— To jest... cudowne! — Podrapałam się nieporadnie po karku, nie bardzo wiedząc, co teraz powinnam zrobić. Z jednej strony fryzura dziewczynie ewidentnie się spodobała, sądząc po radosnych okrzykach, z których wychodził jasny, konkretny przekaz, ale jakoś nie czułam się komfortowo, czując jak na moją twarz wpływa rumieniec zadowolenia. Co prawda nie był on jakoś strasznie widoczny na ciemnej skórze, ale nawet jeśli, to wciąż poczucie dyskomfortu z powodu odsłonięcia się zostało. Emocje dziewczyny powoli zaczynały mnie zalewać, jak tylko stały się nieco bardziej widoczne, a jej aura zdawała kołysać się w takt bicia jej serca, mrugając nieśpiesznie kolejnymi, jasnymi kolorami. Keya była piękna, pomijając już zewnętrzną powłokę ciała, rzadko widziałam równie czyste barwy, okalające czyjąś duszę.
— Nawet nie wiesz jak się ciesze, że ci się spodobało — mruknęłam, kręcąc głową i starając się ukryć narastający rumieniec.
— Zdecydowanie powinnaś pracować jako fryzjerka. Nie myślałaś o tym?
— Nie zastanawiałam się nad tym w sumie. — Wzruszyłam ramionami bo o ile uwielbiałam zajmować się włosami, o tyle nie wyobrażałam sobie z nimi pracy każdego dnia, w dodatku w otoczeniu klientów, z których połowę odstraszyłby pewnie mój cięty język. Jednocześnie ta cała atmosfera salonu fryzjerskiego, gdzie człowiek wchodzi i nagle opowiada osobie z nożyczkami w dłoniach połowę swojego życia jakoś do mnie nie przemawiała. Za duże zaangażowanie emocjonalne, którego starałam się wystrzegać przez wzgląd na empatię.
— Jak dla mnie perfekcja, powinnaś zostać jakąś sławną fryzjerką — zaśmiała się przyjaźnie, mile łechcąc moje napęczniałe już i tak od tej sytuacji ego.
Jedną pamiątkową sesję zdjęciową później siedziałyśmy z powrotem na kanapie. To było dziwne, znaczy, może nie aż tak szczególnie, ale dziewczyny praktycznie nie znałam, jedynie przelotem na szkolnych korytarzach dostrzegałam czerwone pasma, ale tak? Rzadko kiedy zapraszałam do siebie gości, nic nie mówiąc już o bardziej rozgarniętej znajomości jaka tworzyła się u nas po jednym dniu.
— Nana? — Odwróciłam głowę, słysząc pytanie Keyi. Skinęłam głową, zachęcając ją do mówienia o co chodzi. — Bo ty świetnie biegasz, a ja.. no sama wiesz. Chciałabyś mnie może trenować? oczywiście tylko wtedy kiedy miałabyś czas i chęci!
— Um, pewnie? — odparłam niepewnie, zanim dziewczyna rzuciła mi się na szyję, ściskając mnie. — Hej, hej, bez uścisków — mruknęłam, a następnie zabrałyśmy się do szybkiego omawiania planu treningowego. Lepiej wszystko z góry zaplanować, aniżeli potem być niepewnym z ułożeniem kolejnych czynności. Wyjaśniłam dziewczynie, co powinna robić przed i po treningu, zaleciłam przejść się najlepiej do dietetyka, bo jest prościej, niż samemu dietę układać i o wiele bezpieczniej, a jednak bieganie nadal jest czynnością nieco wymęczającą organizm i tak dalej, i tak dalej.
A teraz, niecały tydzień później, znowu stałam na szkolnym boisku, tym razem jednak czekając na dziewczynę, z którą umówiłam się na bieganie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz