Menu

Mini-Menu

Strony

wtorek, 10 lipca 2018

Od Alexiela Do Uno

Złotooki chłopak przekroczył drzwi prowadzące do jego pokoju. Z ulgą zdjął zdecydowanie zbyt ciężki plecak i rzucił go na łóżko. Kompletnie nie miał pojęcia, dlaczego dziś w ogóle poszedł do szkoły. Lekcje zaczynał normalnie po ósmej, ale z powodu jakichś zawodów został zwolniony do domu już o dziesiątej pięćdziesiąt. Podsumowując: miał sporo wolnego czasu, z którym nie wiedział, co zrobić. Nauka? Odpadało. Gdyby wiedział o tym wcześniej, z pewnością jakoś inaczej zaplanowałby ten piękny, upalny dzień. Może spotkałby się z siostrą lub poszedł na łyżwy? Kto wie. Teraz najpewniej spędzi go w samotności, oglądając serial. Przebrał się ze szkolnego mundurka w swój wygodny strój, czyli koszulę i zwyczajne spodnie. Czując, że zaczyna mu burczeć w brzuchu, podszedł do szafki z nadzieją, że znajdzie tam coś do jedzenia. Otworzył ją.
Pustka.
Westchnął. Zatem serial będzie musiał poczekać. Wziął telefon, portfel i równie szybko, jak wszedł do swojego mieszkanka, wyszedł z niego oraz zamknął drzwi na klucz.
Do sklepu dotarł już po kilku minutach. Była jeszcze stosunkowo młoda godzina, gdy większość osób była w pracy lub w szkole, zatem to miejsce było niemalże puste. Poza Alexielem w środku znajdowały się może dwie osoby, nie licząc ekspedientów. Szybko z półek wziął to, na co miał ochotę, czyli słodkie, maślane ciasteczka oraz lody cynamonowe. Podszedł do kasy, zapłacił, a po wyjściu z pomieszczenia, kierując się już w stronę akademika, otworzył zimną przekąskę i zaczął się nią zajadać. Jednak, kiedy zbliżył się do śmietnika, by wyrzucić niepotrzebne mu już opakowanie, zauważył, że tuż obok niego leżał pewien ciemny, prostokątny przedmiot, z pewnością niewyglądający na śmiecia. Schylił się po niego i go podniósł. I rzeczywiście, nie był to śmieć, tylko wręcz przeciwnie, coś o wiele cenniejszego – portfel. Ktoś go zgubił w takim miejscu? Najwyraźniej. Alexiel z początku nie wiedział, co z tym zrobić, lecz nie mógł tego tak zostawić. Z nadzieją, że w środku znajdzie coś o właścicielu, otworzył go. Oprócz pieniędzy (których, oczywiście, nie miał zamiaru zabierać) były tam też jakieś dokumenty.

– Zobaczmy – powiedział sam do siebie, wyjmując coś przypominającego legitymację.
– Uno Devilman – przeczytał – Szkoła Militarna Olhies.
Lekko się uśmiechnął. Tak, te informacje zdecydowanie mu pomogły. Wystarczyło, by zniósł znalezisko do szkoły nieznajomego i miałby ten problem z głowy, a skoro na legitymacji znajdowało się również zdjęcie, mógłby nawet sam odnaleźć ciemnowłosego. Alex uznał, że wypełnienie takiego „dobrego uczynku” będzie ciekawym sposobem na spędzenie wolnego czasu. I tak nie miał co robić. Bez dalszego zastanawiania się ruszył w kierunku szkoły Una.

~*~

Alexiel nigdy nie myślał o tym, że kiedykolwiek znajdzie się w pobliżu budynku szkoły Olhies. Sprawy związane z wojną trochę go przerażały. Wszedł do środka z wiarą w to, że znajdzie tam kogoś, kto powie mu, jak dotrzeć do sekretariatu. Jednak, ku jego zdziwieniu, nie było tu żadnej żywej duszy. Żadnego nauczyciela, ucznia ani nawet sprzątaczki. Niby trochę spodziewał się tego, że najprawdopodobniej trafi na czas, kiedy trwają lekcje, ale żeby dosłownie nikogo nie było? Uznał to za lekko niepokojące, jednak się tym nie przejął i rozpoczął poszukiwania na własną rękę.
Po dłuższej chwili poszukiwań, co okazało się cięższe, niż przypuszczał, w końcu znalazł upragnione drzwi z napisem „Sekretariat”. Odetchnął z ulgą i zapukał do środka. Najpierw pierwszy raz, potem drugi, trzeci… jednak nie otrzymał odpowiedzi. Pociągnął za klamkę, ale ona także nie chciała drgnąć. Zamknięte. Okularnik, już nieco zrezygnowany, podszedł do okna. Kompletnie nie nie miał pomysłu na to, co powinien teraz zrobić. Może zostawi portfel na parapecie lub w innym dobrze widocznym miejscu? Wtedy miałby pewność, że ktoś inny go znajdzie, ale czy by na pewno trafił do pierwotnego właściciela? Tego już nie był taki pewny. Oparł się o parapet i wyjrzał przez okno. Jego wzrok powędrował na boisko szkolne, na którym aktualnie miała lekcje jakaś klasa, a mówiąc najdokładniej, tą lekcją był wf. Alexiel z braku jakiegokolwiek innego zajęcia zaczął się im przypatrywać. W tłumie uczniów jego uwagę przykuł pewien chłopak, który wydał mu się dziwnie znajomy. Co prawda, nie widział go bardzo wyraźnie, ale ciemne włosy, nieco charakterystyczne rysy twarzy… czy to było możliwe, by to on był właścicielem zguby? Cóż, postanowił to sprawdzić. Nie chcąc przeszkadzać nauczycielowi w prowadzeniu lekcji, różowowłosy udał się na trybuny, gdzie postanowił poczekać. Pokrzepiającą myślą było to, że nie siedział tam sam, dzięki czemu nie czuł się dziwnie. Oprócz niego, były tam jeszcze trzy dziewczyny ubrane w szkolne mundurki.
Chłopak od razu po zajęciu miejsca zaczął szukać potencjalnego właściciela portfela. Po odnalezieniu ponownie porównał go ze zdjęciem na legitymacji… i tak, teraz był na sto procent pewien, że to była ta sama osoba. Musiał przyznać, że taki obrót spraw był bardzo zaskakujący.

~*~

Stracił poczucie czasu. Nie mógł stwierdzić, ile dokładnie minut tutaj siedział, zanim zadzwonił dzwonek. W każdym razie było to wystarczająco długo, by wcześniej zakupione ciasteczka zdążyły zniknąć. Wstał z siedzenia, wyrzucił niepotrzebne opakowanie do pobliskiego śmietnika i podszedł w kierunku wyjścia z boiska. Zauważył, że ów Uno został na chwilę zatrzymany przez nauczyciela, przez co szedł sam na końcu za swoimi towarzyszami z klasy. Alexiel pomyślał, że to w sumie lepiej, bo dzięki temu będzie mógł w spokoju z nim porozmawiać. Kiedy się zbliżył, złotooki zastąpił mu drogę.

– Em, przepraszam – zaczął – czy to ty jesteś Uno Devilman?
Musiał przyznać, poczuł się trochę dziwnie w towarzystwie ciemnowłosego. Nie dość, że był wyższy o co najmniej piętnaście centymetrów, to dodatkowo był o wiele, o wiele lepiej zbudowany od niego. Mimo to zachował pozorną pewność siebie. Nie chciał dać po sobie poznać, że czuje się przy nim jak drobna pizda.
– Tak, a o co chodzi? – zapytał, wyraźnie zdziwiony tym, że dziewiętnastolatek zna jego imię.
– Czy to twoje? – odpowiadając pytaniem na pytanie, wyciągnął wcześniej znaleziony portfel w jego stronę.

<Uno?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz