Menu

Mini-Menu

Strony

niedziela, 5 sierpnia 2018

Od Hao C.D Sorayi


Eh… no nic, nie ma co się tym martwić, świat nie jest taki duży, na jaki wygląda. Z tak pozytywnym nastawieniem wróciłem do dalszego zwiedzania tego miasta. Jednym z moich celów było znalezienie miejsca, do których mógłbym chodzić w poszukiwaniu rozrywki, na pewno mają tu teatry czy biblioteki. No cóż, nigdzie mi się nie śpieszyło, więc postanowiłem zdać się na los i po prostu iść przed siebie, przy okazji rozglądając się po otoczeniu.
No cóż, im dłużej tak chodziłem, tym bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że nie będę się nudził, już teraz wyłapałem kilka ciekawych sytuacji, miejsc i osób, z którymi można by się ciekawie zabawić. Na szczęście dość szybko otrząsnąłem się, ze swoich przyszłych planów i powróciłem do szarej rzeczywistości. Pocieszałem się myślą, że dość szybko wpadłem na ciekawą osobę, tamta dziewczyna w sklepie, w sumie to zepsuła mi zabawę i powinienem się jakość za to odegrać prawda? Ponownie musiałem się zmusić do wrócenia na ziemię z obłoków fantasy, ale tym razem dzięki mojemu znalezisku. Bibliotece.
Nie myśląc nad tym wiele więcej, ruszyłem w jej stronę, ciesząc się w duchu, że udało mi się ją znaleźć i to nie jakąś małą biblioteczkę, na raczej bibliotekę dość sporych rozmiarów. Szybko znalazłem się przed wielkimi drewnianymi drzwiami i otworzyłem je. Zaskoczył mnie fakt, że drzwi nie wydały z siebie żadnego dźwięku. Osoba, która dba nawet o coś takiego, ma moją szczerą pochwałę. Zawsze jest coś ważniejszego niż oliwienie drzwi, oczywiście zalicza się też do tego odpoczynek, nieważne jak długi i jak bardzo próbuję cię przekonać o twoim mniemanym lenistwie.
Od przekroczenia progu, do mojego nosa dostał się ten znajomy zapach. Nie ma co, potrafi to działać uspokajająco. Po chwili zacząłem oglądać całe pomieszczenie. Jeśli miałbym to podsumować, to powiedziałbym, że można od tego poczuć wyniosłą aurę, ale nie arogancką, co tylko wzmacnia brak przepychu i zbędnych ozdób. Tak jakby sam budynek mówił, że wie, ile jest wart. Jeszcze chwile podziwiałem obrazy na ścianach, dość stare, ale malowała je kompetentna osoba. Po tej chwili przerwy szybkim krokiem zbliżyłem się do kolejnych drzwi i otworzyłem je.
Pomieszczenie za tymi drzwiami było już mniejsze niż poprzednie, zapach tego miejsca także się zmienił, dołożono do niego damskie perfumy, nie mi oceniać ich jakość czy zapach. Na środku tego pomieszczenia stało solidnie wykonane biurko, a na nim wiele różnorakich książek.

- Witam, w czym mogę pomóc? - Spojrzałem w dół, słysząc pytanie, przede mną stała niziutka staruszka w fioletowym swetrze, ewidentnie za dużych okularach, które jej zjeżdżały z nosa, miała także ołówek wetknięty w kok z biało-srebrzystych włosów.
- Dzień dobry - uśmiechnąłem się lekko - Jestem nowy w tym mieście i szukałem jakiegoś miejsca, gdzie będę mógł spędzać wolny czas, udało mi znaleźć to miejsce i czuję, że będę tu przychodził częściej. Jeżeli to nie problem, mogłaby mi Pani opowiedzieć o tym miejscu? Gdzie znajdują się jakie działy i tego typu rzeczy? Pomoc weterana w tym terenie jest bardzo mile widziana. - Na moje słowa staruszka uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Rozumiem, z wielką przyjemnością opowiem ci, gdzie znajdują się konkretne działy, czy miejsca do pracy przy biurku, oraz kilka ustronnych miejsc, na miłe spotkania - mówiąc to, puściła mi oczko, już wtedy wiedziałem, że się z nią dogadam - Podejdź do mojego biurka, proszę. - Wskazała na krzesło, a sama poszła do małej szafeczki, która tak zlewała się z biurkiem, że można by było uznać za jego część. Ja w tym czasie usiadłem na krześle, które wskazała, choć wyglądało dość staro, to była wygodniejsze niż większość tych nowoczesnych krzeseł, super wygodne i takie tam. Po chwili położyła na biurku złożoną kartkę, rozłożyła ją i moim oczom ukazała się mapa.
- To mapa całego miejsca, jak widzisz, choć z zewnątrz nie wygląda, to jest tu naprawdę wiele książek, książeczek, jak i ksiąg - powiedziała z dumą - co więcej to miejsce ma także podziemną bibliotekę. - Biblioteka pod ziemią? Brzmiało to naprawdę świetnie, ale to, co mnie wtedy zastanawiało…
- Czy to jest coś, o czym powinna Pani mówić komuś, kto dopiero tu zawitał? - Takie rzeczy najczęściej są tajemnicą, nie chcę narobić problemów tej staruszce. Jednak na moje słowa machnęła lekceważąco ręką.
- A kto by się tam tym przejmował? Ja też lubię przygody! Jesteśmy w Lullaby! - nagle staruszka, żeby wróciła do lat młodości, byłem lekko zaskoczony, ale widząc ją w takim stanie, nie miałem serca jej przerwać - Lata młodości już za mną, o tym wystarczająco mocno przypominają mi plecy, ale zawsze chciała jeszcze przeżyć jakąś przygodę! Nie coś wielkiego, za stara jestem i już się wyszalałam, takie rzeczy to dla młodych, odważnych i głupich, ale w końcu taka cena młodości. - zaśmiała się, to był radosny śmiech - Przepraszam za ten nagły wybuch, pewnie myślisz, że zwariowałam na stare lata co? - dalej się uśmiechała, ale zamiast szczęścia czułem bijący od niego lekki smutek.
- Niech się Pani nawet nie wygłupia, oczywiście, że nie. - wstałem z krzesła i położyłem ręce na biurku, prostując je, górowałem teraz nad tą poczciwą staruszką, oczywiście nie po to, by ją przestraszyć czy coś, chciałem w piękny sposób podkreślić wagę swoich słów - Powiem więcej~! Sprawiła Pani, że sam się podekscytowałem! Jeżeli to możliwe co chcę usłyszeć więcej na temat tej małej tajemnicy. - wskazałem na mapie podziemia. Nie kłamałem, naprawdę się podekscytowałem! Kto nie chciałby mieć czegoś takiego?
- Rozumiem, rozumiem, hahaha! - na chwilę ją zamurowało, ale po chwili wybuchnęła śmiechem 
- Moja intuicja dobrze mi podpowiadała, jednak nie pokryła jej rdza na stare lata. - wzięła wdech i uspokoiła się, ja zresztą też, z powrotem także usiadłem na wygodnym krzesełku - A teraz co do samych podziemi, jest tam wiele ksiąg, które nie powinny trafiać w ręce zwykłych cywili, złe zastosowani ich, wyrządzi dużo szkód. Mówię ci o tym, byś korzystał z nich, kiedy będziesz chciał takowe zażegnać, a nie wzniecić. - kiedy to mówiła, spojrzała na mnie poważnym wzrokiem, a ja skinąłem głową, takie rzeczy to nie przelewki - Ja także mam sporo wiedzy i doświadczenia, dlatego przyjdź do mnie, jeżeli zajdzie taka potrzeba, chętnie pomogę, jak mówiła, cierpię na niedobór małych przygód, hahaha! - i ponownie zaczęła się śmiać, nie powiem, mi też się na to zbierało, nigdy bym nie pomyślał, że już pierwszego dnia w tym mieście los da mi taki miły prezent, w sumie to już drugi.
- Bardzo dziękuję za wszytko, jednak mam nadzieję, że nie będę musiał używać tej wiedzy już po samym wypadku. - westchnąłem, bo wiedziałem, że głównie w takich przypadkach ta wiedza będzie pomocna.
- Byłoby wspaniale… a właśnie, nie zapominaj, że możesz tu także przyjść i dotrzymać mi towarzystwa! Nie tylko przygodami człowiek żyje! - mówiła miłym głosem, ale było w nim więcej życia, niż kiedy mnie witała.
- Na pewno z chęcią tu wpadnę, tylko niech lepiej się Pani nie znudzi moim towarzystwem! - powiedziałem z lekkim śmiechem i wstałam na równe nogi - Dobrze, teraz udam się na zwiedzanie, może trafię na coś ciekawego. - Powiedziałem i ruszyłem w kierunku drzwi do kolejnego pomieszczenia.
- Udanych łowów! - powiedziała, dostanie Staruszka i wróciła do swojej pracy, a ja zagłębiłem się w ten piękny książkowy świat.

----------------------Jakiś czas później--------------------

Tak jak myślałem, ale kiedy dobrze się przyjrzałem, udało mi się zobaczyć wiele naprawdę ciekawych książek, było ich jednak za dużo, a branie jednej to herezja, będę tu regularnie przychodził i czytał to wszystko, więc na pewno nic mi nie ucieknie. No ale cóż, to chyba dobra chwila, by się zbierać… tak myślałem oraz właśnie taki plan zamierzałem wcielić w życie, kiedy nagle zobaczyłem ją. Dziewczyna ze sklepu, która starała się, jak mogła, by dosięgnąć pewnej książki. Książka, która chciała dosięgnąć, to “Tajniki zdrowego żywienia”, czyli jest albo na gastronomii, albo w sportowej. Hmmm mam pewien pomysł~~
Podszedłem po cichu do niej od tyłu i chwyciłem tę książkę, mówiąc:
– O, proszę, ale niespodzianka. Akurat szukałem tej książki! Całe szczęście, że nikt jej nie wypożyczył! - błyskawicznie się odwróciła w moją stronę, a kiedy zorientowała się, kim jestem, lekko się zdziwiła, ale szybko się ogarnęła.
– Że co proszę? Halo, ja pierwsza po nią sięgałam. – Patrzyła na mnie z gniewem w oczach oraz mówić z lekkim Hiszpańskim akcentem, nie, wcześniej też z nim mówiła, ale teraz stał się bardziej wyrazisty. – Proszę, oddaj mi ją. Potrzebuję jej. To książka na zajęcia do szkoły. Szukałam jej wieki… – Wyciągnęła rękę po książkę, ale…
– No cóż, rozumiem twoją sytuację, ale ja także mam takie zajęcia w swojej szkole. A swoją drogą, piękny akcent. – Pokazałem bezradność na twarzy, ale nie dała się zwieść, sprostała moim oczekiwaniom. I chyba się nawet lekko zarumieniła~~
– Dziękuję… ale nie zmieniaj tematu. Oddawaj mi książkę. – Wyciągnęła rękę jeszcze bliżej mnie, wyglądała, jakby już chciała mi ją wyrwać. – No czekam.
– Spokojnie. – Podniosłem książkę wysoko nad swoją głowę, by nie miała jak jej sięgnąć, przygotowałem się także do ewentualnego uniku. - Jestem pewny, że się jakoś dogadamy, dobijmy targu! Co ty na to?
– Targu? Nie mam zamiaru ani ochoty. Oddawaj mi książkę! – Tupnęła noga o podłogę i wspięła się na palce, by spróbować dosięgnąć książki, ale skoro nie sięgnęła wcześniej, to raczej nie muszę tłumaczyć rezultatu prawda?
- Zacznijmy od tego, że nie jest twoja, nie wypożyczyłaś jej, a mówienie już, że jest twoja, raczej nie jest kulturalne, nie sądzisz? - oczywiście, jeszcze ją sprowokowałem.
– Nie jest kulturalne? No błagam, kto tu mówi o kulturze?! W ogóle… wiesz co? Nie zamierzam dalej ciągnąć tej rozmowy. – Dziewczyna odwróciła się na pięcie z zamiarem odejścia. Wzięła pod pachę stos swoich książek i już zrobiła pierwszy krok, lecz zatrzymała się nagle.
- To raczej niemożliwe, ale jednak zapytam, czy jest taka możliwość, że nie wiesz jak stąd wyjść? - Do tamtej chwili, nie wiedziałem, że można się zgubić w bibliotece… Przyznaję, że to duże miejsce, ale nawet gdybym wcześniej nie widział mapy, dałbym radę wyjść, aż tak pochłonęło ją szukanie książek, że nie zwracała uwagi na drogę?
- A weź, odczep się ode mnie… - burknęła pod nosem.
Hm, powinna się domyślić, że na kogoś takiego jak ja, takie gadanie jest znakiem do dalszego działania.
- Czyli mam rozumieć, że zgadłem prawda?
- Co cię to w ogóle obchodzi?! - krzyknęła, jednocześnie się odwracając. - Weź sobie tę głupią książkę… - zaczęła podchodzić - …i resztę siebie jak najdalej ode mnie.
Tak jak myślałem, zabawa z nią jest naprawdę interesująca! Nie mogę przepuścić takiej szansy!
- Istnieje prawo dżungli, wiesz? Fakt, że udało ci się znaleźć tylko jedną taką książkę, świadczy o tym, że prawdopodobnie to jest ostatnia, nie udało ci się jej zabrać, więc sam ją zabrałem, to czy powinienem ci ją dać, czy nie, zależne jest tylko od tego, czy jestem miły, a zazwyczaj jestem, ale - tak łatwo nie mogę tego zakończyć, oj nie - jako wielki miłośnik bibliotek, nie jestem w stanie ci wybaczyć tak łatwo tego, że zaczęłaś krzyczeć w bibliotece, miejscu, gdzie cisza jest świętością, nie wstyd ci? - Wtedy moje myśli zaprzątało tylko pytanie, do jakiego punktu będę, w stanie ją zdenerwować. Ciekawość pierwszym krokiem do piekła prawda?
- Wybaczyć? Ty mi...? - nagle wybuchnęła śmiechem. - Owszem złamałam zasady, ale nie ma takich zasad, których by choć raz nie złamano.
- Co to zmienia? Nie mówię, że sam ani razu ich nie złamałem, ale zawsze z dobrym powodem i winą w sercu - zrobiłem teatralną pozę, jakby moje serce pękało z żalu - a twoim powodem było to, że nie udało ci się dostać książki, czy był to tak wielki powód, by przerwać tę piękną ciszę? - w dalszym ciągu gestykulowałem trochę bardziej niż normalna osoba, ale wtedy tylko chciałem się dobrze zabawić, mogłem szybko nie mieć kolejnej szansy na zabawę z moją nową znajomą. Zbliżyła się do mnie, była zła niczym osa.
- Ty… - rzekła powoli - ...dobrze się bawisz? Wyprowadzanie ludzi z równowagi cię bawi? Przyznaję, zdenerwowałeś mnie, ok. Ale mnie tak łatwo nie nabierzesz. Ten twój cały teatrzyk właśnie się skończył. Nie zaczynaj ze mną, dobrze ci radzę.
- Skończył? Ja dopiero zaczynam! I fakt, na początku miał to być mały teatrzyk, ale za dobrze się bawię, wiesz? To jest wstęp do większej sztuki, a tobie na pewno się ona spodoba. - na moją twarz wkradł się naturalny uśmiech - A teraz, jako że jestem dżentelmenem, pozwól, że odprowadzę cię do wyjścia. - Skłoniłem się lekko i wyciągnąłem dłoń w jej stronę, choć była na mnie wtedy tak zła, że nie dziwne by było, gdyby mi ją odgryzła… może to nie było najlepsze posunięcie w tamtej chwili?
- Nie, dziękuję. Obejdzie się. Mój tata zaraz tu będzie. Czekam tu na niego. - Odwróciła głowę, aby ukryć oznaki zakłopotania i wciąż widocznego zdenerwowania.
Moja pierwsza myśli po usłyszeniu jej słów to: “Nie mówicie mi, że to miało być kłamstwo…”. Ona aż tak źle kłamie? A może to jakaś pułapka?
- Naprawdę? Wcześniej wyglądałaś, jakbyś miała gdzieś iść, może zadzwonisz do taty? - Jeżeli szczęście mi sprzyja, to nie będzie miała przy sobie telefonu, nigdy mu nie ufałem, ale…
- Niestety, ale nie mam go przy sobie. Tata skonfiskował mi go na wejściu.
Szczęście, ty to jednak jesteś gość. Szybkim ruchem przeniosłem się przed nią, by móc zobaczyć jej twarz, jednak jej opis, zostawię dla siebie, powiem wam tyle, żałujcie, że tego nie widzieliście~!
- Czyli nie masz żadnego kontaktu z ojcem oraz nie wiesz, gdzie się dokładnie znajdujesz, a skoro nawet ty tego nie wiesz, twój tata pewnie też nie, jesteś pewna, że nie potrzebujesz mojej pomocy? - zmrużyłem lekko oczy, lekko się uśmiechnąłem i ponownie wyciągnąłem dłoń.
- Skąd ta nagła zmiana? To twoja kolejna gierka? Teraz będziesz potulny, by za chwilę znowu mnie zdenerwować?
- Powiedziałem przecież prawda? Jestem dżentelmenem, nie zostawię damy w potrzebie, poza tym, ja zawsze jestem miły.
- Nie przekonałeś mnie… Ale… - wreszcie dała za wygraną. - Tak, zgubiłam się. Nie wiem, którędy do wyjścia. - Spojrzała z niepewnością.
- Tak myślałem, no cóż, to nie problem, znam drogę do wyjścia i z przyjemnością cię stąd wyprowadzę, wystarczy złapać moją dłoń. - mój uśmiech prawdopodobnie w tej chwili lekko się poszerzył, ale nie zwracałem wtedy na to uwagi.
- No dobrze… ten jeden raz… - dodała ciszej pod nosem, a potem chwyciła moją dłoń.
To, co się stało po chwili, było naprawdę dziwne, no, dziwne jak na normalne standardy. Kiedy nasze dłonie się zetknęły, przez moje ciało przeszedł wyładunek elektryczny, nie silny, najlepszym porównaniem byłby masaż całego ciała, naprawdę dziwne i przyjemne uczucie.
- Kto by pomyślał, że jeszcze mnie czymś zaskoczysz. - w następnej chwili złapałem także jej drugą dłoń, wolną ręką i trochę przybliżyłem do siebie, zniżając trochę głowę, - Naprawdę się cieszę, że jednak mi zaufałaś, posiadanie tak ciekawej znajomej, jak ty naprawdę mnie cieszy! - I ponownie uśmiech, dużo się uśmiechałem tego dnia… ale wracając. Kiedy ona jeszcze nie zrozumiała sytuacji, ja zrobiłem kilka kroków w tył, a skoro trzymałem ją za ręce, ona poleciała razem ze mną, płynnym ruchem wyminąłem filar i poprowadziłem nas do jednego z korytarzy, trzymając ją już za jedną rękę, dalej chyba nie wie, co się wydarzyło, przed chwilą…
- To na pewno droga do wyjścia?
- Oczywiście, już mi zaufałaś, to proszę, zaufaj do samego końca~~.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz