sobota, 20 października 2018

Zamknięcie

Blog zostaje zamknięty!
Wyjaśnienia widnieją na discordzie bloga. 

Osoby, które mimo to są chętne do pisania, gdyż nie chcą utracić swoich wątków. Prosimy podać swój email, na kontakty adminów. Blog będzie prywatny. Główny admin daje nam możliwość dalszego rozwijania wątków, więc korzystajmy. Niestety nic na blogu nie będzie już rozbudowywane. Dla osób z zewnątrz, ten blog już innych słowem nie istnieje. Discord dalej będzie istnieć więc pozostańcie tam wraz z byłymi adminkami! :)

Blog będzie prywatny 22.10.2018r. 

sobota, 29 września 2018

Od Keyi C.D Violett


Nie byłam zaskoczona odpowiedzią dziewczyny, ale liczyłam, że jednak się zgodzi. Bądź co bądź chodziło tutaj o jej bezpieczeństwo. Była już jednak osobą pełnoletnią i jakikolwiek nakaz nic by tutaj nie wskórał. Wyraźnie za coś nie lubiła tego nauczyciela. Ciekawa byłam, o co mogło chodzić, ale nie wypadało mi pytać. Wykazałabym się wtedy dość niekulturalnym zachowaniem.
Odeszła czule się ze mną żegnając. Byłam mile onieśmielona złożonym pocałunkiem na moim policzku. Powiedziałabym, że wręcz nawet się zarumieniłam. Niemniej jednak nadal się martwiłam. Coś mi w jej zachowaniu nie dawało spokoju.
Pierwszy chyba raz o kogoś się martwię. To uczucie wcale nie jest przyjemne i pozostawia w człowieku jakąś wątpliwość. Ale przecież to Violett. Jest niesamowicie silną i odważną dziewczyną.
- Dziękuję za pomoc. – skłoniłam się przed mężczyzną.
- Wychowawca z wami porozmawia, jeśli tylko ustalimy coś więcej.
Odpowiednio się pożegnałam i ruszyłam do akademika. Byłam wdzięczna nauczycielowi za jakiekolwiek chęci. Równie dobrze mógł nas od razu odprawić i posłać do sekretariatu, czy gdzie tam jeszcze.
Miałam jedynie kilka kroków do pokoju, ale nie opuszczało mnie poczucie, że nie jest już spokojnie. Coś wisiało w powietrzu, tworząc gęstą atmosferę.
Kiedy dotarłam do własnego kąta, niemal od razu wpadłam pod kołdrę z książką w ręku. Zamiary poczytania szybko jednak zostały przerwane przez dzwonek w telefonie. Dzwoniła moja siostra, co mnie bardzo zaskoczyło. Który to już dzisiaj raz?
Wciąż jej nie ufałam, nadal gdzieś z tyłu ją nienawidziłam. Zabrała mi przecież całe dzieciństwo i pozostawiła jedynie obojętność. Korzystając z okazji, że i tak trzymam telefon, wybrałam numer do Violett. Nie odebrała, więc na początku się wystraszyłam. Po krótkiej analizie stwierdziłam, że przecież może już spać. Albo jest zwyczajnie zajęta.
Sama po krótkiej chwili ułożyłam się do snu i zasnęłam.

poniedziałek, 24 września 2018

Od Violett C.D Keyi


Ten nauczyciel miał, prawie że taki sam charakter jak jeden z moich głównych przełożonych. Keya nalegała na to, abym została. Może nie powiedziała mi tego wprost, ale chwycenie mnie za rękę i powstrzymanie mnie przed pójście z daleko od tego nauczyciela mi wystarczyło, a skłonienie do przeprosin to tym bardziej. Nie lubiłam takich typów ludzi, jakim był właśnie ten nauczyciel. Może i go szybko oceniłam, ale nie potrafiłam inaczej. Błagalny wzrok Keyi powstrzymał mnie na chwilę.
Skoro jej się ten nauczyciel spodobał, to nie mogłam zaprzeczyć. Powoli się uspokajałam, jednak ciśnienie skoczyło mi, gdy nastała mowa o przeniesieniu się do akademika. Nie miałam zamiaru się udzielać w tejże sprawie.
- Co wybierasz? - zapytał się, niecierpliwiąc. Spojrzałam na niego, skrzyżowałam swoje ręce i z wypisanym "nie" na twarzy, odpowiedziałam mu spokojnie.
- Nie, dziękuję - chciałam chociaż w jakiś sposób być uprzejma, wreszcie o tym właśnie zawsze powtarzał mi major.
- Dlaczego nie? - spojrzał się na mnie poirytowany.
- Mam swojego zwierzaka, a one są zakazane na terenie szkoły - chciałam się jakoś wywinąć od powiedzenia prawdziwej przyczyny.
- Da się z tym coś zrobić, wreszcie to nie jest jakieś niebezpieczne zwierzę - spojrzałam się na niego.
- To tygrys imieniem Yuki - nauczyciel spojrzał się na Keyę, a ona potwierdziła.
- Skoro to wszystko, to proszę odprowadzić Keyę do jej pokoju, a mnie zostawić - odwróciłam się plecami w stronę dwójki.
- To chociaż wyślę z tobą ochroniarza - tym to już mnie bardziej zdenerwował.
- Podziękuję, mam swoje sposoby na ochranianie siebie, jak i swojego towarzysza - dodałam. 
- Wybacz mi Keya, że nie zamieszkam w akademiku, jednak obecne miejsce, w którym mieszkam, jest zbyt cenne dla mnie. W dodatku czekam na ważną informację - dałam jej całusa w policzek na pożegnanie. - Jeżeli ten nauczyciel ci coś zrobi, to wykrzycz moje imię, a ja przyjdę do ciebie - skierowałam tym samym wzrok na nauczyciela. - Do zobaczenia jutro na zajęciach - uśmiechnęłam się do niej.
Wracając do domu, omijałam niezbędne drogi. Zamiast dróg użyłam dachów domów. Nawet do swojego mieszkania wróciłam przez okno, a nie przez drzwi. Spojrzałam się na zegar. Pomieszczenie było całkowicie puste. Jedyną osobą, jaką w nim była to Yuki. Jak zawsze przyszedł się przywitać ze mną. Bardzo się cieszyłam z tego. Wzięłam go na dłonie i skierowałam się wprost do mojej sypialni. Przebrałam się w piżamę. Położyłam się na łóżku, a Yuki przybliżył się do mnie. Wtuliłam się w niego. Tęskniłam za majorem. Przez myślenie o nim, łzy zebrały się w oczach. Łzy spłynęły mi po polikach. Zasnęłam.

<Keya?> ^^

Od Blue C.D Claudio


Od przebudzenia się, nie spuszczałam wzroku z młodego mężczyzny, podświadomie miałam wrażenie, że stanie się coś interesującego. Nie myliłam się. Nawet nie wiecie, ile radości otrzymywałam z każdym zawstydzeniem młodego mężczyzny. Cóż, chyba wtedy znalazłam sobie nowe hobby polegające na realizacji misji, których zwieńczeniem byłby jego uroczy rumieniec. Zakryłam dłonią usta, tłumiąc przy tym chichot.
-Śniadanie nie brzmi źle. Pewnie! Tylko wcześniej wypadałoby się przebrać- rzuciłam znaczące spojrzenie na nasze piżamy. Wzdychając, zgramoliłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Swoją drogą, musiałam podwędzić bratu kolejne jego rzeczy, powinnam to sobie zapisać gdzieś. Usłyszałam, jak młodzieniec zrobił krok do tyłu, dlatego spojrzałam na niego przez ramię. Trzymał swoje ubrania w rękach.
-Ja, chyba skoczę do siebie po świeże ciuchy...
-Mogę pożyczyć ci koszulkę na teraz, potem po śniadaniu mógłbyś się przebrać u siebie na całkiem świeżo- rzuciłam propozycję całkiem luźno, jak na kogoś, kto w środku zwijał się ze stresu.
-Skąd masz takie ubrania?
-Lubię czasami podbierać ubrania starszego brata, za jego zgodą- uśmiechnęłam się, ukazując rząd białych zębów. - Jak widać, dobrze robię. Nie wspominałam o tym?
-J-ja... Nie wiem, może zapomniałem- i znowu to jego zażenowanie. Boże, dla takich widoków warto żyć. Jeszcze w ciuchach mojego brata taki widok... BOŻE TRZYMAJCIE MNIE, BO ZROBIĘ MU ZDJĘCIE I TAK JE OPRAWIĘ!
...
Ekhem.
...
Kaszlu kaszlu.
...
W każdym razie na zewnątrz uśmiechnęłam się do niego jedynie pokrzepiająco. Odwróciłam się w jego stronę, opierając się plecami o szafę.
-Wiesz, to nie tak, że będę ci siedzieć cały czas na głowie. Zawsze możemy spotykać się na wspólnych treningach i zleceniach.
-Czemu mi to mówisz?
-Bo wydajesz się inny...- w porę ugryzłam się w język, inaczej bym dodała "niż twoi poprzednicy". Zaraz uciekłam wzrokiem, udając, że czegoś szukam. Usłyszałam jego westchnienie, chyba bił się z myślami.

sobota, 22 września 2018

Od Hao C.D Sorayi


Po wyjściu zamiast odejść odsunąłem się trochę, aby się ukryć. Stanąłem po tej stronie, w którą otwierają się drzwi. Po chwili zacząłem liczyć.
Raz… dwa… trzy... I kiedy powinno paść zero, drzwi otworzyły się i z wnętrza wyleciał żywy pocisk o nazwie Sor. Było widać, że nie zamierzała zamknąć za sobą drzwi, więc sam to zrobiłem. Po cichu podszedłem do niej od tyłu i… ponownie klepnąłem ją w pośladek.
- A ty gdzie tak pędzisz? - spytałem z niewinnym uśmieszkiem. Soraya odwróciła się w moją stronę błyskawicznie. Jej wyraz twarzy dawaj jasno do zrozumienia, iż nie wiedziała nawet, od czego ma zacząć w opieprzaniu mnie. Krzyki czy strzał w policzek były zapewne jednymi z głównych kandydatów - piękna mieszanka gniewu i wstydu.
- Ty mnie… - Pewnie chciała mi nagadać za tego klapsa. No cóż, warto było. - Co ty sobie wyobrażasz, robiąc coś takiego?! - Zapewne chciała to głośniej wykrzyczeć. Jednak wstrzymywała się. Pewnie nie chciała, by sąsiedzi się tym zainteresowali.
- Cóż - przybrałem poważny wyraz twarzy, a ona widząc, jak nagle spoważniałem na chwilę osłupiała. - Nie mam pojęcia, taka mnie naszła ochota i nawet jeśli twój ojciec mnie będzie potem z nożem gonił, to było warto. - Oj tak, było warto.
Popatrzyła na mnie, następnie zamknęła oczy i zaczęła masować sobie czoło mówiąc do siebie: “Ja zwariuję z nim” i “nie mam już siły”. No cóż, przyznaję, to był bardzo ekscytujący widok.
- Dobrze, jeśli to wszystko to ja już pójdę, do zobaczenia! - Pomachałem Sorayi na pożegnanie, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w swoją stronę, a taki przynajmniej miałem zamiar, jednak poczułem, jak czyjaś drobna dłoń zaciska się na moim ramieniu.
- Nawet nie myśl, że tak łatwo cię wypuszczę! - Uła… jak to strasznie zabrzmiało… Nie no, nabijałem się. - Zrobiłeś coś takiego… - Patrzyłem na nią zafascynowany. Cóż za wspaniała mieszania wściekłości oraz zawstydzenia.
Już chciałem jej wejść w słowo, jednakże niespodziewanie wyczułem “jego”. Kto by pomyślał, że pojawi się w takim miejscu? Nawet w tym mieście muszą być tego typu zdarzenia, co?
- Wybacz, ale nie mam teraz czasu, pogadamy następnym razem - odparłem szybko, odwróciłem się w stronę, z której “go” wyczułem, jednak Sor stanęła przede mną. Bardziej oczywistego znaku z jej strony “nie przejdziesz” chyba nie dało się wykreować.

czwartek, 13 września 2018

Od Sorayi C.D Gabriela


Jak co dzień rano przed szkołą mama obudziła mnie po szóstej rano. Co z tego, że do szkoły miałam dzisiaj na późniejszą godzinę? Trening. O tak. Nie chciałam z niego rezygnować, mimo iż w szkole sportowej miałam aż nadto aktywności sportowej. Nie przeszkadzało mi to, tak szczerze mówiąc. Lubiłam sport, a wręcz kochałam. Gimnastyka stała się ważnym rozdziałem w moim życiu, jednak czułam, że to nie ta dyscyplina była mi jednak pisana. Łyżwiarstwo figurowe - to jest to, co chciałam robić. W wolnych chwilach jeździłam, sprawiało mi to wielką frajdę. Ale co zrobić? Oczekiwania ojca były wysokie. Z każdymi zawodami coraz wyższe, a co za tym idzie – treningi coraz cięższe. Ciągle powtarzał, że jestem mistrzynią, co nie było prawdą. Ile zawodniczek było lepszych ode mnie? Całkiem sporo. No okej, byłam dobra, nawet nieprzeciętnie, jednak pora na zmiany. Na coś nowego. Na nowe wyzwania. Chciałam zostać figurową łyżwiarką i nic nie miało mnie powstrzymać!
Zjadłam śniadanie, umyłam ręce, wytarłam jeszcze raz twarz, po czym związałam sobie w wysokiego kuca czarne włosy. Byłam gotowa. Ubrana w ciemny strój do biegania i wygodne buty wyszłam z domu. Zamknęłam za sobą drzwi. W oknie zauważyłam mojego braciszka. Musiał się już obudzić. Pomachałam małemu na pożegnanie, ten odmachał mi, uśmiechając się szeroko. Sama się śmiejąc, sięgnęłam do kieszonki, gdzie miałam schowany telefon wraz ze słuchawkami. Ubrałam je, podłączyłam do urządzenia. Po minucie zaczęła grać mi w uszach jedna z moich ulubionych piosenek.
Miałam już swoją stałą trasę biegową. Mieszkam w okolicy centrum, dosłownie kilometr i jestem na miejscu. Do swojej szkoły mam nieco dalej, ale nie przeszkadza mi to. Poranne przebieżki rozbudzają mnie, napawają nową energią. Po prostu dają chęć do przeżycia kolejnego, pracowitego dnia. Mijałam któryś sklep z kolei i nagle uświadomiłam sobie, że chce mi się pić, a przecież non stop biegłam. Zaczęłam odczuwać już lekkie zmęczenie, dlatego postanowiłam skręcić do najbliższego sklepu. Miałam przy sobie wystarczająco drobniaków na małą butelkę zimnej wody. Zamyślona przebiegłam przez ulicę, gdy zapaliło się zielone światło. Spokojnym tempem biegłam dalej chodnikiem.