Siedziałam znudzona na kanapie, bawiąc się koniuszkami włosów, sprawdzając przy tym, czy nie należy ich podciąć. Z nogami wywalonymi na stole i z Gaze obok, który siedział z nosem w telefonie, spędzaliśmy leniwie popołudnie. W pewnym momencie poirytowana takim stanem rzeczy i spokojem dźgnęłam chłopaka między żebra. Niewzruszony tym ruchem, spojrzał na mnie pytająco.
- Głodna jestem - Mruknęłam, opierając podbródek o jego tors.
- Może gdzieś wyjdziemy? - Zaproponował z uśmiechem, na co się zgodziłam. W sumie, od kiedy zamieszkaliśmy razem, zaprzestałam jedzenia na mieście, a razem zawsze też będzie lepiej zjeść niż samemu, gdzie otaczają Cię miliony zadowolonych i szczęśliwych ludzi. Wybraliśmy jedną z bardziej znanych knajpek, gdzie podawali całkiem dobre ramen. Wyszliśmy z mieszkania, gdzie ku mojemu zdziwieniu powitało nas przyjemne słońce. W końcu powitała nas wiosna. Może z racji, że wszystko wraca do życia, kupię sobie jakieś nowe nasionka? Doniczkowe, a może zasadzę kilka przed ogrodem? Będą miały więcej miejsca dla swoich korzeni, ale znowu te wszystkie gówniaki, które latają dookoła z piłkami i innymi cholerstwami z pewnością by mi je poniszczyły. Widząc moje małe skarby bez łodyg albo z wyrwanymi korzeniami, szanse na to, że byłabym spokojna, równałyby się zeru. Z moich przemyśleń wyrwał mnie dopiero głos kelnera, uświadamiając mi tym samym, że znaleźliśmy się już w restauracji. Spojrzałam pytająco na mężczyznę, aby powtórzył ostatnie zdanie. Jednak zanim zdążył to zrobić mała czarnowłosa i niestety znajoma mi dziewczyna zaczęła do mnie machać najwidoczniej, zapraszając nas do siebie. Co lepsze Gaze i kelner byli zadowoleni i z uśmiechami podeszli do owego miejsca. Usiadłam naprzeciwko dziewczyny, wciąż tak naprawdę nie rozumiejąc, dlaczego ja siedzę właśnie obok niej.
- Czemu nie pójdziemy do stolika dla dwójki? - Podniosłam jedną brew, patrząc zarówno na Gaze, jak i na białowłosego. Oboje spojrzeli na mnie, jak na wariatkę, która urwała się z choinki.
- Tak jak mówiłem Państwu wcześniej, wszystkie stoliki są zajęte - Jego słowa musiały wcześniej do mnie nie dotrzeć. Ułożyłam dłoń na karku i westchnęłam.
- No dobrze, to poprosimy menu - Odgarnęłam włosy, a gdy dostałam kartę do rąk, otworzyłam ją, czytając, co mogłabym zamówić na ten obiad. Przeglądałam wszystko z największą uwagą, aż w końcu znalazłam coś, na co miałam ochotę. Wyjrzałam zza swojej zasłony, gdzie ujrzałam uśmiech czarnowłosej, najwyraźniej oboje zdążyli już wcześniej coś wybrać i czekali już tylko na mnie. Kobieta zawołała kelnera, z którym widać było, że jest blisko, przyjaciel? A może kochanek? Ach, kto by się tym przejmował, aczkolwiek mam nadzieję, że nie należy do tych, co zaliczają, wyłudzają prezenty i idą dalej. Nawet jeśli mój partner do tańca wydaje się jedynie twardym macho, którego nie da się skrzywdzić, to w środku kryje się też coś więcej. Oparłam dłoń o policzek i patrzyłam przed siebie, skupiając się na jednej ozdobie, która kształtem przypominała wachlarz, lecz w środku znajdował się obraz przedstawiający krajobraz gór porośniętych bujną roślinnością. Wychwyciwszy każdy najmniejszy szczegół ,wróciłam do rzeczywistości, gdzie panowała cisza. Przerwałam ją cichym westchnieniem.
- Wy chyba chodzicie do jednej szkoły co nie? - Zapytałam w końcu. Nawet jeśli nie darzyłam sympatią dziewczyny, to nie zamierzałam siedzieć w zupełnej ciszy, dopóki nie dostaniemy naszych dań.
- Zgadza się - Przytaknęła dziewczyna - Ale nie mamy okazji się widywać, jestem w innej klasie - Wyjaśniła, na co skinęłam głową - Ty chyba z Mobiusem też nie chodzicie do tej samej, prawda? - Przechyliła ciekawsko głową, przez co ugryzłam się w język. Chociaż raz mogę sobie pozwolić, na chwilę normalnej rozmowy bez zbędnych docinków.
- Prawda, jest w klasie wyżej - Przyłożyłam szklankę z sokiem do ust - Całkiem nieźle Ci idzie ze skrzypcami, długo na nich grasz? - Zapytałam, kręcąc w dłoni szklanką, tak że sok wirował w środku.
- Trochę, ale nie są moim ulubionym instrumentem - Przyznała z nieśmiałym uśmiechem, wkładając kosmyk włosów za ucho. - A Ty od dawna tańczysz? Niesamowicie się poruszasz na parkiecie - Oparła się łokciami o stolik, jakby chciała jeszcze lepiej na mnie spojrzeć.
- Można powiedzieć, że tak długo jak chodzę - Mruknęłam, odsuwając się. Mimo że wcale nie była tak blisko, mi już to zaczęło przeszkadzać.
- A Ty? Chyba nie widziałam Cię na żadnym konkursie - Tym razem przeniosła wzrok na Gaze.
- Nie lubię konkurencji, śpiewam, bo lubię - Białowłosy ukazał swoje perłowe ząbki.
Dostaliśmy swoje danie, za które od razu się wzięliśmy. Ramen wyglądało pysznie, dlatego nawet nie patrzyłam na innych, tylko zaczęłam je pałaszować, nie bacząc na to, że jest gorące.
Co jakiś czas odezwaliśmy się do siebie słowem czy dwoma, ale tak każdy zajęty był swoim daniem. Opróżniając swój talerz, uśmiechnęłam się zadowolona. Muszę namówić Gaze, żeby też zaczął gotować takie przysmaki.
- W sumie - Spojrzałam na białowłosego, który wycierał usta po rybie. - Może wyjdziemy gdzieś wieczorem? Poznamy się lepiej całą trójką - Jego zadowolenie było widoczne już na pierwszy rzut oka. Prawdą było, że czasami można było z niego czytać, jak z otwartej księgi.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, żebym gdzieś z wami wyszła - Olivia odwzajemniła jego gest, również ukazując swoją radość.
- Dobra, niech wam będzie - Westchnęłam - Ale nie we trójkę, to nie fer, Olivia może nie mieć z kim tańczyć. Zadzwonię do Mobiusa - Wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając odpowiedni numer. Zanim którekolwiek z nich przejawiło, chociaż chęć negocjacji, wszystko było już omówione. - Okej, idziemy we czwórkę do tego klubu obok. - Wyjawiłam jeszcze ulice i godzinę, o której powinniśmy być - Pasuje? - Odgarnęłam włosy i chciałam już się zbierać do wyjścia.
- Tak... Pewnie - Odpowiedziała po chwili, na co skinęłam głową. Zapłaciliśmy za swoją część i żegnając się z kobietą, poszliśmy do mieszkania.
Po kilku godzinach zaczęłam się szykować do wyjścia. Granatowa sukienka, zakrywająca tylko to, co powinna, makijaż wyraźny, ale nie wyzywający i wyprostowane włosy. Jeszcze zanim wyszłam, spojrzałam na cały swój strój czy, aby na pewno wszystko do siebie współgra. Nie lubiłam, kiedy chociaż jedna rzecz odstawała, zwłaszcza kiedy miałam iść wśród ludzi. Poprawiłam jeszcze stopę w szpilce i oboje wyszliśmy z mieszkanie. Cudem było, że nawet udało mi się namówić chłopaka na założenie koszuli. Dochodząc pod klub, zauważyłam, że zarówno Mobius, jak i Olivia znajdują się już na miejscu. Powitałam się z nimi, wyciągając dłoń, w typowym geście oznaczającym "cześć". Przed wyjściem rozmawiałam z Gazem, który obiecał mi nie zaczynać w Mobiusa, nawet jeśli się do mnie odezwie, sama nie chciałam kolejnej akcji w miejscu publicznej z tak błahego powodu. Zresztą, teraz sytuacja między nami nieco się zmieniła.
Po wejściu do klubu było sporo miejsca, aby móc potańczyć, akurat leciała dosyć znana i popularna aktualnie piosenka. Usiedliśmy w boksie, gdzie znajdowała się jedna sporych rozmiarów kanapa, tak, że poza nami mogłyby się zmieścić jeszcze 3 inne osoby. Po rozmowach o wszystkim i niczym ujrzałam przed sobą dłoń i czarne włosy.
- Idziesz? - Zapytał z ni to uśmiechem, ni obojętnością. Kątem oka spojrzałam na Gaze i pomachałam przeciwnie głową.
- Po ostatnich zajęciach boli mnie noga, ale Olivii przyda się kurs tańca - Przyłożyłam kieliszek z winem do ust. Dziewczyna z rumieńcami chwyciła jego dłoń, razem odeszli od nas, na parkiet.
- Noga? - Usłyszałam dźwięczny głos obok siebie.
- Oj, oj, jak boli - Zaśmiałam się cicho, dając do zrozumienia, że był to jedynie blef. Siedzieliśmy chwilę sami. Chłopak sam z siebie zrezygnował z alkoholu i pił jedynie sok, czym mi zaimponował, ja sączyłam wino, po którym coraz bardziej się rozluźniałam. Dwójka tańczyła ze sobą drugą piosenkę, było widać, że coraz bardziej się ze sobą dogadują. Na sam widok uśmiechnęłam się pod nosem. Pasowali do siebie. On spokojny, małomówny, raczej nie lubujący w radosnych wydarzeniach i ona całkowite jego przeciwieństwo. Może coś w tym jest, że przeciwieństwa się przyciągają? Spojrzałam na białowłosego i zaczęłam się śmiać.
- Nie idziecie tańczyć? - Olivia znalazła się obok mnie z uśmiechem, łapiąc za swoją szklankę, w której w znacznej części przeważał sok niż alkohol.
- Czemu się nie pocałujesz? - Przechyliłam kieliszek, aby dopić do końca wino - Ja całuje Gaze, a nie mam nawet pierścionka.... Właśnie gdzie mój pierścionek psie! - Krzyknęłam na całe gardło, podnosząc moją dłoń, na której świeciła pustka.
- Może lepiej nie pij już tego wina - Olivia zaczęła się śmiać pod nosem.
- Ty mi nie mów, co ja mam robić.... - Mruknęłam, kładąc dłonie na jej policzkach - A teraz rybko daj buzi - Ściskając dłońmi jej policzka, zrobiła z ust dzióbek, przypominając małą rybkę, co wywołało u mnie śmiech.
- Co? Nie! - Chciała się wyrwać, ale nie dała rady.
- Ojej, rybko nie bądź na mnie zła - Zrobiłam smutną minkę, również robiąc z ust dzióbek - Spójz tez jeststem rybka - Zaczęłam poruszać ustami, jak to mają w zwyczaju robić te wodne istoty.
Olivia? Rybeczko :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz