Menu

Mini-Menu

Strony

wtorek, 3 kwietnia 2018

Od Keyi C.D Naira


Wiat muskał moją rozgrzaną skórę, jakby chcąc mi powiedzieć, że pomimo wszystko zawsze przy mnie jest. 
Wybiegłam z szatni niczym pocisk, skierowana w stronę boiska, z którego właściwie dopiero co zeszłam. Co prawda zajęcia dodatkowe mogłam sobie dzisiaj odpuścić, ale musiałam porządnie się za siebie wziąć. Nie na darmo próbuję w końcu zrobić coś z moim brzuchem. Dzięki Nanie mam motywację do dalszej pracy nad samą sobą. 
- Długo czekałaś? - zapytałam zmartwiona, kiedy dobiegłam do czekającej już ciemnowłosej. 
Miała założone ręce na piersiach i baczni mi się przyglądała. 
- Zaczynamy? - na jej twarz wkradł się zadziorny uśmieszek, który zresztą odwzajemniłam. Nasza rywalizacja była jednocześnie zaciętym pojedynkiem branym na serio. 
Ruszyłam na przód tylko przez chwilę zostawiając Nanę z tyłu. Miałam wrażenie, że nie daje z siebie wszystkiego tylko po to aby mnie nie zawstydzić. Ale nie, to do niej nie pasowało. Zdążyłam się zorientować, że dziewczyna ta jest niezwykle zdecydowana w każdej dziedzinie. Od czynów po słowa.
Nie musiałam długo czekać, aż to ja zostałam w tyle. Czułam jednak różnicę kiedy robiłam to co Nana mi kazała. Jej porady były na prawdę przydatne i co najważniejsze, czułam je. 
W pewnym momencie poczułam, że wpadam w jakiś dołek i runęłam jak długa. 
- Co to kurwa było?! - wrzasnęłam, unosząc się na rękach i siadając. po względnych oględzinach stwierdziłam, że żyję i tylko ręka z bliznami nieco bardziej została poraniona. 
- Wszystko dobrze? - zapytała Nana, łapiąc oddech. 
Zaśmiałam się z własnej głupoty i przytaknęłam, nieco czując zażenowanie. Miałam być lepsza, a nie upadać i robić z siebie pośmiewisko. Jednak z reguły jak chcesz osiągnąć zbyt dużo, spadasz na samo dno.
Wstałam jak gdyby nigdy nic i po prostu ruszyłam przed siebie wołając Nanę. Czułam jednak, że moja lewa kostka nieco mnie pobolewa. 

Po jeszcze dość długim biegu, czułam się usatysfakcjonowana na tyle, aby zapomnieć o bólu kostki. Stałyśmy nad brzegiem rzeki, patrząc jak słońce zachodzi. 
Zacisnęłam dłonie za plecami i pozwoliłam, aby ciało wypełniło uczucie błogości. Kątek oka patrzyłam na Nanę, która również pozwoliła przejąć się uczuciom. Byłam niemal pewna, że teraz się lekko uśmiecha, ale jednocześnie próbuje to ukryć. Zaśmiałam się łagodnie.
- Niech zgadnę - spojrzałam w niebo. - Podoba Ci się jakiś chłopak?

Nana? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz