Dziewczynie spodobał się Yuki w dodatku się go nie bała. Miło aż się zrobiło, że nie musiałam jej uspokajać. Przeważnie było tak gdy ktoś przyszedł do mnie to bał się Yuki'ego i kazał mi go zamknąć. Nie rozumiałam czasami tych ludzi. Yuki zawsze jest miły w dodatku taki kochany.
Dowiedziałam się czegoś bardzo ciekawego. Natomiast dowiedziałam się iż Keya jest wolontariuszką w schronisku dla zwierząt. Pomimo kilku sprzeczności przez które nie mogła mieć zwierzaka w domu to i tak znalazła rozwiązanie. Nagle w pomieszczeniu rozległ się dźwięk nieznanej mi melodyjki. Był to telefon Keyi. Przeprosiłam mnie, po czym odebrała telefon. Sądząc po czasie rozmowy był to tak zwany głuchy telefon. Ktoś żarty sobie robił lub po prostu coś sprawdzał.
- Nie lubię jak ludzie robią sobie takie żarty. - mruknęła, a ja spojrzałam się na nią. Schowała swój telefon kieszeni. -Skąd wzięłaś tygryska? Raczej nie często spotykam ludzi mających tygrysy. W sumie to nigdy nie spotkałam kogoś w posiadaniu tego pięknego kotka.
- Będąc na jednej z misji w Indiach znalazłam go jak ktoś się nad nim znęcał. Major zauważył to i odebrał Yuki'ego z ich rąk. Wtedy poraz pierwszy rozpłakałam się na jego widok. Starał się ze wszystkich, aby wstać i walczyć dalej. Poprosiłam wtedy głównego dowódcę o prawa nad opieką nad nim. Po dość długich staraniach dostała i od tamtego czasu jestem jego prawowitą opiekunką. Co do jego imienia, to pewna pani zaproponowała mi jego imię ze względu na jego wygląd oraz ubarwienie - mały kociak usnął mi na kolanach.
- Ale fajnie! - odpowiedziała dziewczyna pełna zachwytu.
- Keya... Czy mogę zadać ci pewne pytanie? - spojrzałam się na nią.
- Jasne, że możesz - odparła pewna radości oraz z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Czy te głuche telefony są już od dłuższego czasu? - zapytałam się bez owijania w bawełnę. - Jeżeli masz jakiś problem do zawsze możesz na mnie liczyć - dodałam po krótkiej ciszy ze strony Keyi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz