Udało mi się dojść do swojego pokoju, niestety, w towarzystwie eskorty. Dziewczyna od tego całego wypadku nie zamierzała mnie tak łatwo opuścić ale przynajmniej nie zamierzała mi się bezceremonialnie wprosić do środka. Z bólem serca wrzuciłam poplamione ubrania do pralki a uszkodzone rzeczy odłożyłam w widocznym dla siebie miejscu. No, odświeżona z inną torbą mogłam wyjść z powrotem do ludzi. Towarzyszka wydawała się być lekko ucieszona, jednak zaraz wyciągnęła notes po czym zaczęła notować. Pochyliłam się ku niej.
-Co piszesz?- Spytałam zaciekawiona.
-Listę rzeczy, które ci uszkodziłam, zniszczyłam i inne- powiedziała zbolałym głosem.- Chcę je odkupić, bo nie będę mogła zasnąć z ciężkim sumieniem, rodzice z resztą też.
-Naprawdę nie podarujesz sobie tego?
-Nie- odparła twardo spoglądając na mnie.- Proszę, powiedz, co ci zniszczyłam.
W odpowiedzi westchnęłam. Nie da mi spokoju, dopóki nie dowie się wszystkiego. Podniosłam zatem ręce w geście poddania się.
-Jak wolisz. Małe słuchawki z gumką...
-Jaki kolor?
-Serio?- Po jej wzroku wynikło wszystko. Ponownie westchnęłam.- Takie jakby przeźroczyste... Duży i gruby zeszyt w twardej oprawie, byle jaki.
-A co z torbą i zawartością?
-Wypiorę je i będzie cacy.
-Ale...
-Nie, sama się tym zajmę. Wystarczająco głupio mi wypominać uszkodzone rzeczy. To wszystko.
-Okej- powiedziała bez przekonania.- Zostawiam na swojej głowie sprzątanie w bibliotece. W razie czego, masz mój numer komórkowy. To do zobaczenia!
-Emmm... pa?- Powiedziałam ogłupiała gdy niemal rozpłynęła się w powietrzu. Cóż, skoro byłam już wolna, a przynajmniej tak sądziłam, mogłam wrócić do swoich spraw. Może tym razem gdzieś na zewnątrz. Tak, to będzie dobre rozwiązanie. Wyjątkowo nie miałam czym się zająć, więc sięgnęłam do torby po książkę... Chwila. Nie mam w środku tomiku. Pewnie zostawiłam w pokoju przy przepakowaniu. Niestety, tak bardzo nie chciało mi się iść, że postanowiłam jednak posiedzieć z przymkniętymi oczyma i nacieszyć się przyjemną pogodą. Nie powiem, było mi szkoda utraty wysłużonych słuchawek bo nie mogłam sobie już czegokolwiek posłuchać z listy lubianych utworów. Z tych smętnych rozważań wyrwało mnie zauważenie Frytki w niedalekiej odległości. Kiedy i on mnie spostrzegł, pomachałam mu.
Fryteczko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz