Menu

Mini-Menu

Strony

sobota, 26 maja 2018

Od Taigi Do April

Kolejna lekcja matematyki skończyła się, wybawiającym dla mnie dzwonkiem. Nie wiem, kto wymyślił ten szatański przedmiot, ale zaczyna mnie już męczyć. Po cholerę mam liczyć tę deltę? Czy na jakiejkolwiek misji, będę do tego zmuszona? Będę musiała szukać tych "x-sów" albo obliczać parabole? Wątpię, żeby podczas bitwy z jakimś stworem, musiała to obliczać. Zadowolona, że w tym tygodniu już nie wejdę do tej sali tortur, ruszyłam do stołówki, aby choć na chwilę odsapnąć i zjeść coś pożywnego. Nawet nie przeszłam kilku metrów, gdy zza rogu wyłonił się jeden z nauczycieli z masą książek w rękach. Bez ogródek wcisnął mi je, wydając krótkie polecenie, aby zanieść je do pobliskiej Akademii Pittore. Nie bywałam tam zbyt często, plastyka nigdy mnie nie kręciła, nawet piękne obrazy nie były dla mnie niczym ciekawym. Oczywiście w pewien sposób podziwiałam talenty innych, ale po co się tak starać, tracić kilkanaście tygodni, aby namalować coś, czemu można zrobić zdjęcie. Odniosłam wszystkie książki na swoje miejsce, przeciągając się, jakbym chciała w ten sposób rozprostować wszystkie kości i nabrać nowej energii. Spojrzałam na zegarek, idealnie trawiłam na przerwę obiadową. Mam tylko nadzieję, że dojdę do swojej Akademii i zastanę chociaż jedno udko z kurczaka, albo kawałek lazanii. Przerzucając torbę przez ramię, wyszłam z obcej mi Akademii, teoretycznie mogłam poczekać na Gaze, ale znając jego to pewnie i tak kręci się już gdzieś po parku.
- Na wynos - Mruknęłam obojętnie, wpatrując się w tablice ogłoszeń. Ciekawe, nawet mieliśmy dzisiaj smaczny deser. Koktajl z bananów i świeżej mięty, zaszaleli. Jednak bacząc na dzisiejszą pogodę, idealnie ułożyli nasze dzisiejsze menu.
- Hej, wydaje mi się, że mamy za chwilę razem zajęcia - Damki głos rozbrzmiał za moimi plecami. Odwróciłam głowę, podnosząc jedną brew. Brązowowłosa dziewczyna patrzyła na mnie zielonymi oczami, uśmiechając się przy tym radośnie. Kojarzyłam ją, a przynajmniej tak mi się wydawało. Było z niej całka dobra tancerka, no, chyba że ja ponownie kogoś mylę.
- No cóż, możliwe - Wzruszyłam ramionami, zabierając swoje danie. Zapach makaronu sprawił, że chciałam jak najszybciej wyjść na zewnątrz i zająć się ciepłym posiłkiem.
- Tak w ogóle to April jestem - Rozczulając się nad pachnącym jedzeniem, nawet nie spostrzegłam, że owa dziewczyna podąża tuż obok mnie. Zamrugałam dwa razy, jakby dla upewnienia się, czy aby na pewno kroczy równo ze mną. Muszę przestać bujać w obłokach w takich miejscach. Za bardzo ostatnio się wyłączam. Spojrzałam na delikatną dłoń, wzdychając cicho. Może nie ma sensu robić sobie więcej wrogów?
- Świetnie - Powiedziałam bezdźwięcznie, kierując te słowa wyłącznie do mojej osoby - Taiga - Uścisnęłam wolną dłonią, jej, aby już nie stała jak ten przysłowiowy kołek. - Miło się rozmawia, ale spadam. - Podniosłam delikatnie zapakowany obiad, opuszczając budynek. Nie miałam ochoty na rozmowy, a zwłaszcza pytania, które jedynie byłyby irytujące. Usiadłam w samotności na ławce, przy jednym z większych drzew, który dawał przyjemny cień w ten wyjątkowo ciepły dzień. Wspominana samotność i cisza nie trwała wcale długo, gdyż szybko dołączył się do mnie Gaze, trzymając jedynie koktajl.
- A Ty nie jesz? - Zapytałam nieco zaskoczona. Zazwyczaj to on zawsze dbał o to, abyśmy oboje zjedli ciepły posiłek w szkole.
- Za gorąco - Jęknął, podnosząc swój koktajl - Jaki masz, nam dali truskawki, ale słyszałem, że wy macie banany, zamienisz się? - Uśmiechnął się do mnie, ukazując rządek białych zębów.
- Dobra weź go sobie - Machnęłam dłonią.
Z pełnym brzuchem wróciłam na resztę lekcji, tym razem już bardziej pożytecznych, gdyż do końca dnia ćwiczyliśmy jeden z klasycznych tańców, jakim był walec. Po całym dniu na nogach pragnęłam jedynie wrócić do domu, wziąć szybki chłodny prysznic i położyć się do łóżka. Ubierałam już skórzaną kurtkę, gdy usłyszałam dźwięk telefonu. Wyjęłam go z torby, przeciągając palcem po dotykowym ekranie. Uśmiechnęłam się pod nosem, widząc zmienioną nazwę w kontakcie, przy imieniu „Gaze" widniały serduszka i buziaki. Idiota, znowu bawił się moim telefonem. Odczytałam krótką wiadomość „Taiguś, możesz przyjść do naszej Akademii? Muszę zostać chwile dłużej, a mieliśmy iść na zakupy". Oparłam się o ścianę, odpisując jednym słowem „ok". Schowałam telefon już do kieszeni, aby zaraz ponownie nie szukając go na dnie swojej torby.
Przechodząc przez korytarze akademii, zaciekawiły mnie otwarte drzwi. Nieco zaskoczona, że ktoś jeszcze o tej godzinie może się tutaj kręcić, postanowiłam to sprawdzić. Ciekawość już nie raz sprowadziła na mnie nie małe problemy, ale też nie raz dzięki temu dowiedziałam się bardzo interesujących rzeczy. Przy jasnym świetle dostrzegłam dziewczynę ze stołówki. Siedziała przy niewielkim stoliku, przy którym była maszyna krawiecka. Była tak pochłonięta oglądaniem chyba sukienki na manekinie i rysowaniu czegoś w notatniku, że nawet mnie nie zauważyła.
Nie spodziewałam się, że ktoś zainteresowany tańcem, ma również talent do szycia. Osobiście, nigdy nie ogarnęłam igły i nici, nawet przy przyszyciu guzika jestem w stanie pokaleczyć sobie dłonie.
- Nie tak źle, jak na tancerkę, chyba minęłaś się z powołaniem - Skrzyżowałam dłonie na piersi, podchodząc do niej bliżej. Nie mówiłam tego złośliwie, szczerze podobało mi się jej dzieło. Mogłabym nawet jej zapłacić za coś tak ładnego, w końcu miałabym coś unikalnego, uszytego wyłącznie dla mnie.
- Komplement? Jeśli tak, to dziękuje - Posłała w moją stronę uśmiech.
- Raczej zwykła uwaga - Wzruszyłam ramionami - Jesteś w jakimś dodatkowym kółku? - Przechyliłam głowę w sumie szczerze tym zaciekawiona. Nie znam nikogo, kto mógłby zajmować się szyciem.
- Nie, zwykłe hobby - Zaśmiała się cicho, wkładając kosmyk brązowych włosów za ucho. - Myślałam, że wszyscy poszli już do domów - Nieco zawstydzona spojrzała na swoje dzieło.
- Niespodzianka. Całkiem niezłe, można? - Pokazałam na suknie, chcąc ją dotknąć. Skinęła głowa, a ja zaczęłam ją oglądać z bliska - Zajmujesz się tym profesjonalnie, można taką u Ciebie zamówić? - Zaczęłam ją zasypywać pytaniami, na co się zaśmiała.
- Raczej nie robię tego dla pieniędzy - Siedziała grzecznie na stołku, wciąż się uśmiechając. - A dlaczego pytasz?
- Mogłabym Cię wynająć? Fajnie byłoby mieć kieckę jedyną w swoim rodzaju - Wzruszyłam ramionami, podnosząc jednak delikatnie kącik ust.

April?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz