poniedziałek, 9 lipca 2018

Od Blue Do Claudio

Piękny był to dzień. Słońce przyjemnie dawało ciepło, niebo niemal bez chmurek, ptaszki ćwierkały, przyjazne owady latały, ogólnie ludzie byli zadowoleni z całości. Ten jakże piękny obrazek psuł jeden szczegół. Jaki?
Oto niebiesko włosy krasnal będący na drzewie i niemogący zejść.
Tak, Blue na wpół siedziała, na wpół zapierała się prawą nogą o konar drzewa, rękoma trzymała się albo okupowanej gałęzi lub tej wyżej, natomiast lewa stopa znajdywała się poza zakresem widoku dziewczyny, ale znajdywała się na dole. W takiej pozie musiała być od dłuższego czasu, bo mimo dobrej kondycji i wyćwiczenia, była dosyć mocno zaróżowiona na twarzy a napięte ręce zaczynały jej drżeć.
„Wprost cudownie wdepnęłam" - pomyślała, przewracając oczyma myśląc nad swoim stanem. I po grzyba akurat padło na dosyć mało uczęszczaną część chodnika? Bez sensu, serio. A do tego dochodziły późniejsze ćwiczenia tańca... Jeśli się spóźni, nie będzie tak miło, ponieważ dziś miała mieć możliwość ze swoją klasą zobaczyć pokazy starszych roczników, sama została wytypowana przez nauczyciela na pokaz, mówiąc w tajemnicy, jej ulubionego formatu. Do tego wróci się później. Obecnie nie była w stanie zejść z tego pieprzonego drzewa. Głupio się stało, bo było na gwałtownym obniżeniu terenu ze zgromadzeniami kamieni. Zeskok, nawet gdyby był możliwy, nie wchodził w grę. Upadek zakończyłby się z pewnością źle, dla uczennicy szkoły tańca to byłby ogromny cios.
- Przepraszam, że się wtrącam, ale wszystko gra? - Z jej rozmyślań wyrwał męski łagodny głos dobiegający z dołu. Młoda Dream podążyła za źródłem dźwięku i dostrzegła ciepłe oczy mężczyzny, który wpatrywał się w nią z zatroskaniem. Ponoć oczy są odzwierciedleniem duszy. W przypadku nieznajomego już wiedziała, że to musi być bardzo życzliwy człowiek. RATUNEK!

- Czołem - uśmiechnęła się i pomachała ręką, którą na chwilę zwolniła. - W zasadzie tak i nie.
- Jak to?
- Tak, ponieważ przechodziłeś tutaj i ze mną rozmawiasz. Nie, ponieważ utknęłam - mimo poczucia winy, roześmiała się.
- Mogę wiedzieć, jak to się stało? Z chęcią pomogę.
- Pewnie - ucieszyła się. - I z miejsca dziękuję. To tak głupia historia, że aż wstyd się przyznać. Podczas spaceru, mocniejszy podmuch wiatru zdmuchnął jedną z moich leciutkich rzeczy, kartkę ma się rozumieć, na to drzewo. Od razu się wspięłam, by jej nie stracić. Coś jednak poszło nie tak, jak już ją odzyskałam. Jakoś noga mi objechała i się zakleszczyła.
- Nie możesz jej wyjąć? - Spytał, spoglądając na uwięzioną część ciała.
- Nie sięgam, a taka próba raczej nie skończyłaby się happy endem. To główny powód, dla którego się zapieram przed upadkiem. Kontuzja nie jest mile widziana.
- Nie wygląda to tak źle. Mogę ją wydostać - zaoferował się młody mężczyzna.
- Jeśli nie sprawiłoby ci to kłopotu, to z chęcią przystaję na to - odparła uśmiechnięta. Młodzieniec był niczym dar z niebios, ostrożnie majstrował przy uwięzionej nodze. Cały czas w duchu dziękowała sobie i siłom wyższym, że miała na sobie wygodne buty, a nie sandały czy coś na obcasach. Oesus, wtedy byłaby katastrofa. Na szczęście, nieznajomy uwolnił stopę, co pozwoliło w końcu spokojnie ruszyć kończyną i po puszczeniu górnych gałęzi, złapała dolne. Podpierając się rękoma, łagodnie zeszła z drzewa, wybawca jeszcze podał jej dłoń w razie wypadku. Dopiero po znalezieniu się na ziemi dotarło do niej, jaki on był wysoki. O matko, ona mu ledwie sięgała do ramienia! Głupie geny odpowiadające za wzrost... Niebiesko włosa podniosła wzrok, by ponownie nawiązać kontakt wzrokowy. Uśmiechnęła się promiennie.
- Dziękuję za tą pomoc. Bez ciebie nie byłabym w stanie wrócić na grunt bez szwanku.
- To nic takiego - uciekł na bok spojrzeniem lekko i zaraz zaczął przecierać sobie twarz dłonią. Być może to zwidy, ale przez chwilkę chyba dostrzegła lekki rumieniec u niego.
- Dla mnie sprawa zdrowia i urazu - zaśmiała się. -  W ramach podziękowań, zapraszam na mały wypad do pobliskiej kawiarni. Nie przyjmuje odmowy - dodała, widząc jak otwiera usta. - Jestem Blue Dream, tak przy okazji, a ty mój rycerzu w lśniącej zbroi? - Pozwoliła sobie na mały żarcik.

Claudio?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz