niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Keyi C.D Naira


Dopiero słysząc odpowiedź zdałam sobie sprawę, że nie powinnam o to w ogóle pytać.
- Dziewczyna mnie rzuciła niedawno. - nie sądziłam, że ktoś taki jak ona może interesować płeć ta sama. Jak widać w dalszym ciągu słaby ze mnie obserwator. - Nie powiesz mi, że nie ma żadnego Pana Keyowatego?
Przeniosła wzrok na mnie i uniosła pytająco brwi, a na jej twarz wpłynęło lekkie rozbawienie.
- Jesteś ładna, sensowna i ogarnięta. - wyliczyła, na co poczułam się skrępowana. Może i ktoś wpadł mi w oko... Niestety byłam pewna, że to jedynie miłość nieodwzajemniona. Chciałam jakoś się wykręcić z pytania, jednak Nana przeprosiła, musząc zmykać do pracy.
- Jasne! Do zobaczenia. - pomachałam przyjaźnie dziewczynie po czym zostałam całkiem sama na brzegu, silnie płynącej rzeki.
Westchnęłam, czując przyjemny zapach w powietrzu. Czasami można wyczuć tą dziwną, tajemniczą atmosferę. Wszystko wtedy wydaje się takie magiczne i piękne. Aż w końcu wracasz do rzeczywistości, która niekoniecznie zawsze taka jest.
Dość długo pozostałam nad wodą, uważnie obserwując jej bieg. W takich momentach czułam, że jestem zwykłym człowiekiem, który usilnie szuka bliskości drugiej osoby. Tak, pragnęłam kogoś przytulić.
Telefon za wibrował mi w kieszeni, po czym go wyjęłam. Dostałam sms-a, który zapraszał na imprezę w niedalekiej knajpie. Oczywiście zapraszał mnie sam Mikoto, mój ukochany braciszek.
Po bliższym poznaniu mogłam śmiało stwierdzić, że jest jeszcze większym imprezowiczem ode mnie. Czując potrzebę zaspokojenia się alkoholem, odpisałam krótkie "ok" i ruszyłam do wyznaczonego budynku.
W barze było dość tłoczno, aby z trudem dostać się do stoliku, gdzie już byli moi towarzysze.
- Cześć. - rzuciłam, przysiadając się zaraz obok brata. Ten złożył na mój policzek pocałunek, co mnie onieśmieliło i szybko zabrałam się do picia.
Nawet nie wiedziałam kiedy, ale leżałam teraz na jego kolanach śpiewając bliżej nieokreśloną piosenkę. Ten głaskał mnie czule po włosach, równie pijany jak ja. Po długich namowach w końcu udało mi się wyruszyć w drogę powrotną. Odmówiłam oczywiście odprowadzenia się do domu. Nie byłam przecież dzieckiem!
- Nana?! - krzyknęłam w połowie drogi, kiedy przede mną mignęła znajoma sylwetka. - Tęskniłam!
Wtuliłam się w jej włosy, kiedy w miarę dobrze określiłam jej tożsamość. Musiała wracać z pracy, bo wyglądała na zmęczoną. Było późno, a ja kiwałam się na boki jak zwykłe, słabe drzewko.
- Jejku, musisz odpocząć. Wyglądasz na zmęczoną. - stwierdziłam, odciągając się do Nany. - Wybacz za mój stan. Wracam do domu.
Złożyłam szybkiego całusa na jej policzek, chociaż bardziej na brodę przez różnicę wzrostu. Pomachałam koślawo się uśmiechając i odwracając się na pięcie. Jeszcze pomyśli, że na prawdę jestem jakaś upośledzona.

Nana? ;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz