środa, 11 kwietnia 2018

Od Keyi C.D Violett


Jej moc była na prawdę bardzo interesująca. Przez jakaś minutę byłam pod jej władaniem i nic nie mogłam zrobić. Ciekawiło mnie również to, że tak na prawdę nawet się nie zorientowałam kiedy zdołała na mnie przemieścić pyłek. Trening z nią był znakomitym pomysłem. Mogę dzięki temu lepiej rozwijać przewidywanie i jakoś się na to chociaż trochę uodpornić. Z pewnością zapytam czy będzie miała ochotę regularnie ze mną ćwiczyć. Myślę, że to pomoże nam lepiej poznać własne oblicza. Słyszałam, że to właśnie podczas walki ludzie pokazują prawdziwość.
Nie dawałam jednak za wygraną i również atakowałam, jednak nie pokazując wszystkich moich możliwości. Nadal wolałam większość zachować dla siebie.
- Na czym polega twój atak? - zapytała, kiedy nasza walka dobiegła końca.
A raczej to ja w pełni uwolniłam się spod jej władania.
- Proszę, napij się czegoś. - spojrzała na mnie, pytającym wzrokiem na wyjęte napoje.
- Dzięki. - usiadłam pod drzewem, uspakajając oddech i zabierając do dziewczyny puszkę z gazowanym sokiem. - Jeśli chodzi o moce, potrafię zapanować nad duchami. Czasami jest to trdune, bo każdy ma swój poziom i są.. no ludźmi w sumie. 
Upiłam płynu, dokładnie tłumacząc Violett swoje możliwości. Zdecydowałam, że jej zaufam. Chyba byłam już przekonana, że jest ona kimś godnym poznania kawałka mnie.
Słuchała każde moje słowo z uwagą i chyba zaciekawieniem.
- Potrafię tworzyć z nich szpule o różnym nasileniu. - co chwila napełniałam brzuch sokiem z puszki. - Potrafię też wejść w czyjś senny krajobraz i na jakiś czas zapanować nad ciałem ofiary. Jednak raczej tego nie stosuje, dawno nie trenowałam. No i moje ciało jest wtedy bezbronne. Jednak muszę przyznać, że jest to przydatne. 
Spojrzałam na mrówkę, która wędrowała odważnie po mojej bladej nodze. Delikatnie przeniosłam ją na palec i odłożyłam na trawę. Pomimo strachu przed owadami potrafiłam się przełamać i nie lubiłam ich zabijać. Chyba, że atakowały mnie bez powodu.
- Jakie są duchy? - wyglądała na zainteresowaną.
- Hm... - przymrużyłam oczy, przechylając głowę. - Dziwne. Mają swoje charaktery, jak ludzie. Niektóre jednak są przerażające i tak jakby podwójnie martwe. Ich dusze nigdy nie zastaną spokoju. Nazywamy je poltergeistami.
Zaśmiałam się i wzruszyłam ramionami.
- To jest Was więcej? - uniosła brwi, a jej włosy ślicznie pofalowały. Była na prawdę piękną kobietą.
- Tak jakby. - odpowiedziałam. - Istnieją istoty, które nie są ani ludźmi ani umarłymi. Świat duchów jest strasznie skomplikowany.
- Skąd ją masz? Taką moc? - wydawało mi się, że jej pytania mają bardzo pozytywne intencję. Posłałam jej uśmiech i spojrzałam na niebo, które przysłaniały gałązki.
- Chyba od urodzenia. Pamiętam tylko, że w pewnym momencie zaczęłam widzieć umarłych. - odgarnęłam grzywkę na boki.
Dziewczyna mruknęła w zamyśleniu. Kiedy chciała odpowiedzieć, nieumiejętnie jej przerwałam.
- Jak długo trenujesz? Masz świetną taktykę. 
Przyznałam z szczerym uznaniem. Niektórzy wcale nie zwracali uwagi na coś takiego jak plan, a lecieli na żywioł. Violett jednak zdecydowanie wiedziała co robi.

Violett?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz