Menu

Mini-Menu

Strony

niedziela, 6 maja 2018

Od Taigi C.D Olivii


- Wybacz Taiga, że tak to wszystko wyszło… - oznajmiła cicho, unosząc na mnie wzrok - Podobna sytuacja się już nie powtórzy - dodała, posyłając w moją stronę delikatny, ale wymuszony uśmiech. Cała to sytuacja wydawała mi się okropnie dziwna. Jej brat wchodzi do mojego mieszkania, chociaż nie przypominam sobie, żebym wszystkim się chwaliła, gdzie mieszkam, po czym robi mi przeszukanie, tak jakbym nie miała co robić, tylko urządzała potajemne schadzki zakochanych w moim skromnym mieszkaniu.
- Mam nadzieję, nie mam zamiaru trzymać w swoim mieszkaniu całej Twojej rodzinki, która przeszukuje mi szafy w poszukiwaniu nagiego Mobiusa - Przewróciłam oczami, wracając do kuchni, gdzie czekał na mnie niedopity sok.
- Ja również wolałabym uniknąć takich sytuacji - Żeby zająć swoje dłonie, zaczęła się bawić sznureczkami, które odchodziły od jej bluzy. Zastanawiałam się, dlaczego jej rodzina aż tak go nienawidzi. Sama znam go z tej bardziej "przyjacielskiej" strony, jeśli w ogóle mogę powiedzieć, że takową posiada, aczkolwiek słyszałam plotki i to nie jedne. Romans z dyrektorką, wizyty u prostytutek, każdej nocy inna dziewczyna. Niestety nie jestem w stanie określić czy to prawda, czy zwykłe wymysły ludzi. Może zraniona dziewczyna zaczynała wymyślać nowe historyjki, żeby w oczach innych to on był tym najgorszym. Oczywiście brałam też pod uwagę, że może być to prawda. Nasze stosunki były jasne i oboje nie czuliśmy do siebie żadnego popędu, czy też pożądania, dlatego wszystkie złe słowa wypowiedziane w jego kierunku były dla mnie g*wno warte.
- O co im chodzi? Masz jakiś zakaz spotykania się z chłopakami? - Podniosłam jedną brew. W sumie nie wiedziałam po co, o to pytam, miałam wywalone na życie innych. Jednak... Widziałam, że ta mała czuje coś do niego. Nie wiedziałam, czy chodzi o sam wygląd, czy może szczerze jest w nim zakochana.
- To nie tak, że mam zakaz... - Westchnęła ciężko, siadając na krześle. Wyglądała, jakby biła się z myślami.
- Nie musisz opowiadać mi całej swojej historii, nie interesuje mnie to. Zresztą pytanie zadałam z czystej ciekawości, a nie w trosce o Twoją osobę - Wyjaśniłam zanim zaczęła jeszcze mówić. Nie chce słuchać o ckliwych historyjkach i przy okazji poznawać całą jej rodzinę. Nigdy nie byłam dobra w takich sprawach, w połowie wyznań wyłączałam się zastanawiając się, co zjeść na kolację. Ja nie żaliłam się innym i wymagałam tego samego od nich.
- Nie wiem dlaczego tak się zachowują - Powiedziała w końcu, patrząc prosto na swoje buty. W całym mieszkaniu zapanowała ciężka atmosfera, przez co na nowo pożałowałam, że wpadłam na jakże genialny plan zaproszenia kogoś do siebie. - Od kiedy się o nim dowiedzieli mają, taki stosunek do tego wszystkiego, zwłaszcza moja siostra - Pokręciła głową, jakby chciała o tym wszystkim zapomnieć. Zrobiło mi się jej... szkoda? Jak widać przejmowała się tym wszystkim, aż za bardzo. Jest pełnoletnia, ma prawo robić co chce.
- Dobra przestań mi tutaj zamulać - Jęknęłam już zrezygnowana. Jeszcze trochę i zacznie mi tutaj ryczeć, a tego to już na pewno nie chce. - Zbieraj się, pójdziemy do miasta, może przynajmniej tam nie będzie się ciągnąć ten temat - Machnęłam na nią ręką, aby wstała, podczas gdy sama schowałam pozostałe naczynia do zmywarki, nastawiając ją, aby po powrocie tylko schować wszystko do odpowiednich szafek. Zanim poszłam po swoje rzeczy, aby móc wyjść napisałam małą karteczkę "Wyszłam z koleżanką, obiad był pyszny". Nie chciałam, żeby Gaze martwił się, dlaczego jeszcze mnie nie ma, zwłaszcza po tym, jak już raz wylądowałam w szpitalu. Zabrałam małą torebkę, podczas gdy Olivia czekała już na mnie przy drzwiach.
- Nie musisz się zmuszać, żeby gdzieś ze mną wychodzić - Mruknęła, patrząc mi prosto w twarz, podniosłam jedną brew, po czym prychnęłam.
- Do niczego się nie zmuszam, jakbym miała Cię dość, to zwyczajnie wygoniłabym Cię z mojego mieszkania - Wzruszyłam ramionami - Gotowa? - Dziewczyna jedynie skinęła głowa.
Przez całą drogę do centrum panowała między nami cisza. Jedynak nie była ona niezręczna, po prostu obydwie byłyśmy zajęte swoimi myślami. Zastanawiało mnie, dlaczego tak bardzo chce spędzać ze mną czas. Nie jestem do niej miła, czego nie można powiedzieć o niej samej. Czasami bywa nawet aż za przyjazna. Cóż może odpowiada jej taki układ. Przebywania z osobami, które cały świat widzą w różowych barwach, musi w końcu stać się co najmniej irytujące. Sama należę do osób, które mówią prosto z mostu to o czym myślą, nawet nie zastanawiając się, czy może to kogoś skrzywdzić. Wchodząc do jednej z galerii, usłyszałam jej cichy, ale zarazem pewny głos.
- W ogóle jakim władasz żywiołem? - Z uśmiechem przyglądała się mi i czasami spoglądała przed siebie w obawie, że na kogoś lub coś wpadnie. Wzięłam głęboki oddech, jakbym właśnie wyjawiała największy sekret tego świata.
- Błyskawice, pioruny, jak zwał tak zwał - Wzruszyłam ramionami.
- To jak współpracujesz ze swoim orężem, chyba jest z metalu co nie? - Przechyliła głowę. Nie spodziewałam się takiego pytania z jej strony.
- Gaze może zmieniać materiał, kiedy jest w postaci broni, dlatego jest to dosyć wygodne, patrząc na moją moc - Wytłumaczyłam, nie wdając się w większe szczegóły. - A jak to jest u Ciebie? Jakoś nigdy nawet nie widziałam, żebyś walczyła - Spojrzałam na jedną z witryn sklepowych, gdzie zauważyłam całkiem niezłą skórzaną kurtkę.

Olivia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz