wtorek, 21 sierpnia 2018

Od Rachel

Dziewczynka widziała to jak przez mgłę. Pozbawiona wspomnień, nie pamięta wyglądu pomieszczenia, w którym się niedawno znajdowała, ani nawet twarzy stojącego przed nią mężczyzny. Rozpoznawała jedynie jego wątłą posturę, delikatny uśmiech i biały, ciągnący się do kolan fartuch. Siedziała na drewnianym krześle, w małym gabinecie, patrząc pusto przez siebie. Mężczyzna powoli się do niej zbliżył i zgiął nogi, chcąc zrównać jej spojrzenie ze swoim.
- Wiesz, dlaczego tu jesteś, dlatego że przytrafiło ci się coś naprawdę strasznego-Mówił spokojnie, nie chcąc spłoszyć dziewczyny. - Rachel, nazywam się Danny. Jestem twoim terapeutą. - Jego głos brzmiał niczym uspokajający dzwoneczek. Biło od niego spokój i ciepło. Próbował z dziewczynką spokojnie i sympatycznie porozmawiać, by złapać z nią kontakt zaufania, przy tym zadając jej pytania - Powiesz, mi co się w domu twego Wuja, stało ?- Nie odpowiadała, jakby zupełnie nie widząc mężczyzny. Jej oczy nie miały w sobie ani grama blasku. Były puste, odpychające od siebie cały świat. Rachel nijak zareagowała na przyjacielski słowa terapeuty. Zaczęła jedynie lekko zamykać powieki, by po chwili odciąć praktycznie martwy wzrok od miłej twarzy Danny’ego. Ostatnie co usłyszała, gdy znużyła się we śnie były słowa terapeuty do osoby, która weszła do gabinetu:
Niestety brak z nią kontaktu, jest naprawdę w złym stanie psychicznym, nie ma, rady trzeba, ją tam wysłać, tam jej pomogą
Tego właśnie dnia, słowa dorosłych osądziły ogniem swoich bezsilność i braku pomocy, jej niewinny los. Zagubiona dziewczyna, która straciła wszystko przez dotyk, trafiła do miejsca dla obłąkanych z umysłem czystym niczym kartka papieru, która była zamknięta ze wszystkich stron w głębokim pudełku, żeby już niczego nieczuć i nikogo nie widzieć, ani nie wpuszczać do siebie.

grafika anime girl and anime
Czym że jest teraz swoją prawdziwą „JA” czy upragnioną? Co to znaczy? Czy jest "osobą"? Aniołem czy ofiarą ? Czyż nie jest aniołem, któremu wyrwano pióra z pięknych skrzydeł, by paść mogła ofiarą wygłodniałych psów? Czy nie stała się ich ofiarą nie mogąc, już dłużej się wzbić? Czy to miejsce, w którym teraz jest z lekarzami, specjalistami miało jej pomóc z jej problemami? Chodź, ich pomoc jest, jak  najgorszy dotyk który odczuła. Nie chce tego dotyku, przez go traci każdy cząstkę siebie, a serce w kamień zmienia się i rozpada się na pół. Wciąż każdego dnia znów i znów. Jak pogodzić ma się z tym ? Okropne leki, bolesne eksperymenty. Czemu pozwalała ludziom burzyć swój mur. Zaczyna jej odwalać, tracić rozum swój. Znów i znów. W każdy dzień walczy, by choć na parę chwil do kupy zebrać się, lecz już od dawna opętana w szaleństwo, rozbiła się i sięgnęła końca dna. Upadłym aniołem stała się. Chcę uciec stad, lecz nie wie, jak to błędne, koło zawsze będzie trwać ? Nie, tej nocy podniesie się ! Od piekła wydostanie się ! Wolna jak ptak stanie się! Dzięki swoim osobliwością, które do niedawna przy niej są i jedyne jej pomóc naprawdę chcą! Jak starsze siostry szepczą jej do ucha, na duchu spierając i przeganiając wszystko, co złe, tak czarne chmury rozpaczy, strachu i obłędu, uciekł precz, a na ich miejscach ugościła nadzieja, no i siła wraz z drzemiącą w niej ukrytą mocą, która umożliwiła, na przeobrażenie co tylko chce, tak ukształtował się wyglądu jej osobliwych jaźń, które każda z nich inna w charakterze była i nazwana przez blondynkę była... Miu, Rybka ,Jinxs.

Pierwsza z nich była, delikatna, miła, słodka, nieśmiała i grzeczna, mowa o Muiu, która rozpacz i strach dziewczynki pochłonęła, a przestawiana była w długich, błyszczących, jasno-różowych rozpuszczonych włosach, pięknych smutnych złotych oczkach często wypełnionymi łzami, które doskonale kontrastowały z porcelanowym wyrazem twarzy, małym noskiem i brzoskwiniowymi usteczkami, które pasowały do jasnych laleczkowatych sukienkach ozdobionymi bandażami i bosych nóżkach. Najczęściej Relchen kontrolowała, gdy ktoś podniósł na niej głos, lub przemoc na niej wykonał, gdyż tylko ona sile miała, by przetrwać to bez szwanku.


Druga, pyskata, zabawna, cwana, sprytna, i agresywna, zmiana o Rybeńce, która wściekłość i gniew, Ray wyssała, a wyglądem odstraszała, gdyż miała, nietypowy styl a pokazywała , się krótkich, poszarpanych ciemno- różowe włosach często spiętych w kok, które były ozdobione srebrnymi nożyczkami, a proste mocne, i co jakiś czas odstające kosmyki wiły się między sobą. Jeden z nich, ten najdłuższy, opadał na jej gładkiej twarz, pomiędzy dużymi, oczkami, które miały rzadki nietypowy zielonkawy kolor, które były przyozdobione grubymi wachlarzami rzęs, które kontrastowały z okrągłym noskiem, lawendowymi ustami wraz z tatuażami oraz skurkowanymi bez palców rękawiczkami, kozaczkami ,kurteczką i rockową ciemno- różową bluzeczką wraz z dżinsowymi spodenkami. Najczęściej władała Ray, gdy coś lub ktoś wystraszy nią, gdyż tylko ona nerwy ze stali ma.

Natomiast ostatnia z nich zwaną Jinxs, pochłonięta obłędem i wariactwem blondynki, jest nieobliczalna, szalona, zwariowana inteligentna i walnięta . Miała długie, jasno-błękitne warkoczyki, sięgające jej do kolan, duże, piękne, błyszczące, krwisto -czerwone oczka kontrastujące z chłodnym wyrazem twarzy, wraz z małym noskiem i czerwonymi ustami, na których gościł przerażająco zabawny uśmiech, który dobrze się łączył z charakterem, tatuażem na całym ciele i ubiorem. Miała na sobie wyzywającym i szalony strój, który zawierał krótkie dżinsowe różowe spodenki, które ozdabiał paseczek z ozdobnymi nabojami, różowo-czarny, paskowany sportowy stanik także ozdobiony paseczkami, srebrną biżuterię, jedną podkolanówkę, czarne ciężkie glan i nieodłącznym elementem jej ubioru czarne długie rękawiczki bez palców. Najczęściej budziła się w Garder, gdy żyjąca istota ją dotknie wiec, gdy śnieżny, otoczony kilkoma srebrnymi chmurami, a właściwie błękitny księżyc, rozświetlił noc i gdy mała szara ćma zachęcona połyskującym światłem oświetlającym obszerny pusty pokój, przyleciała i niechcący muśnięciem skrzydeł dotknęła, to ze snu pierwszy raz ją budziła.
Od razu wtedy osobliwość Jinxs rozglądała się, rozbudzając zaspany umysł i po chwili energicznie podniosła, się prostując, zdrętwiałe nogi :
~ Wszystko zgodnie z planem, który właśnie wymyśliłam . – Rzekła, do siebie z uśmiechem aż widząc, na podłodze swój wyrazisty cień, obejrzała się za siebie.

Patrzyła na zakute kratami okno, zajmujące prawie całą ścianę, choć i tak jedynym, co można było w nim zobaczyć, było wielki księżyc, w towarzystwie nikłych, pojedynczych chmur. Trzecia osobliwość wpatrywała się w niego jakby zahipnotyzowania jego urokiem.

~ Jaki piękny księżyc - Pochwaliła krótko - Ale nie wygląda na prawdziwy.
Faktycznie, jakby się bliżej przyjrzeć całemu krajobrazowi, łatwo było zauważyć, z nie jest to rzeczywisty obraz. Był sztuczny, lecz bardzo ujmujący. Jednak mimo wszystko, jego wygląd mocno przykuł uwagę Jinxs, która po chwili wzdrygnęła się i ruszyła w stronę jednych drzwi w pomieszczeniu.
~ Ludzie tu nie są głupi. Naprawdę trudno nam będzie uciec, ale wydostańmy się z tego cholernego miejsca ! - Odparła, zamieniając się w przyjaciółek małej, szarej ćmy, by wydostać się przez dziurkę od klucza z zamkniętych drzwi.
Po drugiej stronie drzwi ukazał się przed jej oczami niedługi, ciemny korytarz.
Wzdłuż sufitu ciągnęły się lampy, a w kontach znajdowały się zbyt wiele kamer.
Ściany, jak i podłoga była poplamiona krwią torturowanych pacjentów. ,,Przyszliśmy do szpitala...ale to nie jest szpital!” - pomyślała Jinxs, rozglądając się, aż spojrzała w obiektyw kamer i odczuła na sobie ich wszystkich, którzy ją torturowali przewiercający spojrzenia, wtedy szybkim ruchem skrzydeł ruszyła we wnętrze wentylacji, chcąc jak najszybciej uciec przed ich wzrokiem. Po kilkunastu minutach lotu w miarę znając teren, znalazła się w pokoju sterowania, gdzie wszystko w szpitalu kontroluje się. Niestety owe miejsce chroni strażnik okrutny, kogo złapie, kończy marnie, dlatego szalona wariatka zwana Jinx, sprytnie go oszukała, za jego plecami cichutko wylądowała, przemieniając się na jego kolegę ze straży, który miło zastąpić go w pracy chciał. Dziwne trochę było, że to tak łatwe przekonanie go było, gdyż od razu zgodził się i w podskokach do drzwi szedł może, opróżnić się naprawdę chciał, kto to wie, ale gdy wyszedł, zostawiając ją, ze szczęściem w oczach, również w podskokach ruszyła, lecz do wielkiego użądlenia, na którym program hakuje i dostęp do wszystkiego od razu odblokowuje i tak szybko wyjście dla siebie otwiera. Natychmiast w jego stronę zmierzą, lecz odchodząc, spojrzała, na wiszące monitory, przez które widać było innych biednych pacjentów, wtedy przykro i żal jej się ich zrobiło, wiec bez wahania , pomoc im chciała, wiec ich uwolniła, a reszcie na pożegnanie niespodziankę zostawiła, którą jak od miejsca odeszła odpaliła. Bobowa niespodzianka wszystkim pracownikom w szpitalu się spodobała, gdyż za pleców dziewczyna głośne kszyki paniki usłyszała i impreza się rozkręcała, gdyż po chwili wysokie nuty alarmów rozbrzmiały wozów na sygnałach, a wariatka to z uśmiechem słuchała, aż po chwili w postać ptaka odleciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz