Menu

Mini-Menu

Strony

poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Shury C.D Hideyoshiego


Hidesiu... Mój malutki, słodki chłopczyku... Dlaczego mi uciekasz? Dlaczego znikasz... Wybacz mi za wszystko. Za każdy mój błąd, za każdy zły uczynek. Przepraszam, że nie powiedziałam ci o szantażystach i o tak wielu, bolących mnie sprawach. Chciałam, ale nie zdążyłam. Nie mogę... Dlaczego czuję, że tracę coś dla mnie ważnego... Hidesiu... Mój kochany... Nie puszczaj mojej dłoni... Wybacz mi za każdą rzecz, jaką robiłam źle. Cieszę się jednak, że ciebie ocaliłam i już nikt ciebie nie zrani... Żadne auto, żaden człowiek. Nic. Nic ciebie nie dotknie i nie skrzywdzi. Moje serce bije tak szybko, ale nie wiem, gdzie jestem teraz. W domu? W szkole? A może jestem w ramionach mojego dwukolorowego rycerza. Nie wiem. Czuję się źle. Po moim ciele spływają strużki cieczy, jaka powinna w tym momencie być w moich żyłach. Nie chciała tam zostać. Wolała ona uciec i pozostawić mnie jeszcze bardziej zimną niż jestem w tej chwili. Co widzę... Ciemność. Jest ciemno i zimno.
"Powiedzmy sobie szczerze, stało się najgorsze z najgorszych. Umarłam albo to jakieś inne gówno! Nie jestem w stanie teraz widzieć swoich snów, spełnić i zrealizować moich marzeń. Mam tylko jedno... Może dwa..."
~~~
Byłam we wnętrzu swojej głowy. Rozejrzałam się. No tak. Wielka, śnieżna pustynia, na której tak mocno wiało. Zadrżałam, nie wiedząc co ja tutaj robię. Kiedy nagle została nawiana kolejna warstwa śniegu, ujrzałam siebie. Byłam taka sama, jaką jestem w tej chwili, ale nie uśmiechałam się. Byłam cholernie blada, moje oczy były puste, a z ust sączyła mi się krew.
- Zapomnisz o nim, wiesz? Nie będzie już tej samej ciebie. Wspomnienia z ostatnich kilkunastu tygodni znikną niczym zdmuchnięty z drzewa śnieg. Ponownie, będziesz sama, a jedynym twoim pocieszeniem, będzie przyjaciel. - rzekłam ta druga ja.
- Przyjaciel? Że Hide? Ale... Ja z nim jestem. Dlaczego miałabym z nim nie chodzić. Kocham go.

- Ty tak. Ale teraz, przez ten wypadek, zapomnisz. Część ciebie zostanie zamknięta w lodowej powłoce, a czy się wydostanie... Cóż, to zależy wyłącznie od tego, czy Hide zrozumie wagę sprawy. Nie bój się. Wspomnienia mimo wszystko wrócą, ale mają szansę wrócić szybciej, jeżeli Hideyoshi się pośpieszy... Pamiętaj, że to nie twoje ciało określa, jaka jest twoja dusza... To właśnie twoja dusza określa, jakie będzie twoje ciało.-zbliżyła się do mnie, kładąc mi dłonie na policzki.-To Hide zadecyduje, czy twoja dusza przywróci pamięć twojemu ciału, czy twoja dusza ponownie wplecie wspomnienia w twój mózg. Teraz będziesz sama. Teraz nie będziesz mogła powiedzieć do niego kochanie. 
- Co. Ale ja nie chcę tego. Chcę pamiętać. Nie zabieraj mi tego. - szepnęłam ze łzami w oczach, które zamarzły od wiejącego, lodowatego wiatru.
- Wybacz, ale to kara. To jest coś, co nauczy ciebie, że masz tak wiele dobrego przy sobie.
- Ale ja to wiem! Hide to skarb! D-Dlaczego mam go tracić?!
- Twój los jest czymś, co jest ciężkie do zrozumienia. Kiedyś może zdołasz rozwikłać to wszystko. Póki co, nie możesz na to liczyć. Musisz zrozumieć, że to On jest twoim kluczem, że to On pozwoli ci  zrozumieć tak wiele rzeczy. Hide kiedyś ciebie wyciągnie z tej depresji, którą ciągle masz w sercu...
- Ja nie chcę zapominać! - wrzasnęłam.
Druga ja zabrała mi dłonie z twarzy, a potem w jej dłoni pojawił się miecz. Nie był to mój oręż. Wbiła mi go w głowę, a ja... się obudziłam.
~~~
Kiedy otworzyłam oczy... Było jasno. Byłam w dziwnym miejscu, które pachniało lekami. Szpital. Nie byłam pewna co się stało. Dlaczego ja się tutaj w ogóle znalazłam. Przecież byłam z Hideyoshim. Śmialiśmy się na sesji zdjęciowej. Dlaczego ja tutaj trafiłam. Przecież nic mnie nie bolało. Kiedy o tym pomyślałam, poczułam bardzo mocny, wręcz kujący ból w głowie. Nie mogłam się ruszyć. Moje spojrzenie było puste, pod oczami miałam siniaki, a w ustach miałam maskę tlenową, która miała mi ułatwić oddychanie. Patrzyłam w sufit, bo nie dałam nawet rady poruszyć gałkami ocznymi. Nie lubiłam tego zapachu. Nie chciałam go czuć. Nagle ktoś wszedł do sali. Nie wiedziałam tylko kto. Wrzask męskiego głosu, który mówił moje imię, uświadomił mnie, że był to Hide. Nie był sam. To chyba lekarz. Nie mogłam się ruszyć. Tak bardzo mnie bolało... Mój przyjaciel złapał mnie za rękę.
- Panienko Schnee. Jak się panienka czuje? - zapytał lekarz, zapisując coś chyba na papierze, bo słyszałam dźwięk piszącego po kartce długopisu.
- Bo...li... Wszy...stko... - szepnęłam.
- Pamięta pani co się stało?
- Nie.... By...łam... w par...ku... Pra...wda? - zapytałam słabym głosem.
- Cóż, nie. Miała pani wypadek samochodowy. Zgodnie z zeznaniem pana Muruyamy, uratowała pani swojego partnera.
- Part...nera...? Ale ja nie mam chło...paka... - odpowiedziałam doktorowi, nadal patrząc w sufit. - M...am tyl...ko przyja...ciela... Hide...yoshiego. 
Dlaczego mam wrażenie, ze każdy ucichł? Dlaczego mój przyjaciel zacisnął tak mocno moją dłoń? Czemu on drży? Lekarz podał mi środki przeciwbólowe, które po dłuższej chwili zaczęły działać. Spojrzałam niepewnie na Hide, który miał spuszczoną głowę. Czy ja go w jakiś sposób zraniłam? Nie chciałam go skrzywdzić. Przecież... Nic nie zrobiłam. Byliśmy na sesji, potem było ciemno, a na końcu pojawiłam się nagle tutaj. Nic nie rozumiem. Dlaczego ja tutaj mam być, nie chcę. Dopiero teraz dosłyszałam, jak kardiomonitor spokojnie pipczał, ale czując, że nie wiem co się dzieje i że robię się bardziej zdezorientowana, zaczął przyśpieszać. Lekarz zawołał pielęgniarkę, która wstrzyknęła mi leki uspokajające. Bałam się tak bardzo mocno. Zacisnęłam mocno dłoń Hideyoshiego, nie będąc pewna co się dzieje wokół mnie. Czy ja umrę? Dlaczego tak się boję. Skoro to ma być mój koniec, chcę wiedzieć, że przynajmniej Hide będzie szczęśliwy, że znajdzie odpowiedzi na wszystkie swoje pytania, że będzie zdeterminowany do dalszego życia, w którym może mnie nie być. Chcę, aby zapomniał o mnie, pomimo tego, że byłam według niego taka śmieszna, że byłam kochana, że byłam taka dobra. Znam swój cel i wiem czego dla niego chcę. Hideyoshi.
Nie pozwól sobie wmawiać, że bez przyjaciółki nie będziesz taki sam jak kiedyś.
Nie pozwól, aby twoje ciało kształtowało twoją duszę, bo to twoja dusza, ma kształtować twoje ciało.
Nie pozwól, aby depresja całkowicie ciebie pożarła.
Nie pozwól, aby ktokolwiek mnie zastąpił.
Nie pozwól...
Nie pozwól mi umrzeć...

<Hide? T^T>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz