czwartek, 3 maja 2018

Od Olivii C.D Taigii


Byłam zaskoczona pojawieniem się mojego brata w mieszkaniu Taigi. Pół biedy jakby się jeszcze znali, ale z reakcji kobiety mogłam wywnioskować, że znali się tylko z widzenia, a dokładniej z knajpki, gdzie pracował jako kelner. Alan koniecznie chciał wejść do środka, aby zbadać mieszkanie. Nie wiedziałam na początku, dlaczego tak postąpił, jednak mogłam się domyślić. Chodziło o Mobiusa. Chociaż zastanawiała mnie inna sprawa. Skąd on wiedział, że byłam w mieszkaniu Taigi, a nie gdzie indziej? To było podejrzane… Z drugiej strony mój ojciec potrafił bez problemu zlokalizować moje położenie. Było to czasami bardzo upierdliwe, ale dało się przyzwyczaić. Pomimo tego, że miałam bliskie relacje z Alanem, nie podobało mi się to, że tak bardzo mnie pilnował, odkąd zaczął mi się podobać Mobius. Zupełnie tak jakbym była małym dzieckiem, które jest naiwne i nie potrafi się obronić. To nie był pierwszy raz, gdy taka sytuacja się pojawiła. Już wcześniej Alan, Jamie lub Krystian przychodzili do moich chłopaków, teraz byłych, żeby ich sprawdzać. Bronili i chronili mnie aż za bardzo. Wystarczyło, że uroniła jedną łzę przez jakiegoś palanta, to cała trójka od razu się wkurzała i najchętniej, by takiego delikwenta rozerwali na strzępy. Oczywiście to było przesadą, dlatego starałam się ich odwieść od takich pomysłów. Spojrzałam chłodno na czarnowłosego, który swoimi fioletowymi oczami analizował każdy milimetr mieszkania Taigi.
-Nie trzeba, ale dziękuję za propozycję - uśmiechnął się szeroko. - Szukam pewnego szanownego pana Mobiusa Darkhomer’a - dodał, jednak coś mi nie pasowało. Przecież on jeszcze niczego nie przeskrobał. W dodatku tylko Alan się martwił na zapas. Bliźniacy ignorowali tę całą sytuację. Uważali, że powinnam robić, to co chciałam, byleby nie przekroczyć pewne granice rozsądku.
- Nie ma go w moim mieszkaniu - rzuciła zniecierpliwiona Taiga. Najwidoczniej bardzo jej przeszkadzała obecność mojego brata. Wcale się jej nie dziwiłam. Alan potrafił nieźle irytować już swoją obecnością.
- Po co ci on? - zapytałam się, patrząc mu prosto w oczy. Jako odpowiedź usłyszałam jedynie ciche westchnięcie. Na chwilę otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale zamknął je na chwilkę, delikatnie przygryzając się w dolną wargę. Chciał skłamać. Zawsze robił ten gest, gdy powstrzymywał się przed powiedzeniem czegoś niezgodne z prawdą. Spojrzał na mnie przepraszająco, ale też dojrzałam delikatny gniew w jego fioletowych oczach.
- Jak powiem, że Evelyne mi kazała cię śledzić, to uwierzysz? - w jego głosie słyszałam zrezygnowanie. Naprawdę nasza siostra musiała to robić? Moje relacje z nią stały się pogmatwane w momencie, gdy znalazłam nowe pasje w życiu poza treningami czy nauką w szkole. Ona nigdy się nie bawiła jak zwykle dziecko. Całymi dniami i nocami chodziła na treningi albo się uczyła.
- Uwierzę - poklepałam go po ramieniu i delikatnie popchnęłam brata w stronę wyjścia. - Pogadamy, jak wrócimy do domu? - poprosiłam ładnie Alana, na co się zgodził. Żadne z nas nie trawiło naszej najstarszej siostry, która za każdym razem krzywiła się, gdy słyszała, że byłam w związku lub podobał mi się jakiś chłopak. Wiedziałam, że Alan chciał mi jakoś pomóc, ale za dużo też nie umiał zrobić przeciwko siostrze, która potrafiła bardzo dobrze grać na naszych emocjach. Nikt tego nie lubił. Ona wiedziała, jak zadać nam największy ból, czy nas złamać. Nasi rodzice musieli być z niej wyjątkowo dumni. Odprowadziłam chłopaka do drzwi, po drodze prosząc go, aby już nigdy więcej nie przychodził do Taigi bez wcześniejszej zapowiedzi, ponieważ to bardzo niekulturalne.
- Wybacz za najście! - krzyknął czarnowłosy, zanim opuścił mieszkanie kobiety. Jego humor się zmienił o 180 stopni. Z nieco przygnębionego chłopaka zmienił się w pełen energii i optymizmu. Spojrzał na nas jeszcze raz - Miłego dnia! - po czym z uśmiechem na twarzy wyszedł z mieszkania mojej koleżanki. Było widać, że Taiga wpadła mu w oko, ale umiał się mimo wszystko powstrzymywać, od swoich słabych tekstów na podryw, które wcześniej uwielbiał używać, ale nauczył się w końcu, że nie zawsze działają. Naprawdę zajęło mu to kilka lat, by do tego dotrzeć. To było wielkim osiągnięciem dla naszej rodziny. Gdy brat opuścił mieszkanie kobiety, westchnęłam cicho i wzięłam kilka głębokich wdechów i wydechów.
- Wybacz Taiga, że tak to wszystko wyszło… - oznajmiłam cicho, unosząc wzrok na czarnowłosą - Podobna sytuacja się już nie powtórzy - dodałam, posyłając w jej stronę delikatny, ale wymuszony uśmiech. Dla mnie to wszystko było strasznie pogmatwane, a co dopiero dla osoby trzeciej. Byłam bardzo ciekawa, co kierowało moją siostrą, żeby do tak desperackich czynów się posunąć. Może kiedyś Mobius jej zaszedł za skórę?

Taiga?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz