przy ustach.
- Co... Ach wczoraj - Zmieszana spojrzała na talerz, najwidoczniej szukając odpowiedniej odpowiedzi.
- Nie wymyślaj mi wymówek, które będą wyssane z palca, nie chcesz mówić, to nie mów i na tym się zakończy temat. - Wzruszyłam temat, niewzruszona kontynuując swoją porcję.
- Znaczy się.... Ech - Westchnęła przeciągle, odkładając widelec obok białego talerzyka. Spojrzała na mnie z powagą.- Znasz dobrze Mobiusa prawda? Jaki on jest?
- Jeśli chcesz się zapytać o nasze stosunki, to nie jestem dla Ciebie żadną konkurencją - Zapewniłam, zresztą podejrzewam, że było widać, że ani ja nie jestem zainteresowana nim, ani on mną, co obojgu nam pasowało.
- Nie - Pokręciła przecząco głową - Wiem, że masz chłopaka, chciałam raczej zapytać, jaki on jest... Tak po prostu - Złapała się za ramię. Chyba nie łatwo przychodziła jej taka rozmowa, a może to tylko ja odstraszałam?
- Pytasz czy rzeczywiście podrywa wszystko, co się rusza? - Włożyłam kosmyk niesfornych włosów za ucho - Jest podrywaczem, ale nie sądzę, żeby brał te wszystkie dziewczyny na serio, raczej jednorazowe przygody - Wzruszyłam ramionami - Ale też jego materacem nie jestem. Każdy z nas ma drugą twarz, on również - Skwitowałam. - Soku? - Pomimo że nasze talerze prawie już świeciły pustkami, nie wpadłam na to, aby zapytać o tak istotną rzecz nieco wcześniej.
- Może być woda - Po chwili ciszy padły z jej ust ciche, ale pewne słowa. Podniosłam się, aby napełnić dwie szklanki. Jedną bezbarwną wodą, a drugą pomarańczowym sokiem ze świeżych pomarańczy.
- W ogóle skąd takie pytanie? Z tego, co pamiętam, pytałam Cię o coś zupełnie innego. - Oparłam się łokciami o stół, dokładnie jej się przyglądając. Zauroczenie młodej skrzypaczki do czarnowłosego tancerza nie były żadną tajemnicą. Trzeba być debilem, żeby nie zauważyć, czegoś tak oczywistego. Jednak jej wybranek jest mężczyzną, oni mają opóźniony zapłon. Byłam ciekawa, co wyniknie z ich znajomości. Pod wpływem drugiej osoby można się całkowicie zmienić, jednak czy ta zasada dotyczy każdego z nas? Drugie przysłowie mówi, że wyjątek potwierdza regułę. Nie życzyłam jej, aby dotyczyło to jej. Domyślam się, że mogłoby to jej złamać serce, które najwidoczniej miała dobre i kochane.

Olivia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz