Menu

Mini-Menu

Strony

poniedziałek, 19 marca 2018

Od Nairy C.D Keya


To było... miłe? Zazwyczaj biegałam samotnie, niewiele osób zapuszczało się tutaj o tak wczesnej godzinie. Trudno znaleźć miejsce dla siebie w wielkiej metropolii, gdzie większość szkół zajęła daną połać terenu, zagarniając dla siebie absurdalnie wielką przestrzeń. Sale gimnastyczne, siłownie, sale taneczne, to wszystko należało jednocześnie do ogółu, ale dało się wyczuć tą drobną cząstkę pod tytułem "Spierd alaj w podskokach", gdy ktoś przyuważył niekoniecznie zgodny z uprawioną czynnością znak. Tori zerkali ze skrajnym niedowierzaniem, gdy ktoś z Orin zaczynał wyczyniać cuda na parkiecie, w sumie każda akademia posiadała swoje zwyczaje, przywary i usadzenie wielu osób w jednym miejscu... Cóż, nie zaliczało się do najbardziej logicznych rzeczy.
Zerkałam cały czas kątem oka na dziewczynę, która wciąż się nie poddawała. Mimo moich ruchów, szybkiego zmieniania tempa i przede wszystkim bawienia się atmosferą naszego "pojedynku", wciąż dawała z siebie wszystko, do samego końca. Nie wiedziałam jeszcze czy to godne podziwu, czy politowania, gdy męczyła się o wiele bardziej ode mnie, widać było, że jeszcze nie opanowała konkretnych strategii biegania czy odpowiedniego ułożenia rąk.
Ale była miła i chyba nawet na miłą wyglądała. Wiele odcieni rudości, w słońcu poranka zdawały się być po prostu miłym akcentem kolorystycznym, uzupełniającym feerię barw. Szczupła, wysportowana sylwetka. Jak teraz o tym pomyślę, to czy nie mignęła mi kilka razy na szkolnym korytarzu? Była niziutka, no, może nie do końca, z moim wzrostem większość osób wydawała się raczej niewielkiego wzrostu. Uśmiechnęłam się sama do siebie, kontynuując wyścig.
Co jakiś czas zwalniałam, przyśpieszałam, pierwszy raz od dawna czując prawdziwą przyjemność płynącą ze wspólnego biegu.
D-obra jesteś... — W końcu wyścig udało nam się zakończyć, praktycznie zrównując się i zatrzymując nieopodal ławeczek. Podeszłam do jednej z nich, wyjęłam z torby butelkę wody i podałam dziewczynie.
Łap, zasłużyłaś. Szkoła Adellal, nie? Chyba widziałam cię parokrotnie na korytarzu. Co trenujesz? — zagaiłam, zaczynając oddychać miarowo, żeby uspokoić, cóż, rozbiegane serce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz