piątek, 10 sierpnia 2018

Od Finley’a C.D Rivai’a


Był w swoim świecie, w swoim żywiole. Gdy tylko usłyszał temat, jaki mieli zinterpretować, od razu wziął się do pracy, nawet nie zastanawiając się nad tym, co narysować. Ale nad czym tu się było zastanawiać? Tematem były sny, każdy z nich miał przedstawić, jak wyobraża sobie pojęcie „snów”. Ponieważ nie było jednego konkretnego wytłumaczenia, Fin dał się ponieść wyobraźni. Z początku sam nie potrafił zrozumieć swoich machnięć pędzlem, ale gdy obraz był coraz bardziej kolorowy, ujrzał na nim coś niewyobrażalnego i niemożliwego. Na samym dole płótna znajdowała się czarna leżąca na łóżku postać, bez twarzy, ponieważ nie była ona ważna. Wszystko, co miało odwzorować „sen”, znajdowało się nad postacią, czyli prawie na całym obrazie. Z początku zahipnotyzowany chłopak, zaczął dostrzegać syrenę podnoszącą się na drążku, ryby wylegujące się i popijające lemoniadę na chmurze, pijaną ośmiornicę w szklance wina, rozmawiające ze sobą obrazy i jeszcze wiele więcej.
Po skończeniu całe płótno było zamalowane, nie było ani jednego wolnego miejsca, nawet najmniej punkciki przedstawiały motyla ze skrzypcami bądź niebieskimi jabłkami. Osobiście obraz mu się nie podobał, wręcz przeciwnie: był ohydny. Większość obrazków była niewyraźna, a wszystko to przez ograniczony czas, jakim dysponował Finley. Jak można narysować tyle przedziwnych rzeczy raptem w godzinę? Dla niego sztuka to poświęcony czas, a ten poświęcony czas należy wyrzucić do kosza i go spalić.
- Jest okropny – mruknął bardziej do siebie, kiedy jury składające się z dwóch nauczycieli i jednego ucznia przechadzało się od płótna do płótna, oglądając dokładnie każdy obraz.
- Idiota – odpowiedział Rivai, który co jakiś czas podawał mu farby z pudła, chociaż nie był najlepszy. Kiedy Fin poprosił o morską bryzę, bądź jasną trawę, ten podał mu inny odcień. W sumie to jak można go winić? Nie wszystkie fiolki były podpisane; znaczy były, ale większość została już przetarta bądź wybrudzona farbą do takiego stopnia, że nie można było nic rozczytać.

Usiadł na ławce, czekając, aż jury podejmie decyzję. Przez ten czas rozmyślał o swoim pomocniku; żałował, że był nim ten chłopak. Owszem, może i mu wcześniej pomógł, ale nie wyglądało to, jakby zrobił to z własnego serca, ale tylko po to, by pokazać, że jest lepszy. Teraz także go nie zrozumiał, zamiast wyzywać go nie potrzebnie od idiotów, co w sumie nie było na miejscu, powinien się całkowicie zamknąć. Brunet żałował, że tak późno dowiedział się o konkursie, sam by kogoś znalazł.
Finley będąc jak swoi rodzice, powróżył Rivai’owi pecha, okropnie złego dnia, ale szybko to cofnął: koniec końców wcześniej mu pomógł, nie powinien tego robić, nieważne jak bardzo wredny i egoistyczny jest chłopak.
Najlepiej to pominąć.
Czekał chwilę w ciszy, aż jury poda wyniki, a gdy to zrobili, prawie przysnął. Długo rozwodzili się na temat słowa „sny”, omawiali prawie każdy obraz, aż w końcu pierwszą nagrodę przyznali mężczyźnie, do którego wcześniej chciał wysłać Rivai’a, który stwierdził, że jego kurtka ucierpi. Fin nie był w stanie zobaczyć, co widnieje na obrazie finalisty, a gdy prawie to zrobił, wypowiedzieli jego imię, powiadamiając go o drugim miejscu. Nagrodą było wejście do oceanarium.

---

Nie sądził, że Rivai pójdzie z nim. W sumie to myślał, że jak dostanie bilet, wyrzuci go do kosza, zamiast go oddać komuś innemu. Weszli do zatłoczonego autobusu, wszystkie miejsca były zajęte, a oni sami musieli stać przy oknie, trzymając się ram i będąc blisko siebie; zbyt blisko. Rivai będąc niższy od Fina, wyglądał, jakby się do niego przytulał – a reszta ludzi tuliła się do nich. Żaden z nich się nie odezwał w takiej sytuacji, po prostu czekali, aż dojadą na miejsce. Gdy to się stało, z radością Fin powitał świeże powietrze, pozbawione spoconych i naperfumowanych ciał. Gdy szli w kierunku oceanarium, postanowił przerwać ciszę i spróbować porozmawiać z chłopakiem.
- Interesują cię takie miejsca? - zapytał.

<Rivai?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz