Sama nie wiem jak to się stało, że usnęłam w ramionach młodego mężczyzny. Przecież znamy się raptem dwa dni! A dziś zostaliśmy związani Paktem. To ja wysunęłam inicjatywę. Nie zrozumcie mnie źle- to nie była aż taka spontaniczna decyzja. Wystarczyło mi bowiem niewiele czasu aby dostrzec serce i duszę tego człowieka. W dodatku, będąc w jego objęciach, czułam jak mu brakowało bliskości kogoś innego.
Jak mi.
Może to był jeden z pomniejszych powodów dla których czułam się bezpieczne wtulona w niego? Kto wie. Fakt faktem, zbudziłam się w swoim pokoju, na swoim łóżku, w ramionach swojego władającego. Nawet nie wiem czy byłam zawstydzona, czerwona lub blada. Patrzyłam na niego zaskoczona nie mówiąc nic. Musiałam jednak przyznać, że śpiąc wyglądał chyba jeszcze bardziej czarująco niż podczas zakłopotania. Przez myśl mi przeszła myśl, że dla takiego widoku warto żyć... Jednak zaraz otrząsnęłam się z tego. W sumie się nie znamy, więc Blue, daj sobie spokój. To, że zgodził się na Pakt, nie musi nic z góry oznaczać. Może po prostu też chciał brać udział w jakiś zleceniach? O, bardzo możliwe.
Claudio spał z lekko rozchylonymi ustami, włosy mu lekko opadły na twarz, co dodawało mu coraz bardziej uroczego wyglądu. Nagle zmarszczył lekko nos i brwi, czyżby się budził? Powieki lekko mu drgnęły, zaraz coraz intensywniej. Bez słowa, w dalszym ciągu patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczyma.
Kiedy nareszcie otworzył powieki, zamrugał nimi w celu wyostrzenia widzenia pewnie. Zaraz nagle zbladł widząc mnie przytomną w swoich ramionach, po czym zaczerwienił się soczyście. Zaczął niezrozumiale bełkotać, podczas gdy ja dalej go obserwowałam. W końcu przesunęłam dłoń na jego usta, uciszając go. Mimo chęci, nie padło z moich ust nic, chociaż chciałam. Jedyne co, to wpatrywaliśmy się w swoje oczy. W pewnym momencie podniósł głowę i w jego oczach dostrzegłam panikę.
-Co jest?- W końcu udało mi się przemówić.
-Zasnęliśmy na długo, już noc- jęknął. Odwróciłam się tyle, na ile mogłam by sięgnąć po leżącą komórkę na szafce nocnej. Oho, cisza nocna zaczęła się dobrą godzinę temu z hakiem. Już zaczął się zbierać do wyjścia, kiedy złapałam go za rękaw koszuli.
-Nie ma opcji byś wyszedł, jest już cisza nocna. Narobienie sobie sporych kłopotów i rabanu to ostatnie, co chciałabym słyszeć przez następne kilka dobrych dni- powiedziałam zmieniając pozycję z leżącej na siedzącą, w dalszym ciągu trzymając go za materiał.
-To co zostało?- Zapytał się rozglądając zestresowany.
-Śpisz dzisiaj u mnie- wymamrotałam patrząc w bok. Jezu, co ja właśnie mu zakomunikowałam?!
-Ale... Nie masz żadnej kanapy...- zająknął się, kiedy znacząco odchrząknęłam.- A... a piżama?
-Szkoda mundurka- powiedziałam szybko, równocześnie wstając w celu podejścia do komody, w której zaraz zaczęłam grzebać na dnie ostatniej szuflady. Wyciągnęłam ogromną koszulkę i luźne spodenki.- Mój starszy brat może o dwa centymetry wyższy od ciebie ale ma nieco smuklejszą sylwetkę, myślę, że powinno pasować. To moje największe i najluźniejsze rzeczy jakie mu podebrałam z jego aprobatą. Przebież się- powiedziałam podając mu ciuchy i idąc ku sporej szafie stojącej. Claudio zrozumiał mój zamiar przebrania się w środku mebla. Oczywiście, wzięłam z sobą komórkę dla podświetlania wnęki. Zaraz przy trzymaniu wygodniej piżamy, szybko zaczęłam ściągać mundurek szkolny. Jak tylko zostałam w samej bieliźnie, swoją drogą dosyć uroczej, oparłam się plecami o tylną ściankę w środku.
Oczywiście w tym momencie goła stopa musiała znaleźć śliskie miejsce w podłożu. Zjechałam całkiem na ziemię, przy tym otwierając drzwi. Wrota otworzyły się na widok objechanej mniej w piżamie na dnie szafy.
W tamtej chwili dziękowałam, że nie zapaliliśmy świateł, chyba bym umarła ze wstydu. A jednak zaraz drzwiczki się zamknęły, więc czy to znaczyło, że on...?
Po krótkiej chwili wyszłam z szafy już w piżamie. Pierwsze co zobaczyłam, to zapalona lampka na szafce i lekko podenerwowany młodzieniec w ciuchach, które leżały na nim doskonale. Wolnym krokiem podeszłam do niego i tak w milczeniu usiedliśmy na moim łóżku.
-Myślisz, że powinniśmy...?- Zapytał nieśmiało zarumieniony.
-Tak, chodźmy już spać. Chociaż i tak jutro mamy wolne od zajęć. To może w trakcie dnia poćwiczymy jak wyglądałaby wspólna walka?- Zaproponowałam pierwsze, co mi przyszło do głowy. Może i utworzyliśmy Pakt ale dalej nie widział mnie jako broni no i wypadałoby zobaczyć walkę jako jedność.
-Tak, to dobry pomysł- odparł.
W sumie to nie wiem, kto pierwszy się położył. Może oboje w jednej chwili to zrobiliśmy? Po chwili leżeliśmy w tej samej pozycji, co się obudziliśmy. Nagle zachichotałam. Pytająco uniósł brew.
-Wiesz, nie sądziłam, że pójdę do łóżka z kimś, z kim zawarłam tego samego dnia Pakt- nie mogłam się nie zaśmiać na widok jego zapeszenia. Pogłaskałam go po czerwonym policzku gasząc światło.- Dobranoc.
Po czym zapadłam niemal od razu w sen w jego objęciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz