Po wyjściu zamiast odejść odsunąłem się trochę, aby się ukryć. Stanąłem po tej stronie, w którą otwierają się drzwi. Po chwili zacząłem liczyć.
Raz… dwa… trzy... I kiedy powinno paść zero, drzwi otworzyły się i z wnętrza wyleciał żywy pocisk o nazwie Sor. Było widać, że nie zamierzała zamknąć za sobą drzwi, więc sam to zrobiłem. Po cichu podszedłem do niej od tyłu i… ponownie klepnąłem ją w pośladek.
- A ty gdzie tak pędzisz? - spytałem z niewinnym uśmieszkiem. Soraya odwróciła się w moją stronę błyskawicznie. Jej wyraz twarzy dawaj jasno do zrozumienia, iż nie wiedziała nawet, od czego ma zacząć w opieprzaniu mnie. Krzyki czy strzał w policzek były zapewne jednymi z głównych kandydatów - piękna mieszanka gniewu i wstydu.
- Ty mnie… - Pewnie chciała mi nagadać za tego klapsa. No cóż, warto było. - Co ty sobie wyobrażasz, robiąc coś takiego?! - Zapewne chciała to głośniej wykrzyczeć. Jednak wstrzymywała się. Pewnie nie chciała, by sąsiedzi się tym zainteresowali.
- Cóż - przybrałem poważny wyraz twarzy, a ona widząc, jak nagle spoważniałem na chwilę osłupiała. - Nie mam pojęcia, taka mnie naszła ochota i nawet jeśli twój ojciec mnie będzie potem z nożem gonił, to było warto. - Oj tak, było warto.
Popatrzyła na mnie, następnie zamknęła oczy i zaczęła masować sobie czoło mówiąc do siebie: “Ja zwariuję z nim” i “nie mam już siły”. No cóż, przyznaję, to był bardzo ekscytujący widok.
- Dobrze, jeśli to wszystko to ja już pójdę, do zobaczenia! - Pomachałem Sorayi na pożegnanie, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w swoją stronę, a taki przynajmniej miałem zamiar, jednak poczułem, jak czyjaś drobna dłoń zaciska się na moim ramieniu.
- Nawet nie myśl, że tak łatwo cię wypuszczę! - Uła… jak to strasznie zabrzmiało… Nie no, nabijałem się. - Zrobiłeś coś takiego… - Patrzyłem na nią zafascynowany. Cóż za wspaniała mieszania wściekłości oraz zawstydzenia.
Już chciałem jej wejść w słowo, jednakże niespodziewanie wyczułem “jego”. Kto by pomyślał, że pojawi się w takim miejscu? Nawet w tym mieście muszą być tego typu zdarzenia, co?
- Wybacz, ale nie mam teraz czasu, pogadamy następnym razem - odparłem szybko, odwróciłem się w stronę, z której “go” wyczułem, jednak Sor stanęła przede mną. Bardziej oczywistego znaku z jej strony “nie przejdziesz” chyba nie dało się wykreować.