niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Keyi C.D Violett


- Dlaczego patrzyłaś na wszystkich z zazdrością? - pytanie mnie zbiło z tropu.
Na prawdę tak łatwo dałam to po sobie poznać? Dzieje się ze mną coś, czego nie potrafię opisać. Albo to Violett świetnie potrafiła oceniać innych. Cieszyło mnie jednak, że pyta mnie w prost, a nie niepotrzebnie robi jakieś podchody.
- Hm... - musiałam się chwilę zastanowić. - Nie wiem jak to wytłumaczyć. Myślę, że to po prostu też chciałabym nie mieć zmartwień i po prostu cieszyć się z towarzystwa przyjaciół. Chciałabym nauczyć się tak po prostu odczuwać radość z towarzystwa innych.
Uśmiechnęłam się, patrząc teraz na własne dłonie. Mówiłam jednak prawdę i to chyba pierwszy raz, kiedy zrobiłam to tak otwarcie. Towarzystwo tej dziewczyny zdecydowanie dobrze na mnie wpływało. Kiedy blondynka chciała odpowiedzieć rozległ się dzwonek, oznaczający powrót na lekcję.
- To widzimy się po lekcjach. - wstałam i lekko machając, ruszyłam ku klasie. Violett przytaknęła, widocznie jeszcze rozmyślając nad moimi słowami. Miałam przeczucie, że nasze uczucia są... podobne? Tak, to chyba własnie to. W końcu jej przyjaciel Major powiedział, że jesteśmy podobne. Tak wywnioskowałam.

Stałam na polanie, na której miałyśmy nieco powalczyć. Czekałam na towarzyszkę, patrząc w niebo.
- Wybacz małe spóźnienie. - sprowadziła mój wzrok na jej twarz. Uśmiechnęłam się kiwając głową.
- To nic takiego. - zaśmiałam się. - To co zaczynamy?
Teraz na moją twarz wpłynęło wyraźne zainteresowanie i pobudzenie. Ostatnio coraz więcej ćwiczyłam, chcąc być lepszą... Wciąż pragnęłam siły. Violett z równym zaangażowaniem się zgodziła i obie nieco się od siebie oddaliłyśmy.
Nie czekałam długo na jej ruch. Wykonała go pierwsza, mocno na mnie napierając. Obie na początku skupiłyśmy się na nieużywaniu własnych mocy. Była silna i bardzo zwinna, jednak czułam, że się powstrzymuje. Byłam zazdrosna, bo miałam wrażenie, że zostaje za nią z tyłu. A nie chciałam być gorsza.
Szybko więc to ja przejęłam ofensywę i zdawałam ciosy, które zresztą z łatwością odpierała. Przeklęłam głośno, robiąc szybki skok i zmyłkę. Udało mi się przez co na chwilę Violett straciła orientację i odsłoniła plecy.
Wtedy udało mi się ją na chwilę powalić, jednak nie chciałam jej zrobić krzywdy, więc nie napierałam już.
- Pora pokazać nasze ukryte talenty... - chyba zabrzmiałam nieco złowieszczo, jednak podczas walki stawałam się tą ciemniejszą Keyą. Nie umiałam jeszcze w pełni panować nad pragnieniem przelewu krwi.
Rozłożyłam nieco dłonie, szukając w okolicy duchów, które nadawały się do utworzenia szpuli. Tak, aby jednocześnie nie wywołać u Violett poważnych obrażeń. Znalazłam jedynie dwie takie istoty, jednak tyle było wystarczająco.
Czułam jak ich moc przechodzi w moje ciało, napawając mnie jeszcze większą żądzą. Przeciwniczka jednak też szykowała na mnie swoje uderzenie.

Violett? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz