Menu

Mini-Menu

Strony

piątek, 29 czerwca 2018

Od Finleya C.D Rivaia


Wyszedłem z pokoju ubrany w czarną koszulę, niebieski garnitur bez rękawów, czarne spodnie i wypastowane buty, trzymając w dłoni dwie książki do oddania. Przeczytałem je wczoraj wieczorem, przez co skończyły mi się lektury do zabicia czasu. Wychodząc z akademika, wpadłem na jakąś paczkę, stojącą przy schodach. Na moje szczęście zdążyłem złapać się ramy i nie wywinąłem kozła na schodach. Spojrzałem na tajemniczą paczkę, która nie była do nikogo zaadresowana. Normalnie, ciekawski człowiek to by zajrzał, ale na głowie miałem teraz oddanie książek, dlatego odsunąłem paczkę na bok, by nikt przypadkiem nie stracił równowagi przez nią i w przeciwieństwie do mnie, nie wypadł dalej. Jeżeli po powrocie dalej tu będzie stała, bardzo możliwe, że do niej zajrzę lub nawet ją przechowam. Przynajmniej ten, kto ją tu zostawił nauczy się, by nie zostawiać w ten sposób rzeczy.

Byłem blisko biblioteki, drzwi znajdowały się parę metrów na przeciwko i nie sądziłem, że cokolwiek mi przeszkodzi w oddaniu książek. Idąc chodnikiem, patrzyłem prosto przed siebie, gdy nagle jakaś nieznana mi moc w głowie, nakazała spojrzeć w dół. Może gdybym tego nie zrobił, resztę dnia nie spędziłbym w stresie. 
Na środku chodnika, leżała jakaś czarna kulka. Była średniej wielkości, a im byłem niej bliżej, coraz wyraźniej widziałem osiem kończyn, wystających z owłosionego czarnego odwłoka... pająka! Zatrzymałem się i nie spuszczałem wzroku z obiektu. Przecież nie mogłem krzyczeć i uciekać, to był tylko zwykły, malutki, niegroźny pajączek... miałem zamiar go obejść. Wszedłem na trawę i bokiem kierowałem się do biblioteki, dalej obserwując owada. Gdy za moimi plecami znajdowały się drzwi budynku, stworzenie nagle się poruszyło. Serce podeszło mi do gardła, ręce były mokre od potu, a gdy pająk ruszył w jakimś kierunku, pod wpływem impulsu rzuciłem w niego książką i uciekłem do schronu - czyli do biblioteki. Wpadłem do niej jak poparzony i nawet nie zauważyłem, jak znalazłem się przy biurku bibliotekarki. Patrzyła na mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Czy coś się stało? - zacząłem z nią rozmawiać o pająku, który zabrał mi książkę; tak, powiedziałem, że mi zabrał, a nie, że ja w niego rzuciłem. Mimo wszystko kobieta nie mogła, a raczej nie chciała mi pomóc, a w jej oczach widziałem rozbawienie. Nie dziwiłem jej się, też bym pewnie tak zareagował. 
Byłem zmuszony sam wrócić po książkę. Odwróciłem się wpadając raptownie na jakiegoś nieznajomego. 
- W bibliotece obowiązuje cisza, chyba że uważasz, iż bibliotekarka jest głucha - jego głos był obojętny, a sam wyglądał jak chodząca niewyspana pogarda. Ciemne włosy idealnie pasowały do ciemnych oczu, chociaż one same wyglądały, jakby miały za sobą wiele nieprzespanych nocy. Podkrążone, przymrużone... czyżby ćpał?
- Wybacz, że ci przeszkodziłem - zacząłem szybko i się nagle zamknąłem. Miałem zamiar powiedzieć mu, że zaraz stąd znikam, ale do głowy wpadł mi inny pomysł. - Słuchaj, mam mały problem. Pomógłbyś mi? Proszę cię - powiedziałem nieco błagalnym tonem. - Rzuciłem w pająka książką, a teraz boje się po nią sam wrócić. Pomożesz? Proszę cię - wytłumaczyłem. Mój głos lekko drżał, a w oczach nieznajomego ujrzałem ten sam błysk, co w oczach bibliotekarki, z tym, że u niego to rozbawienie było większe, chociaż nawet się nie uśmiechnął. Przewrócił oczami i bez słowa ruszył w stronę drzwi. Czyżby się zgodził? Trudno mi to było określić, wyglądał, jakby miał mnie gdzieś i po prostu mnie zignorował. Mimo to ruszyłem za nim.
Chłopak wyszedł pierwszy, ja niepewnie wyjrzałem i się rozejrzałem. Wyglądało na to, że pająk zniknął. Nieznajomy stanął na chwilę, rozejrzał się i ruszył w stronę krzaków, pod którymi leżała książka. Podniósł ją od niechcenia i strzepał z niej ziemie. Podszedłem do niego z lekkim uśmiechem.
- Dzię... - nim dokończyłem, ujrzałem ponownie tą wielką czarną du*ę, która szła w moim kierunku. Był zbyt blisko, bym zareagował inaczej; krzyknąłem przerażony i wskoczyłem na chłopaka, trzymającego moją książkę. Zachwiał się lekko, ale utrzymał na nogach.
- Tsk, ogarnij się, to tylko pająk - powiedział beznamiętnie, z nutą irytacji. 
- Nie mogę - powiedziałem szybko. Im bliżej był pająk, tym mocniej ściskałem ręce na jego ciele. - W dzieciństwie nabawiłem się arachnofobii! Nie umiem inaczej! - wytłumaczyłem szybko piskliwym głosikiem. Obcy nie odpowiedział, zamiast tego powoli przyłożył nogę nad owada i go zgniótł. Strach zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Możesz już zejść - powiedział, co szybko uczyniłem. Odsunąłem się jeszcze od miejsca śmierci pająka, po czym skierowałem wzrok na nieco niższego od siebie. 
- Bardzo ci dziękuje - powiedziałem z ulgą i wyciągnąłem dłoń po książkę. Chłopak jeszcze raz na nią spojrzał, wytarł jej tylną okładkę i mi ją oddał. - Nie będę ci już przeszkadzał. Dzięki wielkie - ruszyłem do biblioteki. Miałem zamiar oddać lekturę i wrócić do akademika, żadnej nie wypożyczając. Miałem dość wrażeń, chciałem jak najszybciej wrócić do pokoju.

<Rivai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz