sobota, 7 kwietnia 2018

Od Taigi Do Kiyuki'ego

Kolejna lekcja matematyki skończyła się, wybawiającym dla mnie dzwonkiem. Nie wiem, kto wymyślił ten szatański przedmiot, ale zaczyna mnie już męczyć. Po cholerę mam liczyć tę deltę? Czy na jakiejkolwiek misji, będę do tego zmuszona? Będę musiała szukać tych "x-sów" albo obliczać parabole? Wątpię, żeby podczas bitwy z jakimś stworem, musiała to obliczać. Zadowolona, że w tym tygodniu już nie wejdę do tej sali tortur, ruszyłam do stołówki, aby choć na chwilę odsapnąć i zjeść coś pożywnego. Nawet nie przeszłam kilku metrów, gdy zza rogu wyłonił się jeden z nauczycieli z masą książek w rękach. Bez ogródek wcisnął mi je, wydając krótkie polecenie, aby zanieść je do pobliskiej Akademii Pittore. Nie bywałam tam zbyt często, plastyka nigdy mnie nie kręciła, nawet piękne obrazy nie były dla mnie niczym ciekawym. Oczywiście w pewien sposób podziwiałam talenty innych, ale po co się tak starać, tracić kilkanaście tygodni, aby namalować coś, czemu można zrobić zdjęcie. Odniosłam wszystkie książki na swoje miejsce, przeciągając się, jakbym chciała w ten sposób rozprostować wszystkie kości i nabrać nowej energii. Spojrzałam na zegarek, jeśli teraz pójdę do swojej szkoły, szanse, że dostanę jeszcze coś dobrego do jedzenia. Zdesperowana i głodna postanowiłam pójść po jedzenie tu, gdzie aktualnie się znajdowałam, z nadzieją, że nikt się nie zorientuje tak szybko, że wcale nie jestem uczennicą ich akademii. Z pewnym uśmiechem, podeszłam do ogromnej lady, gdzie była dzisiaj wydawana lazania.
- Na wynos - Mruknęłam obojętnie, wpatrując się w tablice ogłoszeń. Zabawne, mieli lepsze desery od nas, ciekawe czy wynikało to ze względu na to, że nie muszą aż tak bardzo dbać o figury, jak my, czy może mieli dyrektora, który kochał słodycze.
- Wydaje mi się, że nie należysz do naszej Akademii? - Męski głos rozbrzmiał za moimi plecami. Odwróciłam głowę, podnosząc jedną brew. Chłopak z białymi włosami i taką samą cerą patrzył na mnie z uśmiechem.
- Wow, spostrzegawczy jesteś - Prychnęłam z wyczuwalnym sarkazmem, zabierając swoje danie. Poszło łatwiej, niż się spodziewałam. Nawet jeśli ktoś w końcu zauważył mój uniform, to czym się miałam przejmować? Dostałam to, po co przyszłam. Zapach makaronu sprawił, że chciałam jak najszybciej wyjść na zewnątrz i zająć się ciepłym posiłkiem.
- Tak w ogóle to Kiyuki jestem - Rozczulając się nad pachnącym jedzeniem, nawet nie spostrzegłam, że ów chłopak podąża tuż obok mnie. Zamrugałam dwa razy, jakby dla upewnienia się, czy aby na pewno kroczy równo ze mną. Muszę przestać bujać w obłokach w takich miejscach. Za bardzo ostatnio się wyłączam. Spojrzałam na prawie przeźroczystą dłoń, wzdychając cicho. Może nie ma sensu robić sobie więcej wrogów?
- Świetnie - Powiedziałam bezdźwięcznie, kierując te słowa wyłącznie do mojej osoby - Taiga - Uścisnęłam wolną dłonią, jego, aby już nie stał jak ten przysłowiowy kołek. - Miło się rozmawia, ale spadam.- Podniosłam delikatnie zapakowany obiad, opuszczając budynek. Nie miałam ochoty na rozmowy, a zwłaszcza pytania, które jedynie byłyby irytujące. W samotności na ławce, przy jednym z większych drzew, który dawał przyjemny cień, e ten wyjątkowo ciepły dzień. Z pełnym brzuchem wróciłam na resztę lekcji, tym razem już bardziej pożytecznych, gdyż do końca dnia ćwiczyliśmy jeden z klasycznych tańców, jakim był walec. Po całym dniu na nogach pragnęłam jedynie wrócić do domu, wziąć szybki chłodny prysznic i położyć się do łóżka. Ubierałam już skórzaną kurtkę, gdy usłyszałam dźwięk telefonu. Wyjęłam go z torby, przeciągając palcem po dotykowym ekranie. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc zmienioną nazwę w kontakcie, przy imieniu "Gaze" widniały serduszka i buziaki. Idiota, znowu bawił się moim telefonem. Odczytałam krótką wiadomość "Taiguś, możesz przyjść do naszej Akademii? Muszę zostać chwile dłużej, a mieliśmy iść na zakupy". Oparłam się o ścianę, odpisując jednym słowem "ok". Schowałam telefon już do kieszeni, aby zaraz ponownie nie szukając go na dnie swojej torby.
Przechodząc przez korytarze akademii muzycznej, do mych uszu doszedł dźwięk fortepianu. Miła muzyka rozbrzmiewała po holu. Zaciekawiona, kto tak pięknie stuka po klawiszach, postanowiłam zajrzeć do niewielkiej sali, gdzie ów instrument stał. Ujrzałam białowłosego, z akademii plastycznej. Jego palce pewnie posuwały się po klawiszach fortepianu.

Nie spodziewałam się, że ktoś zainteresowany plastyką, ma również talent do grania. Osobiście, nigdy nie ogarnęłam instrumentów, nawet te najprostszy trójkącik, sprawiał mi trudności.

- Nie tak źle, malarzu - Skrzyżowałam dłonie na piersi, podchodząc do niego bliżej. Nie mówiłam tego złośliwie, szczerze podobała mi się jego gra.
- Komplement? Jeśli tak, to dziękuje - Posłał w moją stronę kolejny uśmiech.
- Raczej zwykła uwaga - Wzruszyłam ramionami - Działasz w dwóch Akademiach? - Przechyliłam głowę, nieco zaciekawiona. Nie miałam w zwyczaju wypytywać ludzi o takie sprawy, ale tym razem rzeczywiście mnie to zaciekawiło.
- Nie, ale chyba o to samo mógłbym zapytać Ciebie - Odsunął się od fortepianu, wcześniej nakrywając, jego klawisze specjalnym zamknięciem, ażeby nic się z nimi nie stało.
- Czekam na kogoś - Odparłam beznamiętnie.
- Zagramy na dwie ręce? - Zapytał nagle, na co tylko podniosłam kącik ust. Włożyłam kosmyk kruczoczarnych włosów za ucho.
- Zostanę przy tańcu, na razie - Poprawiłam torbę, która wisiała na mym ramieniu, chcąc wyjść z nieco przyciemnionego pokoju.
- Może do zobaczenia.
- Wątpię, ale jak uważasz - Zaśmiałam się, wychodząc na korytarz, gdzie panował już nie tylko chłód, ale i cisza.

Kiyuki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz