Menu

Mini-Menu

Strony

wtorek, 20 marca 2018

Od Olivii C.D Mobius


Dosyć szybko dostałam pozycję bycia przewodniczącą w swojej szkole muzycznej, dzięki moim zdolnościom muzycznym. Jednak nie miałam żadnej okazji się publicznie wykazać. Pokazałam, co potrafię jedynie przed dyrektorem szkoły, ale żaden z uczniów nie miał zaszczytu mnie posłuchać. Niestety przez to uczniowie się zaczęli denerwować, że ich przewodniczącą jest jakieś beztalencie. Nie miałam ochoty, aby ich przekonywać, jak bardzo się mylili. Czułam się dobrze, z tym, że zdecydowana większość nie wie o moich prawdziwych występach. Połowa osób by nie dawała mi spokoju. Bez bicia się przyznaję, że na koncertach wcale nie zachowywałam się jak zwykła, urocza i naiwna dziewczynka. Wystarczy spojrzeć na ubrania, które na sobie nosiłam. Okazywałam swoją kobiecość na każdym kroku. Nie wstydziłam się swojego ciała, na które wiele fanów płci męskiej śliniło się na jego widok.
Pewnego dnia dostałam wezwanie do dyrektora szkoły Orin. Zaczęłam podejrzewać powód mojej wizyty u niego. Wiedziałam, że to nie było nic miłego, ale nie musiałam się czegoś bardzo bać. Pewnie uczniowie napisali petycję do niego, aby zmienił przewodniczącego albo zrobił konkurs, aby wyłonić odpowiedniego przewodniczącego. Stanęłam przed wejściem do biura głowy naszej szkoły. Zapukałam cicho i usłyszałam ciche: „Proszę wejść”. Weszłam do środka i zobaczyłam przed sobą wysoką blondynkę z jasnozielonymi oczami, które przeszywały moją duszę. Patrzyła na mnie jak na największego wroga.
- Dzień dobry - przywitałam się, mierząc ją wzrokiem.
- A witaj Olivio - odezwała się nieznajoma. Jej ton wskazywał na to, że nie życzyła sobie mojej obecności. Oh jaki zbieg okoliczność, że ja również nie chciałam, aby przysłuchiwała się mojej rozmowie z dyrektorem.
- Witaj Kendrick. Jak już się pewnie domyśliłaś, mam sprawę do ciebie - zaczął i spojrzał na dziewczynę, która posłała w jego stronę delikatny uśmiech - Cristine? - ruchem dłoni pozwolił jej mówić.
- A więc… - zaczęła i spojrzała na mnie wrednym wzrokiem - Z wieloma uczniami stwierdziliśmy, że nie nadajesz się na przewodniczącą. Więc… - zrobiła krok w moją stronę. Była kilka centymetrów ode mnie wyższa, jednak nie odstraszało mnie to.
- Masz do zrobienia projekt na za miesiąc. Masz zorganizować przedstawienie podczas konkursu, w którym udowodnisz swoją wartość. Głównym instrumentem mają być skrzypce. Wystąpi jeszcze kilka osób, które chętnie zawalczą o twoją pozycję, dziecko - oznajmiła, patrząc na mnie z góry. Wzruszyłam ramionami i posłałam w jej stronę delikatny uśmiech.
- Wyzwanie przyjęte - odpowiedziałam i spojrzałam na dyrektora, który patrzył na nas z zaciekawieniem.
- Pamiętaj, że dużo osób jest bardzo uzdolnionych, więc to nie będzie takie proste - powiedział mężczyzna, przejeżdżając palcem po podbródku.
- Jestem tego świadoma - westchnęłam cicho i przytaknęłam głową. Po czym pożegnałam się z Cristine oraz dyrektorem. Zamiast na lekcje ze śpiewu, wróciłam do akademiku. Musiałam się porządnie zastanowić się nad tym, co powinnam zrobić. Nie chciałam pokazywać wszystkim dookoła swoich prawdziwych umiejętności. Nie to, że bałam się odrzucenia, ale nie chciałam niepotrzebnych plotek na swój temat. Nie lubiłam się obnosić z tym że należę do pewnego zespołu, który się nazywał The Sins. Podkładaliśmy wiele piosenek i to nie tylko z jednego gatunku. Usiadłam przed swoim laptopem i zaczęłam myśleć nad tą całą sprawą… Nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł, który koniecznie chciałam wykorzystać. Jednak potrzebowałam zgody nijakiego Mobius’a Darkhomer’a, przewodniczącego szkoły tanecznej Tori. On mógłby mi pomóc. Szczególnie że skrzypce nie były moją najsilniejszą stroną, ale dzięki jego wyjątkowym umiejętnością tańca, mogłam wygrać ten cały popieprzony konkurs. Postanowiłam zrobić kilka ulotek, aby na wszelki wypadek mogła jeszcze do kogoś zagadać o pomoc. Dla mnie nie był to problem zadzwonić do kumpla, który zajmował się robieniem plakatów na nasze koncerty. Powiedziałam mu co i jak, a on? Zaśmiał się głośno przez słuchawkę, mówiąc, żeby następnym razem przychodziła z innymi bardziej… wymagającymi projektami. W dosłownie dziesięć minut przesłał mi gotową ulotkę, którą musiałam tylko wydrukować w drukarni, ponieważ potrzebowałam nieco lepszych kartek niż tych zwykłych. Mając już projekt skierowałam się do miasta, aby znaleźć dobrą drukarnię.

~ Następnego dnia ~

Od samego rana chodziłam po terenie szkoły Tori, szukając Mobius’a Darkhomer’a. To nie było takie proste zadanie. Mimo że słyszałam od wielu kobiet, że jest wyjątkowo przystojny etc, ale nigdy nie widziałam go na oczy. Dla mnie opis typu: nieziemsko przystojny, wysoki, czarnowłosy za dużo nie pomagał. W takich szkołach roiło się od wysokich i przystojnych mężczyzn. W końcu jedna z kobiet powiedziała mi, że nie nosił typowego mundurka szkolnego, tylko garnitur oraz zawsze chodził z papierosem. Od razu to ułatwiło moje poszukiwania. Nie zajęło mi zbyt dużo czasu, aby go odnaleźć. Nie zaprzeczę, był nieziemsko przystojny. Było na czym zawiesić oko, jednak to nie była chwila, aby zachwycać się takim chłopakiem. Podeszłam do niego dosyć niepewnie. Cóż, nadal nie byłam pewna czy to on, ale przecież nic się nie stanie, jak się pomylę. Najwyżej sobie jedynie obciachu narobię. Na całe szczęście to był ten cały Mobius. Zazwyczaj nie miałam problemu, aby spojrzeć komuś w oczy, jednak nie potrafiłam przy nim. Odczuwałam dziwne zakłopotanie, którego nie umiem odpowiednio opisać. Z jednej strony chciałam mu spojrzeć w oczy, chociaż z drugiej miałam wrażenie, że tylko siebie będę pogrążać. Niestety, kiedy zaczęłam temat o projekcie, od razu odmówił. Byłam trochę i zła, jak i zaskoczona. Spodziewałam się nieco innej reakcji, jednak cóż… takie życie. Nie wszystko musiało iść zgodnie z moim planem. Nie chciałam się dalej kłócić, więc szybko sobie odpuściłam. Jednak na wszelki wypadek zostawiłam u niego ulotkę. Wróciłam do szkoły. A ku mojemu zaskoczeniu, tuż przed wejściem stała Cristine z jej paczką, która liczyła dwóch chłopaków i 3 inne dziewczyny.
- Ooo, czyżby Olivcia nie radzi sobie z wyzwaniem? - usłyszałam jej irytujący głosik, który budził we mnie odrazę.
- No i? - uniosłam jedną brew i posłałam w jej stronę ostrzegawcze spojrzenie.
- Przegrasz to kochana - rzuciła obojętnie, a potem odwróciła się, przerzucając swoje długie blond włosy na plecy. Jeden z jej kolegów spojrzał na mnie, jakbym zabiła mu całą rodzinę i splunął mi pod nogi. Niech się cieszy, że moich braciszków nie było przy mnie, inaczej by wylądował na pogotowiu w stanie krytycznym w kilka sekund. Moralność? Nie obchodziło ich to, a w szczególności brutalnego Krystian’a, który nie traktował wiele osób na poważnie i patrzył na nich z góry. Spojrzałam na nich obojętnym wzrokiem. Ludzie byli naprawdę dziwni. Coś nie było po ich myśli, to od razu musieli pokazać całemu światu, że im nie pasuje. Westchnęłam cicho, po czym poszłam na lekcję. Po pierwszych dwóch lekcjach matmy dostałam wiadomość, że moi goście przyszli do szkoły. Nie miałam bladego pojęcia, kim mogli być ci goście. Ku mojemu zaskoczeniu przede mną ukazał się Mobius wraz z jakąś piękną, czarnowłosą kobietą. Przywitałam ich z szerokim uśmiechem na twarzy. Mężczyzna był w miarę miły, jednak nieznajoma spojrzała na mnie z politowaniem. Kiedy przedstawił mi swoją propozycję, zamarłam. Nie wiedziałam, jak on chciał tego dokonać. Skrzypce dosyć nie za bardzo pasowały do tango. Przynajmniej nic mi do głowy nie przychodziło. Jeszcze bardziej mnie zaskoczył w momencie, kiedy zaproponował pomoc DJ’a… Nie wiem, co on myślał, ale byłam bardzo podekscytowana jego pomysłami. Zgodziłam się. Z góry wiedziałam, że nie pożałuję swojej decyzji, ponieważ dobrze się będę bawić. Nawet jak stracę swoją pozycję, to poznam nowych ludzi i spróbuję nowych rzeczy, które wcześniej były dla mnie kompletnie obce. Przez następne tygodnie ćwiczyliśmy bez przerwy przez kilka godzin. Niestety wiele razy dochodziło do poważnych sprzeczek, ale koniec końców, dało to piękny efekt, który zapierał wdech w piersiach.

~ Kilka tygodni później ~

Przed przedstawieniem nie mogłam się zdecydować na swój ubiór. Na początku chciałam po prostu założyć czarną sukienkę, jednak moja koleżanka zaproponowała mi białą sukienkę. Chciała, abym wyglądała niewinnie jak anioł. Kazałam jej się walnąć w głowę, chociaż po dłuższym namyśle zgodziłam się na ten ubiór. Naprawdę mogłam osiągnąć ciekawy efekt. Przez sam fakt, że nie lubiłam sukienek, postanowiłam wziąć ze sobą ubrania na przebranie. Były to krótkie, czarne spodnie z metalowym łańcuchem po lewym boku oraz koszulka, która miała przezroczysty materiał na plecach. Bieliznę również musiałam dopasować, ponieważ ta cienka i biała sukienka była lekko prześwitująca. Przez to nie mogłam założyć czarnego staniku. Musiałam ze sobą zabrać, aby potem zmienić. Biała bielizna też do mnie nie za bardzo pasowała. Wszyscy, którzy mnie znali nieco dłużej uznawali mnie za ukrytą diablicę. Tuż przed przedstawieniem Evelyne jeszcze chciała mnie osobiście pomalować. Pomimo tego, że nie miałyśmy bardzo dobrych kontaktów, nie ufała mi w kwestii makijażu. Nie chciała, abym przyniosła wstyd naszej rodzinie, więc postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Co prawda nie było to tony tapety, jednak złagodził mój wyraz twarzy i dodało nieco urody. Na widok Mobiusa w garniturze moje serduszko aż zabiło szybciej. Przestałam się dziwić, dlaczego opis tego oto osobnika zawsze zawierało określenie: „nieziemsko przystojny”. Byłam tak podekscytowana, że chciałam się do nich przytulić, ale czarnowłosy mnie powstrzymał. Usłyszałam oklaski, a chwilę potem kroki osób, schodzących po schodach w naszą stronę. Nie byłam akurat pierwsza, ponieważ dyrektor chciał, aby ludzie występowali alfabetycznie. Na moje nieszczęście ta cała Cristine była po mnie. Kiedy ją zobaczyłam, to uznałam, że ma ciało modelki. Była naprawdę piękna, ale wszystkie swoje niedoskonałości na twarzy zakrywała makijażem. Taiga dała nam znać, że jesteśmy następni. Musiałam się nieco uspokoić. Nie czułam się zbyt pewnie przy takiej muzyce. W dodatku odnosiłam wrażenie, że to Mobius i Taiga będą przyciągać uwagę publiczności i to dzięki nim wygram… Chociaż moim priorytetem była wygrana, a nie zwrócenie na siebie uwagę. Weszłam jako pierwsza na scenę. Wiele razy stałam w takim miejscu, jednak tym razem to było coś innego. Ci ludzie nie wiedzieli o moich zdolnościach. Większość z nich była święcie przekonana o moim beztalenciu. Jednak postanowiłam zaryzykować i zaufać mojemu nowemu znajomemu. Uśmiechnęłam się do samej siebie i zaczęłam grać. Chwilę po mnie na scenę weszła ta urocza para. Cały utwór tak się spodobał publiczności, że kiedy skończyliśmy, to wiele osób wstało ze swojego siedzenia, głośno klaszcząc. Cały stres po mnie spłynął, a został zastąpiony satysfakcją i radością. Posłałam szeroki pełen wdzięczności uśmiech w stronę Mobiusa, który wpadł na ten wspaniały pomysł połączenia, skrzypiec, nowoczesnej muzyki i tanga. W życiu bym na to nie wpadła. Kiedy zeszliśmy ze sceny, nie mogłam powstrzymać swojej radości. Mocno się przytuliłam do mężczyzny, który spojrzał na mnie zaskoczony. Nie chciałam, aby poczuł się niekomfortowo, więc bardzo szybko go puściłam. Przez ten okres czasu dosyć polubiłam mężczyznę. Pomimo wielu kłótni, wydawał się bardzo sympatyczną osobą. Tak samo Taiga, która na początku była dla mnie dosyć zimna, ale potem polubiłam ją.
- Dziękuję za pomoc! - posłałam w jego stronę szeroki uśmiech.
- Nie ma sprawy, świetnie się spisałaś - oznajmił Mobius, unosząc delikatnie kąciki ust.
- A wiedziałam, że sama nie dasz rady, tylko będziesz szukać pomocy wśród starszaków - usłyszałam ten irytujący głos blondynki, która znikąd się pojawiła przede mną. - Wygram to. Nie potrzebujemy takich dzieciaków jak ty, którzy sami nic nie umieją sami zrobić - dodała, posyłając w moją stronę wredny uśmiech. Nic nie odpowiedziałam na jej chamski zaczepki. Nie chciałam szukać niepotrzebnego konfliktu. Doskonale wiedziałam, że nie przekonam tej dziewczyny, która uważa, że wszystko to, co ona wie, jest prawdą, a opinie innych to fałsz i brednie.
- Kto to? - zapytał się Mobius, patrząc na blondynkę.
- Cristine, dziewczyna, która od jakiegoś czasu mi dupę truje swoimi sprawami. Bardzo jej przeszkadza fakt, że takie beztalencie, jak ja jest przewodniczącą - odpowiedziałam dosyć sarkastycznym tonem. Szczególny nacisk kładłam na słowo „beztalencie”. Chociaż zaczęło mnie powoli irytować swoimi chamskimi odzywkami. Miałam ochotę po raz drugi wrócić na scenę i udowodnić jej, jak ona bardzo się myliła co do mojej osoby. Chciałam stanąć z nią twarzą w twarz, aby ponownie rozegrać ten konkurs, aby jej udowodnić, że zaczęła zadzierać z nie tą osobą, co trzeba. W moich oczach pojawił się malutki płomień ekscytacji, a moja dłoń zacisnęła nieco mocniej smyczek.

Mobius?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz