Menu

Mini-Menu

Strony

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Od Hideyoshiego C. D Shura


 Ten trening był dość... Specyficzny. Nie chciałem jej zranić. Ćwiczenia ćwiczeniami, ale bez przesady. Nie chciałem jej zranić, by cierpiała. Nie, nie, nie! To nie miało tak być! Matko, Shura wybacz mi moją głupią nieuwagę! Nie mam żadnej mocy leczenia, więc musiałem ją zanieść do pielęgniarki. Błagam, nie chcę, by cierpiała. I to jeszcze przeze mnie. Jakim ja jestem idiotą czasami, naprawdę, aż można spaść z krzesła. Wziąłem dziewczynę na ręce i zaniosłem ją do pokoju pielęgniarki. Shura była cała czerwona na twarzy, ale ja zachowałem powagę. Muszę teraz być silny. Chcę, by widziała we mnie oparcie i silne ramiona, w których zawsze znajdzie pocieszenie i ratunek. Nie znam jej przeszłości ani sytuacji rodzinnej, ale domyślam się, że nie była zbyt kolorowa i sielankowa. Czułem na sobie wzrok dziewczyny, ale nie oglądałem się. Patrzyłem przed siebie, nie zwracając uwagi na krzywe spojrzenia innych. Dla mnie najważniejsze było jej bezpieczeństwo i to, by nie cierpiała. To było priorytetem. Po chwili, wszedłem do pokoju pielęgniarki z Shurą na rękach. Kobieta od razu kazała mi ją położyć na łóżko i zaczęła ją leczyć...
---
Wyszliśmy z gabinetu pielęgniarki, a po chwili dziewczyna wskoczyła na moje plecy, a ja złapałem ją za nogi, by nie spadła. Dziewczyna zaczęła wtulać swoją twarz w moje włosy, na co się lekko zarumieniłem. To było... Przyjemne.
-Bardzo ładnie pachną...- Shura wtuliłą się w moją szyję, chyba ze skrępowania, bo od jej policzków biło przyjemne ciepło. Z resztą ja nie odstawałem za bardzo od niej, bo moje policzki również się zarumieniły.
-Dziękuję! Miło mi to słyszeć od tak pięknej damy!
-Nie jestem piękna. Głupkuuu.
-Jeżeli tak powiedziałem, to znaczy, że tak jest. W końcu jestem mężczyzną.- uśmiechnąłem się- No dobra, idziemy gdzieś? Np. do mnie?
-Głupi.-mocniej wtuliła się w moje włosy.-Możemy. Dwukolorowy bałwanku.
-No to lecimy!
Zacząłem iść do wyjścia ze szkoły, nadal trzymając na barana Shurę. Uwielbiam spędzać z nią czas. Ona jest... Inna niż wszyscy. Coś mnei w niej intryguje... Tylko jeszcze nie wiem co, ale nie poddam się i kiedyś to odkryję...
---
Szliśmy, a raczej ja szedłem, bo Shura nie chciała odkleić się ode mnie i moich włosów. Ludzie patrzyli na nas, o dziwo, z uśmiechem. To było miłe i takie pozytywne. Miło się patrzy na uśmiechy innych osób skierowane do nas. To wspaniałe uczucie.
-Serio aż tak ładnie pachną?
-Tak... Tak bardzo...-delikatnie pocałowała czubek mojej głowy.-Żałuję, że nie znam twojego sekretu.-zaśmiała się.
Jej dotyk jest tak przyjemny... Tak cudownie. Chciałbym, by ta chwila trwała wiecznie...
-Mojego sekretu? - uśmiechnąłem się, patrząc na nią kątem oka.
-Tak. Twojego sekretu tak ładnie pachnących włosów.
-Aaa, tego sekretu. Wiesz, twoje włosy też pięknie pachną.- zaśmiałem się. Powiedziałem to, bo jej włosy były tak długie, że opadały na moje ramię i lekko na twarz. Tak poza tym, są bardzo piękne.
-No... Czy ja wiem. Mi to tak nie za bardzo. Poza tym...-spojrzała na mnie, lekko schylając głowę.-Bardzo lubię siedzieć ci na pleckach i ci trochę dokuczać...-zaśmiała się, bawiąc się moimi włosami. Nasze twarze były blisko siebie. Bardzo lubię, gdy ktoś robi coś lub bawi się moimi włosami. To takie przyjemne uczucie.
-A kto powiedział, że mi to przeszkadza?- spojrzałem w jej oczy i się uśmiechnąłem.-Jesteśmy już przed blokiem.
-Wniesiesz mnie? Miło mi się tak siedzi...-położyła głowę na moim ramieniu z uśmiechem.
-Do usług, M'lady...
Wniosłem dziewczynę po schodach i zatrzymałem się przed drzwiami mieszkania. Shura była lekka, więc noszenie jej nie sprawiało mi najmniejszego problemu. Tyle, że... Teraz nie mam rąk i nie mam jak otworzyć drzwi.
-Wyjmij klucz z mojej kieszeni, bo wiesz... Ktoś tu siedzi i zajmuje mi ręce- uśmiechnąłem się. Lekko się zarumieniła, po czym wzięła z mojej kieszeni klucz z chęcią podania mi go.
-Wiesz, drzwi też nie otworzę telepatią, haha.
-Oh, racja!-otworzyła drzwi, po czym mocno się we mnie wtuliła.
Schyliłem się na tyle, by nie walnąć przez przypadek Shurę w głowę. Przy okazji wziąłem klucz w zęby, obróciłem się i zamknąłem drzwi nogą. Następnie spojrzałem na Shurę, uśmiechając się szeroko z kluczem w zębach.
-Ale uroczo wyglądasz!-zaśmiała się i pocałowała mnie w czoło, na co się zarumieniłem. Zrzuciłem klucz na stolik przy drzwiach i wszedłem głębiej do salonu.
-Przystanek dom! Pora wysiadać!
-Nieee!-wtuliła się w moje włosy ponownie.
-Niestety... Kierowca autobusu też musi odpocząć, haha.- zaśmiałem się, odchylając głowę do tyłu i spojrzałem na nią, a Shura uśmiechnęła się, zabierając mi włosy z czoła. Posadziłem ją na kanapie i wstawiłem wodę na kawę. Następnie zacząłem zdejmować koszulkę, bo było mi zimno, więc chciałem ją zmienić na golf. Spojrzałem na dziewczynę, która wydała z siebie dość dziwny dźwięk.
-Coś nie tak...?- spytałem lekko zdziwiony i zaskoczony. Na twarzy dziewczyny pojawił się ogromny rumieniec.
-N-No bo... Rozbierasz się... -zakryła oczy, choć zrobiła to tak, że trudno się nie domyślić, że podglądała.
-A sorki. Z przyzwyczajenia. Ale skoro jesteś moją przyjaciółką, to raczej to ci nie przeszkadza, nie?-zaśmiałem się i zadziornie uśmiechnąłem.
-T-tak, ale... N-No...-spuściła głowę.
-Już idę, idę, haha!
Wszedłem do sypialni, ale nie chciało mi się zamykać drzwi. Zdjąłem koszulkę i rzuciłem ją na łóżko, a z szafy wyjąłem czarny golf. Nastepnie wyszedłem z pokoju, a moim oczom ukazała się Shura, lecz wyglądała nieco inaczej...
-J-jak wyglądam?
Matko, wyglądała przepięknie w rozpuszczonych włosach i w tej sukience... Nie wiem co powiedzieć... Po prostu... Wow, jest śliczna. Niczym nocne niebo...
-Aa, ten...No...- nie wiedziałem co powiedzieć. Na mojej twarzy pojawił się rumieniec, a ja położyłem rekę na mojej szyi, odwracając wzrok- Wyglądasz przepięknie...


<Shura?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz