— To jak? Ważka czy szukamy dalej? — spytałam się a chłopak potarł dłonią policzek, coś wymruczał pod nosem po czym jakby perfekcjonista zaczął się dokładnie przyglądać wisiorkom. Musiał sobie o czymś myśleć, jednak za bardzo nie wiedziałam co. Spojrzałam się na starsza kobietę, a ona tylko uśmiechała się pod nosem. Chyba wiedziała co chłopak chce wybrać no chyba że śmiała się z jego obecnej mimiki twarzy, która jak dla mnie była pierwszy raz wykonana przez chłopaka czy też jakaś inną osobę.
— Nie, ważka brzmi dobrze, nie ma co dalej błądzić, bo potem trudno cokolwiek wybrać z takiego natłoku dodatków - po krótkim zastanowieniu się wreszcie coś powiedział. Spojrzałam sir na niego oraz wyraz jego twarzy. — A co sądzisz o tym? Radosny taki, no wiesz, mniej w nim melancholii niż w reszcie. Ile za niego będzie, psze pani? — chyba Rav odnalazł ważny przedmiot dla tej ważnej osoby. Spojrzałam się na kobietę, która podała cenę chłopakowi. On zapłacił, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. Pomachałam starszej pani na pożegnanie. — No to co ty na to? Ładny jest. - powiedział entuzjastycznie chłopak, gdy kierowaliśmy się ku wyjściu.
- Bardzo śliczny - odparłam. Wyszliśmy z budynku. Niebo nie było już tak jasne. Przybrało kolory fioletu, różu oraz pomarańczu. Nie spodziewałam się tego, że tak długo byliśmy w sklepie. Czas szybko mi zleciał wraz z chłopakiem. Również straciłam rachubę czasu przez to, że w sklepie byli tak ciemno.
- Cieszę się że znalazłeś upominek dla ważnej osoby. Może i prezent jest sam w sobie wyśmienity, ale z pewnością przyda ci się jeszcze do niego opakowanie - wyciągnęłam z kieszeni pudełeczko, które kupiłam w czasie, gdy chłopak myślał nad tym co ma wreszcie wybrać. Chłopak wziął delikatnie z mojej prawej dłoni podłużne pudełeczko z kokardką. - Teraz chyba twój prezent jest kompletny co nie?! - spojrzałam sie na niego.
W oddali usłyszałam dźwięk dzwonu kościelnego oznajmiający, że jest już jedną z czterech głównych godzin. Spojrzałam się dla pewności która to godzina. Już osiemnasta była a mnie wciąż w domu nie było.
- Jeżeli chcesz to zawsze możesz do mnie przyjść po pomoc. Moja szkołę już znasz, a co do domu to jest tuż koło parku który jest jakieś trzy kilometry stąd. - oznajmiłam chłopakowi.
< Ravenis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz