Menu

Mini-Menu

Strony

czwartek, 10 maja 2018

Od Taigi C.D Gaze



Fakt, że nie widzieliśmy się ponad tydzień, czy podniecenie, które rosło we mnie każdego dnia, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam go bez koszulki. Sama nie wiedziałam, co tak naprawdę mną aktualnie kierowało. Pragnęłam jedynie, żeby był we mnie, przy mnie i nigdzie indziej. Chciałam mieć go dla siebie, tylko i wyłącznie, żeby nikt więcej nie miał prawa go nawet tknąć. Ciepłe, wilgotne usta przemieszczały się po mym ciele, czułam jedynie, jak gdzieniegdzie przysysa moją skórą, pozostawiając po sobie tak zwane "malinki". Kiedy nade mną zawisnął, spojrzałam prosto w jego oliwkowe oczy, zarówno na mojej, jak i na jego twarzy zagościł miły, duży i bardzo szczery uśmiech. Złączyłam nasze usta w pocałunku, który niestety nie trwał zbyt długo. Wystarczyło, że jego dłoń dotknęła najbardziej czułego miejsca, żebym jęknęła prosto w jego usta, łapiąc za białe włosy. Jeden palec dzięki poprzednim pieszczotą wszedł bardzo szybko i sprawnie. Przygryzłam dolną wargę, odchylając głowę w tył. Wyczuwając, że jestem w pełni gotowa, bez pytań, czy ostrzeżeń włożył drugi palec, a wolną dłonią zaczynał masować jedną z piersi, bawiąc się przy tym sutkiem. Przy tych chwilach błogości, napadła mnie jedna ważna myśl. Zanim nachylił się nad moim brzuchem, żeby jak miewam złożyć i na nim kolejny z rzędu pocałunek, zatrzymałam go, podnosząc kolano. Spojrzał na mnie zaskoczony, chcąc otworzyć usta, zakryłam mu je dłonią. Uśmiechnęłam się delikatnie, poprawiając przy tym włosy.
- Nie chce mieć dzieci - Spojrzałam w dół, gdzie w całej okazałości mogłam podziwiać jego przyjaciela. - Jeszcze - Dodałam ciszej, nie zmieniając wyrazu twarzy. Jego zielenice poszerzyły się i gwałtownie zaczął się rozglądać po pokoju, co wywołało u mnie śmiech - Nieprzygotowany, licz się z karą - Złapałam go za ramię ciągnąc pod siebie. Okrakiem usiadłam na jego podbrzuszu, wychylając się do szafki nocnej, z której wyciągnęłam prezerwatywę.
- Czy... - Zatrzymał się w połowie zdania, gdy rozdawałam opakowanie zębami.
- Powiedzmy, że liczyłam na Ciebie od jakiegoś czasu - Mrugnęłam do niego, przesuwając się całym ciałem w dół. Zanim nałożyłam nasze zabezpieczenie na jego prącie, najpierw chciałam mu sprawić nieco przyjemności. Oblizałam usta i ujęłam nimi główkę, trzymając całe prężące się prącie w dłoni, co spotkało się z miłym dla moich uszu jęknięciem. Wkładałam go coraz głębiej, aż dotarł do samego gardła, gdzie wywoływał już niemiłe uczucie dyskomfortu. Cofnęłam głowę, przecierając wargi dłonią. Sprawnym ruchem dłoni nałożyłam gumkę na twardego członka, siadając tak jak poprzedniego na jego ciemnym brzuchu. Jeszcze raz pocałowałam go namiętnie w usta, nakierowując swoją kobiecość na jego męskość. Zaczęłam się po nim zsuwać na dół, mrucząc przy tym. Kiedy udami dotknęłam łóżka, jęknęliśmy przeciągle. Wielkość, a także grubość była bardzo ponad przeciętność, ale nie był też nie wiadomo jak wielki, dzięki czemu nie odczuwałam żadnego bólu, a jedynie samą przyjemność. Zaczęłam unosić się na nogach, opadając na niego, opierając się rękoma o jego klatkę, aby nie stracić przy tym równowagi. Oddech przyspieszał z każdym ruchem, a dreszcze zaczęły przechodzić przez całe ciało, zwiastując tym samym nadchodzący orgazm. Krzyk z jękiem mieszał się, gdy odchylając głowę i wyginając się na Gaze, przez całe ciało przechodził mnie jeden z najlepszych orgazmów, jaki miałam. Kiedy pierwsza fala rozkoszy rozeszła się po całym pomieszczeniu, serce waliło jak oszalałe, a oddech nie chciał nawet na moment się uspokoić. Zdążyłam tylko na niego spojrzeć, kiedy podniósł się do pozycji siedzącej i przekręcił mnie pod siebie. Odgarnęłam włosy, które zaczęły wchodzić mi do oczu, nie spuszczając z niego spojrzenia. Owinęłam dłonie, wokół ciemnej szyi sprawiając, że przyległ do mnie, a nasze usta po raz n-ty spotkały się tego wieczoru. Dłonią powoli i niepewnie rozszerzył dłonie, wsuwając swoje biodra między nie. Nie miałam żadnego powodu, aby się sprzeciwiać, dlatego pozwoliłam mu działać. Był znacznie szybszy niż ja, a jego ruchy były pewne, co nawet mnie zaskoczyło, bacząc na jego wcześniejsze zachowanie i ogólny zarys charakteru. Po kilkudziesięciu minutach wspólnej współpracy, poczułam, jak jego prącie nagle jeszcze bardziej przybrało na wielkości. Wystarczyły dwa mocniejsze ruchy, żeby z głośnym jęknięciem doszedł. Mnie samej również zagwarantował drugi orgazm, jednak ten był inny. Poczułam wtedy nie tylko fizyczną przyjemność, ale i psychiczną podświadomość, że to jest ktoś, kogo uwielbiam, kogo kocham. Czułam to już wcześniej, kiedy wyjeżdżał, kiedy wyznał mi miłość, wiedziałam, że to nie jest jednostronna miłość, ale mimo to miałam wątpliwości, a może bałam się dopuścić do siebie w ogóle takową myśl. Jęk zamienił się w cichy szloch, a z oczy popłynął strumień łez.
- Tai!? Co się stało? Boli Cię? - Gaze jakby w jednej chwili ochłonął, a w jego oczach zobaczyć można było strach.
- Jestem w Tobie tak bardzo zakochana - Wyszeptałam, zamykając oczy. Było mi wstyd, że z takiego powodu zaczęłam płakać. Zamiast cieszyć się chwilą, tym, że udało mi się powiedzieć mu szczerze, co do niego czuje, zalewam się łzami. Chłopak objął mnie, składając pocałunek na moim ramieniu, uważając przy tym, aby nie leżeć na mnie całym swoim ciężarem.
- Taiguś... Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham - Wyszeptał, na co pociągnęłam nosem. Leżeliśmy tak, dopóki nie uspokoiłam swojego ciała, a także myśli. Nic nie mówił, nie nalegał, nie naciskał, po prostu leżał wtulony we mnie, głaszcząc mnie po włosach.
- Nie myśl sobie, że teraz będę co noc płakać - Mruknęłam w końcu, odwracając się twarzą w jego stronę. Momentalnie zobaczyłam jego uśmiech, który... Był po prostu zniewalający.
- Cała Ty - Okrył nas kołdrą, przyciągając do siebie. Pokręciłam tylko głową, chowając głowę w jego torsie, aby ukryć niewinny uśmiech i zaczerwienione policzki.
~Rano~
W końcu przespałam bezproblemowo całą noc, rano aż nie chciało mi się wstawać i pewnie, gdyby nie uczucie pustki, które wyczułam dłonią, nawet nie otworzyłabym oka. Usiadłam na łóżku, przeciągając się. Na ziemi wciąż leżała zarówno moje zwykłe ubrania, jak i bielizna. Wyjęłam z szafy świeże figi, a na górę założyłam koszulkę Gaze. Wychodząc z pokoju, pierwsze co mnie spotkało to niesamowicie smaczny zapach. Podążając za nim, spotkałam się z białowłosym, który stał przy patelni, robiąc chyba omlety. Objęłam go od tyłu, zaglądając, jak to wygląda.
- Dobrze, że gotujesz. Jestem głodna jak cholera! - Spojrzałam w górę, aby ujrzeć jego świeżą twarz. Musiał wstać bardzo wcześnie, skoro zdążył nawet wziąć prysznic.
- Cześć skarbie - Ucałował mnie w czubek głowy - Nalejesz nam czegoś do picia? Ja zaraz nałożę na talerze.
- Pewnie - Skinęłam głową, wyjmując dwie filiżanki, zaparzając nam kawy.
Siedzieliśmy naprzeciwko siebie, zajadając się omletami. Tęskniłam za tym. Dobre śniadanie, jego towarzystwo.
- Wczoraj... Mówiłaś poważnie? - Zapytał, co nawet mnie nie zaskoczyło. Wiedziałam, że w końcu zacznie ten temat, aczkolwiek miałam nadzieję, że dojdzie do tego nieco później. Westchnęłam cicho, wkładając do ust ostatni kawałek śniadania. Oparłam głowę o rękę, patrząc na niego z uwagą. Zachowując powagę, skinęłam głową.
- Tak, mówiłam poważnie - Odwróciłam na moment wzrok, aby zaraz po tym móc znów na niego spojrzeć. Nawet nie próbował ukryć swojej radości - Ale opowiedz mi lepiej, jak było u rodziców... Powiedziałeś im o nas?
- Tak! - Podniósł głowę ku górze, pokazując mi w ten sposób, jaki to nie jest dumny z tego powodu, czasami na prawdę można go porównać do psa... W sumie zawsze chciałam mieć takie kochane zwierzątko. Jako że mieliśmy dzień wolny, postanowiliśmy nie przejmować się dzisiaj niczym i po prostu spędzić razem czas. Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie, nawet się nie ubierając. Zawaliłam go pytaniami, na które czasami niechętnie mi odpowiadał, chociażby na to, jak na początku zareagowali jego rodzice, jaka jest jego mama. Ostatecznie zdradził mi tylko, że każdy chce mnie poznać, przez co kamień spadł mi z serca. Nie zależało mi na tym, aby mnie lubili, ale jakby dzień w dzień mieli mu gadać, że jestem zła i powinien ode mnie odejść... No nie chciałabym takiej sytuacji. Opowiadał mi o swojej rodzinie z dużym przejęciem, zwłaszcza jeśli zaczął się temat jego braci, okazało się, że ma ich całkiem sporo.
- Zresztą o Almasie mogłaś słyszeć - Dodał po chwili, tuląc się do mnie. - Czasami jest w telewizji, sporo nastolatek go lubi - Zaśmiał się cicho.
- Chcesz mi powiedzieć, że Twój brat ma stado małoletnich wielbicielek? - Wręcz zawyłam śmiechem, jednak kiedy na mnie spojrzał poważniej, podniosłam ręce w geście obronnym - Dobra, dobra, zaraz sprawdzimy - Wyciągnęłam spod stolika laptopa, w którym od razu napisałam imię i nazwisko jego brata. Zamrugałam kilka razy, gdy rzeczywiście było o nim sporo informacji i zdjęć, co więcej miał nawet własne fankluby!
- Ostatni stał się jakoś bardziej rozchwytywany - Stwierdził, jakby to było coś zupełnie normalnego. No bo przecież każdy ma teraz swoje własny fankluby...
- Jak znajdę tutaj gdzieś Ciebie to zabije - Mruknęłam, marszcząc brwi. Owszem byłam zazdrosna. Gaze wyróżniał się urodą i często zwracał na siebie uwagę, dlatego nie było nic dziwnego w tym, że kobiety odwracają się za nim na ulicy.
- Powiedz teraz coś o swojej rodzinie, nigdy o nich nie mówisz - Nawinął sobie kosmyk czarnych włosów na palec, zaczynając się nimi bawić.
- Bo nie ma o czym - Wzruszyłam ramionami - Mojego ojca już widziałeś, mama nie żyje, a brat jeździ po świecie i czasami tylko wpadnie. - Powiedziałam w wielkim skrócie, na co zrobił niezadowolony dzióbek.
- Nie mówiłaś, że masz brata.
- Ty nie mówiłeś, że masz ich aż czterech - Pokazałam mu koniuszek języka - Toshiro jest specyficzny, mówił, że ma wpaść w następnych tygodniach, także raczej go spotkasz. Zresztą ojciec też ma wpaść, coś ode mnie chce, ale jeszcze nie wiem co - Odwróciłam się do niego plecami, aby zaraz się położyć układając głowę na jego kolanach.
- Powinienem włożyć garnitur? - Przyłożył palec do ust i chciałam zacząć się śmiać, ale wcześniej zorientowałam się, że on to mówi całkowicie poważnie. Pokiwałam niedowierzająco głową.
- To nie jest rozmowa o pracę, tylko zwykłe spotkanie, nie spinaj się tak - Zanurzyłam dłoń w jego włosy, miziając go przy tym. Odczuwałam potrzebę bycia blisko niego, tulenia się, a nawet i całowania.
- To Twój tata, muszę jakoś wyglądać - Ujął dłoń, którą smyrałam go po głowie, żeby móc mnie w nią pocałować. - Może jednak coś porobimy? - Zostawiając moje ręce w spokoju, przeszedł do policzka, po którym głaskał mnie kciukiem.
- W sumie... Możemy iść poćwiczyć - Wstałam od razu, wyciągając ręce do góry, później przed i za siebie.
- Myślałem o jakimś kinie, lodach - Westchnął, patrząc na mnie wzrokiem który mówił znacznie więcej niż wszystkie jego słowa "Wszystko tylko nie walka". - Chodźmy na prawdziwą randkę - Mruknął, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Randka... Prawda, nigdy nie umówiliśmy się na takie typowe romantyczne wyjście do kina, czy na kolację do restauracji. Zawsze mieliśmy ciekawe rzeczy do robienia, a przez fakt, że mieszkamy razem, to nie odczuwałam potrzeby żeby gdzieś z nim szczególnie wychodzić. Przyłożyłam palec do ust, zastanawiając się chwilę. W sumie dlaczego by nie wyjść na obiad do restauracji spacer po parku i spędzić czas razem, ale aktywnie, a nie siedząc na dupie przy telewizorze.
- To obiad w restauracji i spacer? - Podniosłam jedną brew, czym musiałam go zaskoczyć.
- Włoska knajpka Ci odpowiada? - W jego oczach już teraz można było dostrzec iskierki. Nawet jeśli nie chciało mi się chodzić po parku za rękę, jak dzieci w szkole podstawowej, to jeśli jemu ma to sprawić przyjemność, to mogę się tyle poświęcić.
- Może być, pójdę się wykąpać i wyprasować jakieś ubrania, Tobie też coś wyprasuje - Klepiąc go po udzie wstałam z kanapy, aby się przeciągnąć i porobić kilka skłonów dla wyprostowania swoich kości.
- Mogę chociaż wybrać? - Zaśmiał się, na co pokiwałam przecząco głową.
- Wybiorę Ci coś ładnego! - Zawołałam, znikając szybko za rogiem.

Gaze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz