poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Od Hideyoshiego C.D Shura

Zeszły tydzień był... Inny niż wszystkie. Zaprzyjaźniłem się bliżej z Shurą... Wiem, że to brzmi absurdalnie, bo znamy się kilka dni, a już jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. No, miano jak miano, ale pewnie trochę czasu minie, zanim te miano wejdzie nam w krew i w życie. Wspaniale mi się z nią rozmawia. Nie myślę o żadnych problemach, troskach i zmartwieniach. Jest idealnie. Myślę, że ona uważa podobnie. Rozmawiamy we sobą na temat wszystkiego i niczego. Tak lekko i bez spiny. Ciekawe, jak to się dalej potoczy... Zerwiemy z sobą kontakt? A może będziemy go utrzymywać? Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale szczerze? Nie chciałbym urywać z nią kontaktu. Jest zbyt wspaniała, by to zrobić. No dobra, koniec rozmyślań. Pora do szkoły. Wszedłem do klasy i jak zwykle rozpoczęło się piekło oznaczające nudę. Nauczyciel zjechał wszystkich wzrokiem i zaczął coś mamrotać. Schizofrenia czy coś? Trochę to jest creepy, jak gada sam do siebie przy wszystkich, ale ok. Nie chce mi się o tym myśleć. Im dłużej, tym głębiej i gorzej...

---

Po lekcjach Shura mnie zaczepiła i zapytała.
-Hej, Hide, a może poćwiczymy dzisiaj? Dawno tego nie robiliśmy, więc...-trzymała rękę na moim ramieniu.
-Jasne. Na sali? 
-Pewnie.
-Teraz?
-Oczywiście!
Skierowaliśmy się razem na salę treningową, przedtem przebierając się. Była ogromna i wypełniona materacami, wykonanymi z materiału odpornego na wszelką magię. 
-No to jak? Gotowa?
-Tak!
-No to zaczynamy...
Co by tu zrobić... Nie mam innej możliwości niż lewa. Cholera jasna, jak to utrudnia życie... Z prawej nie mogę, a jak zaatakuję z lewej, to od razu  odeprze mój atak. Nie jest przecież taka głupia. Nie mam żadego oręża, a moja prawa strona jest bezużyteczna, a na dodatek muszę uważać, by nie zająć jej ogniem i by ona nie trafiłą mnie lodem. Ciekawe... Minęły już trzy lata, a ja wciąż nie wiem, co mam z tym zrobić. Może teraz mi coś wpadnie? Nie mam pojęcia... Nagle Shura zaczęła się do mnie zbliżać, mówiąc.
-Let's get this party started!-krzyknęła z szerokim uśmiechem. Taaa... Ciekawe, co się teraz stanie. Spojrzałem na swoją lewą i prawą rękę, a następnie spojrzałem na dziewczynę i przybrałem bojową pozycję. Shura wyciągnęłą swój oręż i się szeroko uśmiechnęła, wbijając go w ziemię i wytwarzając wodę, która rozprzestrzeniała się szybko w moją stronę. Odskoczyłem, stając na prawej ręce, do boku. Obróciłem się na niej tak, że prawą nogą stanąłem w kałuży, a woda zaczęła parować.
-Nieźle...
Shura zaśmiała się i dygnęła lekko. 
-Zapraszam do tańca!-na końcu oręża powstał wodny bicz. Nie dałem rady odskoczyć na tyle, by go uniknąć. Cholera, jest źle... Dziewczyna walnęła biczem w podłogę, a następnie skierowała go na mnie. Byłem zmuszony ochronić się prawą ręką. Ktoś kiedyś powiedział: "Im góra jest bardziej stroma i ciężka do przejścia, tym widoki będą lepsze". Nie mogę się poddać i się żalić. Muszę po prostu więcej pracować. Muszę odkryć, co się stało w prawą stroną. Muszę...Shura zachichotała, obróciła się wokół własnej osi, po czym wycelowała biczem w moje nogi. Rzemień je otoczył, przez co straciłem równowagę, a ona po chwili zabrała bicz. 
-Kurwa!
Moja prawa ręka znalazła się w wodzie, a ja się lekko skrzywiłem i ponownie stanąłem na nogach, odskakując. Z ognia stworzyłem ognisty bicz i chwyciłem go w obie ręce. Nie obchodzi mnie, że prawa strona ma mniejszą tolerancję na ogień. Pragnę ją odzyskać za wszelką cenę. Shura do mnie pomachała z szerokim uśmiechem, po czym na końcu bicza powstała jakby kula zrobiona z wody. Ciekawie...

<Shura?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz