Menu

Mini-Menu

Strony

środa, 30 maja 2018

Od April C.D Hideyoshiego


Doceniałam troskę Hide, naprawdę. Bo, mimo że nie znaliśmy się nawet dnia, to wszystko potoczyło się w tak szybkim tempie, jakby minął już co najmniej rok. Kilka godzin. Najwyraźniej to wystarczyło, żeby zdobyć nowego znajomego. Ba, przeczuwałam nawet coś więcej. Rozmawialiśmy jeszcze długo, lepiej się poznając. Na pewno będę to miło wspominać. Po dwóch godzinach przesiedzianych w kawiarnii każde z nas rozeszło się w swoją stronę, w towarzystwie dobrych nastrojów. Całą drogę powrotną się uśmiechałam.
- Tak, to był naprawdę dobry dzień - powiedziałam sama do siebie.
Skocznym krokiem wbiegłam po schodach do swojego malutkiego mieszkanka. I znowu przywitała mnie cisza, ale dzisiaj miałam dobry humor, więc nawet to mi nie przeszkadzało. Nucąc coś pod nosem, zaczęłam lekko kręcić się po salonie. Wyjęłam losową płytę ze stojaka i włożyłam ją do gramofonu, stawiając później na ścieżce igłę. Chwilę później po pokoju rozbiegła się muzyka, tak specyficzna. I może przez przypadek zrobiłam piruet. Później poniosło mnie do kuchni. Buszując po szafkach, znalazłam pudełko babeczek do zrobienia. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czułam się tak dobrze. Sprawdziłam z tyłu, czego potrzeba i zaraz wzięłam się do pracy. Babeczki były waniliowe z kawałkami czekolady. Takie zwykłe, najzwyklejsze. Jednak, dla lepszego efektu wizualnego, posypałam je cukrem pudrem. Wyszło mi łącznie dwanaście, ale po zjedzeniu pięciu nie dałam już rady. Zostawiłam je więc tak jak stały na szafce w kuchni i pomaszerowałam do salonu, rozsiadając się wygodnie w bujanym fotelu. Sięgnęłam ręką po książkę leżącą na stoliku obok. Zagrzebałam się w leżącym kocyku. Po przeczytaniu prawie stu stron potrzebowałam odpocząć. I jakoś samo tak wyszło, że przysnęłam. Obudziłam się dopiero pod wieczór, z kosmykami włosów poprzyklejanymi do twarzy. Powolutku podniosłam się do pozycji siedzącej, rozciągając ręce. Wśród ścian nadal rozbrzmiewał dźwięk gramofonu, a za oknem niebo spowiło się różami, czerwieniami i pomarańczami. Naprawdę było już tak późno? Kilka chwil bujania się, żebym w końcu mogła po tych kilku sekundach wstać. Ciekawe, co robił Hide. Zdecydowałam się na napisanie sms’a.
,,Halo halo, Człowiek Polska, odbiór. Jak żyjecie, komendancie?”

<Hide? Przepraszam, rly ;-; >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz