Menu

Mini-Menu

Strony

wtorek, 17 lipca 2018

Od Kagehiry C.D Finley'a


Uznałem, że ten chłopak wygląda na miłego. Kto jednak chciałby się przyjaźnić z takim uroczym i słodkim potworkiem jak ja? Niewiele osób, bo nikt nie poznał jeszcze mojej prawdziwej twarzy. Przyglądałem się, jak chłopak rzuca się na pomoc dla bezbronnego psiaka. Zmarszczyłem nieco brwi, bo cóż, nie uważałem tego za głupotę, bo jednak kocham zwierzęta i nie pozwoliłbym na to, ale nie powinien był go bić. Widać było, że tamci są o wiele silniejsi, a na dodatek jest też ich więcej. Jakoś moje dobre serce uaktywniło się i dołączyłem do Finely'a, stając obok niego. Przybrałem niewinną, ale też uroczą minę, kłaniając się delikatnie.
- P-Przepraszam za mojego kolegę, ale moim z-zdaniem d-dobrze zrobił... - szepnąłem niepewnie, a wtedy jeden z tych chłopaków złapał mnie za kołnierz.
- Zamknij się mały gówniarzu. - warknął.
- G-Gówniarzu... Co...? - uśmiechnąłem się uroczo i delikatnie, po czym kopnąłem go kolanem w czułe miejsce.
Kiedy ten się nieco zwinął z bólu, zmarszczyłem nosek, patrząc na resztę. Ułożyłem dłonie za sobą i przygotowałem palec, który zaczął władać moją czerwoną nicią, która wyglądała jak ledwo widoczna żyłka. Przechyliłem lekko głowę, patrząc, jak koledzy uderzonego rzucają się w moją stronę i Finley'a. Władając moim sznurkiem, nie pozwoliłem się im zbliżyć. Raz ustawiałem taką pułapkę, aby się wywalili i wtedy rzucałem ich o ścianę, wcześniej oplatając ich stopy. Raz musiałem odciągać ich za ramiona, aby się nie zbliżyli. W końcu tak się wkurzyłem, że moje oczy nieco rozbłysły, a ja użyłem nici jak sznurka i związałem pięciu chłopaków i posadziłem siłą na ziemi. Uśmiechnąłem się lekko do nich.
- Nie uważacie, ż-że chyba nie ładnie jest atakować słabszych? Nie zrobiłem wam przecież jeszcze krzywdy... - szepnąłem, bez końca lekko się uśmiechając.
Kiedy przerażona grupka zaczęła się jąkać i drżeć, zaśmiałem się. Na ich policzkach zrobiłem po jednym nacięciu sznurkiem, a potem zacisnąłem ich lekko, aby ich delikatnie poddusić. Podszedłem wtedy do lidera, schylając się do niego.

- Nie zadzieraj z przeznaczeniem, bo ktoś może ci nieco namieszać... Tym kimś, mogę być ja. Chyba nie chcesz mieć wypadku, prawda? - powiedziałem bardzo cicho, a następnie puściłem bladych chuliganów.
Chłopcy wręcz biegiem uciekli z miejsca, w którym odbyła się ta walka o bezpieczeństwo moje oraz Finley'a. Spojrzałem na bruneta, który patrzył na mnie ze zdziwieniem. Chyba nie spodziewał się, że okażę mu swoją moc, a tym bardziej, że umiem tak używać tej mocy. Uśmiechnąłem się delikatnie.
- Wszystko d-dobrze? N-Nie skrzywdzili ciebie? - zapytałem cichutko.
- Nie, wszystko dobrze. Uratowałeś mnie, inaczej bym był już trupem - powiedział z uśmiechem i ulgą.
- Dobrze, że w-wszystko w-wyszło bez k-krzywdy. C-Cóż, w jakimś stopniu przynajmniej bez krzywdy. - zaśmiałem się, po czym podrapałem delikatnie swój policzek. - N-Nie wystraszyłem ciebie m-mam nadzieję...?
- Raczej mnie zachwyciłeś. 
Dopiero teraz po podrapaniu się zauważyłem, że mam ranę na policzku. Chyba tak bardzo wymachiwałem tą nicią, że i sam siebie zraniłem. Cóż, nie szkodzi. Nie boli mnie to, może lekko szczypie. Krew leci dość mocno, ale to zapewne przez to nacięcie. Uśmiechnąłem się, a potem zauważyłem, jak chłopak podaje mi chusteczkę. Podziękowałem i przyłożyłem ją do policzka, chwilę trzymając, aby wsiąkła cała krew. 
- Bardzo ci dziękuję. - szepnąłem.
- Chyba ja ci powinienem podziękować. Wiesz, może i rzuciłem się na niego, ale tylko pod wpływem emocji. Z łatwością by mnie rozgniótł.
- Dlatego przybyłem, aby ci pomóc. Przecież nie pozwoliłbym na to, aby komuś stała się krzywda. To by było niemiłe, nie uważasz? W każdym razie, teraz jest już bezpiecznie, a piesek też jest już nieco spokojniejszy. - powiedziałem, patrząc na skomlącego przy mojej nodze psa.
- Tak. Nie cierpię przemocy wobec zwierząt. Mam ochotę takich ludzi pozabijać.
- Też nie lubię walczyć, chyba, że muszę jak w tym wypadku. - ukucnąłem, głaszcząc pieska po głowie. - Co z nim zrobimy? Zaprowadzimy do schroniska? - zapytałem, uśmiechając się do Finley'a.
Chyba zapowiada mi się miła znajomość. Brunet wygląda na bardzo miłego i ciekawego. Cóż, myślę, że dłużej pobujam się z chłopakiem, aby dowiedzieć się o nim więcej. Kto wie, może splotę jego przeznaczenie z kimś innym? W końcu... Każdy zasługuje na miłość.

<Finley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz