piątek, 10 sierpnia 2018

Od Keyi C.D Violett


Rozglądnęłam się raz jeszcze, dokładnie badając wzrokiem przeciwników. Szybka analiza wskazywała na wygraną, jednak było to zbyt ryzykowne.
- Wycofujemy się... - szepnęłam, poważniejąc i łapiąc dziewczynę za rękę.
Jej wyraz twarzy wyrażał zdumienie, ale tylko w niewielkim stopniu się opierała.
- Ależ nie uciekajcie, nie będzie bolało. - próba prowokacji z ich strony nie należała do szczególnie dobrych.
Przed moment zdawało mi się, że Violett chce zaprotestować. Albo się powstrzymała, albo pogodziła z moim pomysłem, bo ostatecznie biegła za mną.
Nasz ogon był równie szybki, jak i my.
- Do szkoły. Unikaj walki! - rzuciłam zdyszana do blondynki, która szybko przytaknęła.
Jej początkowy pomysł w tym momencie był jedynym odpowiednim. Z drugiej strony walka bardzo mnie kusiła. Dawno nie nabiłam nikomu kilku siniaków.
Nagle przed nami pojawił się jeden z nich i skutecznie torował nam drogę. Ponownie zostałyśmy otoczone. Szukałam jakiejkolwiek luki, pamiętając, aby nie używać magii. Wiedziałam, że nie mogę polegać na samej sile magicznej od małego. To dość ułatwiało sprawę.
Violett zatrzymała jednego z nich, mocno zakładając dźwignię i powalając go na ziemię. Ja w tym czasie dostrzegłam szansę na szybką ucieczkę, uderzając przy tym kolejnego przeciwnika. W ten sposób udało nam się powrócić do biegu.
Kilka razy biegłyśmy w kółko, ale coraz bardziej traciłyśmy siły. Zgubienie ich w tym momencie graniczyło z cudem. Na nasze szczęście już w oddali można było zobaczyć budynek naszej szkoły.
Dosłownie resztkami sił dobiegłyśmy do drzwi uczelni. Tym razem nasz ogon skutecznie zniknął. Tak jak myślałam, mają to zaplanowane i nie zamierzają się ujawnić.
Ciężko dysząc, wkroczyłyśmy do środka. Nie było o tej porze już lekcji, ale z moich orientacji jakiś nauczyciel powinien tutaj jeszcze być.
- Mogłyśmy ich pokonać. - stwierdziła po chwili blondynka.
Przytaknęłam jej, poprawiając mokre od potu włosy.
- To było zbyt ryzykowne. Nie wiemy, czy nie mieli w pobliżu kogoś jeszcze i kim w ogóle są. - mój oddech powoli się normował. - Zresztą za bójkę miałybyśmy na pewno problemy.
Violett lekko się uśmiechnęła, przyznając mi rację. Po chwili odpoczynku ruszyłyśmy na poszukiwanie jakiegoś nauczyciela, któremu będziemy mogły wszystko wytłumaczyć i zapytać co mamy robić.
Najbardziej jednak ciekawiło mnie, kto wysłał tych ludzi. Na pewno na nas się nie skończy.

Violett? :}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz