Menu

Mini-Menu

Strony

sobota, 26 maja 2018

Od April C.D Taigi


Lekcja geografii dzisiaj wyjątkowo mnie nudziła. Na dodatek słyszałam, że dzisiaj miał być dobry deser, więc tym bardziej czekałam na przerwę obiadową. Nie chciałam, żeby wszystkie stoliki zostały zajęte, więc gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka, a nauczyciel nie miał już nic więcej do powiedzenia, zgarnęłam książki do torby i szybkim krokiem opuściłam klasę. Udało mi się dotrzeć zanim zebrało się już dużo ludzi. Znalazłam miejsce gdzieś na poboczu, gdzie spokojnie i w ciszy mogłam zjeść. Dosłownie pięć minut później zrobiło się głośno. Westchnęłam tylko cicho, wpakowując sobie do ust kolejny kawałek lasagne. Po skończonym posiłku przetarłam chusteczką delikatnie usta i wstałam, zabierając ze sobą tackę. Przechodząc pomiędzy ławkami, gdzieś w tłumie zamajaczyły mi kruczoczarne kosmyki. W szkole była tylko jedna dziewczyna, która była właścicielką takich oto włosów. Taiga Mortem. Nigdy nie miałam okazji jej lepiej poznać. Zawsze wydawała mi się jakaś taka oziębła, wredna i ogólnie nieprzyjemny typ. Jednak jedno było pewne - była świetną tancerką. Jeśli mam być szczera, trochę się jej nawet bałam. Dlatego też nie wiem, czemu zdecydowałam się do niej zagadać. Rzeczywistość okazała się inna, bo zostałam szybko spławiona. Ramiona mi opadły i zastanawiałam się, co mi strzeliło do głowy. Pomiędzy nami był tylko rok różnicy. Niby mało, ale jednocześnie przepaść. Wzięłam głęboki oddech, zbierając się na następną lekcję. No cóż, mówi się trudno. No i że człowiek uczy się na błędach. Może tylko niepotrzebnie zawróciłam jej głowę? Przez resztę dnia moją głową zaprzątały myśli właśnie o tym, o lekcjach i w sumie o projekcie nowej sukienki. Przydałoby się skończyć niedawno zaczętą, a dopiero potem myśleć o nowej. Lekcje jak na złość mi się dłużyły. Ale chyba zawsze tak jest, gdy się na coś czeka, czyż nie? Po ostatnim dzwonku wyszłam jak burza. Udało mi się namówić jakoś dyrektorkę aby użyczyła mi jedne, wolne pomieszczenie w szkole. Nie powiem, walczyłam o nie dobre trzy miesiące, ale opłacało się. W swoim mieszkaniu nie bardzo miałam miejsce, żeby to wszystko trzymać. Tak to jest jak mieszka się w dwupokojowej kawalerce. Jednak w mojej obecnej sytuacji nie było mnie stać na nic lepszego i choć mała ilość miejsca mogła być denerwująca, nie chciałam się przeprowadzać. Pokochałam moje małe cztere ściany, wkładając w nie całe swoje serce i duszę. Szłam korytarzem, dobrze znaną mi drogą. W szkole nie było już nikogo, w końcu zajęcia już się skończyły. To w tym wszystkim było najlepsze, nikt nie mógł mi patrzeć na ręce. Podeszłam do białych drzwi, przekręcając kluczyk w zamku. Kolejny plus, bo nikt, pomijając nauczycieli i sprzątaczki oraz mnie, nie mógł tam wejść. Pchnęłam je do środka, wchodząc do całkiem dużej sali. Czekał tam już na mnie stolik z maszyną do szycia i niedokończoną sukienką na manekinie. Podeszłam bliżej, stawiając torbę obok maszyny, po czym skierowałam wzrok na suknię. Była czarna z białym ombre i cekinami u dołu. Dekolt w kształcie serca zakończony był posrebrzaną lamówką, a od niego, pomiędzy piersiami i w dół spadał biały pasek, również z cekinami, kończący się na biodrze, gdzie było wycięcie na jedną nogę. Jednak ciągle czegoś mi w niej brakowało. Usiadłam przy stoliku i wyjęłam szkicownik z projektami. Co rusz patrzyłam to na sukienkę, to na kartkę. Byłam tak pochłonięta pracą i tym wszystkim, że nie zauważyłam nawet gdy ktoś wszedł. Jak się okazało, była to Taiga. Widziałam zainteresowanie w jej oczach, gdy patrzyła na mój twór, co nieco mnie zawstydzało. Jeszcze nikt nie oglądał moich prac. Nigdy nie uważałam sukni na tyle dobrych, by je komukolwiek pokazywać, a tu proszę. Już tym bardziej nie spodziewałam się, że ktokolwiek chciałby ode mnie jakąś kupić, czym znowu zaskoczyła mnie dziewczyna o ciemnych włosach.
- Mogłabym Cię wynająć? Fajnie byłoby mieć kieckę jedyną w swoim rodzaju - wzruszyła ramionami, a kącik ust delikatnie, ledwo zauważalnie drgnął ku górze. 
Naprawdę się tego nie spodziewałam. Byłam szczerze zaskoczona. Zgodzić się? Ale czy w porządku będzie brać od kogoś za to pieniądze, zwłaszcza jeśli to osoba ze szkoły? Z drugiej strony, nie oszukujmy się, materiały są drogie, mieszkanie opłacać trzeba, a taka okazja już więcej mi się nie trafi. Stawiając wszystko na jedną kartę, zgodziłam się. 
- Okej, zgadzam się. W takim razie, powiedz mi, jaki krój, na jaką okazję suknię byś chciała? Widzę też, że również masz zielone oczy jak ja, ale jesteś nieco bardziej… Hmm… Pewna siebie? Odważna? Twardsza? Dlatego też proponowałabym ci coś w fiolecie, ale takim głębokim, ciemnym. Fiolet idealnie podkreśli zieleń tęczówki i sprawi, że spojrzenie również stanie się jakieś głębsze i pełniejsze tajemniczości - wszystko to wypowiedziałam niemalże na jednym tchu. - Wybacz, nie rozgadałam się? Po prostu, nikt nigdy nie zamawiał u mnie sukienki i nie chciałabym żebyś dostała coś, co kompletnie będzie się mijać z twoimi oczekiwaniami. 

<Taiga?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz