wtorek, 1 maja 2018

Od Shury C.D Hideyoshi

<poprzednie opowiadanie>

-Shura... -objął mnie w talii i czule pocałował.
Wiatr rozwiał nasze włosy, a ja czułam, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. Byłam wzruszona tak bardzo tym, co mi powiedział chłopak. Zakochałam się w tak niesamowitej osobie... Niesamowitym przyjacielu, który mnie kocha...
-Czy ta białowłosa ślicznotka zechciałaby zostać dziewczyną tego dwukolorowego chłopca?
W moich oczach ponownie pojawiły się iskierki oraz łzy. Uśmiechnęłam się szeroko i zarzuciłam mu dłonie na ramiona.
-H-Hide... Chcę. Chcę!-krzyknęłam, po czym złapałam za jego sweter i pociągnęłam go do dołu.
Dałam mu soczystego całusa w usta, a następnie odsunęłam się nieco, wskazując na niego palcem z ogromnym rumieńcem.
-Będę dla ciebie najlepszą dziewczyną jaką tylko będę mogła!- powiedziałam z poważnym wyrazem twarzy.
-Już nią jesteś... -szepnął czułym, niskim głosem.
Na moją twarz ponownie zagościł rumieniec i szeroki uśmiech. Podbiegłam do Hide, rzucając się mu na szyję. Czułam jego zapach, jego ciepło... Czułam, że naprawdę mocno go kocham.
-Hide... Dziękuję ci... Dziękuję tak mocno...-szepnęłam.
-To ja tobie dziękuję... Za przywrócenie barw w moim życiu- zbliżył się do mojego ucha, szepcząc-... kochanie...
Zarumieniłam się jeszcze mocniej, przy czym położyłam chłodną dłoń na jego lewym policzku. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Uwielbiam twój głos...-szepnęłam, uśmiechając się.-Ale jeszcze bardziej kocham słowa, jakie twój głos wypowiada...
-Tak? W takim razie... - chwycił mnie za pośladki i podniósł.- Będę to powtarzać cały czas,. Kocham cię...
Kiedy mnie uniósł, cichutko pisnęłam, ale potem zaśmiałam się. Objęłam go mocno dłońmi, chcąc, aby nigdy mnie nie puścił... Był niesamowity, idealny. Był cały mój. Uśmiechnęłam się, oplatając nogami jego plecy, po czym niewinnie się uśmiechnęłam.
-Ja ciebie też kocham... Hide...-szepnęłam po czym pomiziałam swoim noskiem jego nos.
Uśmiechnął się, cały czerwony. Wyglądał tak uroczo. Pogładziłam kciukiem rumieniec, jaki powstał na jego lewym policzku.
-Nawet nie wiesz, ile czekałem na tą chwilę...
-Nie moja wina, że jesteś głuchy momentami... Choć... Nie. Wtedy powiedziałam to za cicho...-powiedziałam, po czym się cicho zaśmiałam.
Wspomniałam sobie moment sprzed miesiąca. Stałam w jego ramionach, on tak ślicznie się czerwienił, a ja... Ja powiedziałam bardzo cicho, kocham cię. Chłopak jednak mnie nie usłyszał i jedyne co mogłam to wtulić się w jego tors i prosić, aby mnie nie puszczał.
-Coo?! Kiedy to powiedziałaś?!- był bardzo zaskoczony i cały czerwony.
Zaśmiałam się, widząc jego minę. Bałam się też, czy przypadkiem z tego zdziwienia nie wypuści mnie z rąk, jednak nie. Mocno mnie nadal trzymał, a mnie to jedynie uszczęśliwiło. Uwielbiałam jego męski uścisk, jego duże, ciepłe dłonie i ten wyraz twarzy, jaki mówił, że mogę na niego zawsze liczyć. Czy to to spowodowało, że uświadomiłam sobie, że go kocham? Nie wiem czym to było, ale cieszę się, że tak się stało. Był dla mnie teraz najważniejszą osobą, jaka chodziła po ziemi.
-Z dwa miesiące temu... Powiedziałam to tak cicho, że... No...-zarumieniłam się, odwracając wzrok.-A-Ale powiedziałam, a potem zastanawiałam się, czy nie ośmieszyłam się w twoich oczach...
-Powinnaś głośniej mówić takie rzeczy, głupia- zaśmiał się, a ja dołączyłam do niego, również się śmiejąc.
-Głupku... Wstydziłam się!-pisnęłam, po czym złapałam mocno jego policzki, niczym stęskniona ciocia.-Głu-pek!-przeliterowałam.
Mój kochany Hideyoshi zrobił głupią minę, po czym się zaśmiał. Poszłam w jego ślady, również robiąc głupkowatą minę i rechocząc cicho. Nie minęło wiele czasu, a chłopak ruszył ze mną w stronę lasku. Wtuliłam się w jego tors, czując i słysząc jak pięknie bije jego serce. Czułam się tak dobrze przy nim... Było mi... Niesamowicie. Był ciepły, darzył mnie miłością i czułam ciągle jego obecność. Tak. To można nazwać szczęściem. Zamknęłam oczy, ciesząc się tym, że mam go obok siebie. To było dla mnie teraz najważniejsze... Hide postawił mnie na ziemi, ale nie odsunął się i nadal obejmował mnie w talii. Powoli zachodziło słońce, a ja widziałam jak pomarańczowy blask oświetla twarz mojego ukochanego.
-Hide... Kocham cię...-powiedziałam głośno, uśmiechając się delikatnie z rumieńcem.
-Uwielbiam, gdy się czerwienisz..- pogłaskał mój policzek, a ja położyłam dłoń na jego dłoni.
Dlaczego mogę być szczęśliwa? Dlaczego ten idealny chłopak mnie kocha...? Jest cudny. Kocham go. Kocham go bardzo mocno. Spojrzałam w jego piękne, dwukolorowe oczy, uśmiechając się do niego. Moje serce grało Odę do Radości, a ja miałam chęć wskoczyć mu w ramiona i już nigdy ich nie opuszczać.
"Hideyoshi Muruyama"
Chłopak o oczach w kolorze szarym i niebieskim oraz włosach w odcieniach bieli i czerwieni. Mężczyzna, jaki swoją ciepłotą ciała rozgrzał moje serce i roztopił lodową powłokę, jaka ciągle na nim była. Mężczyzna, jaki ze swoją blizną podbił moje serce oraz pokazał mi, że miłość nie patrzy na wygląd, ale na to, jaką ktoś osobą jest. To właśnie On. On uwolnił mnie od ciągłego smutku, depresji i zamartwiania się. To właśnie On nadal będzie obok mnie i będzie mnie kochał. Chcę tego. Chcę, aby nigdy mnie nie opuszczał. Chcę, aby zawsze trzymał w swoich ciepłych, męskich dłoniach moje drobne, lodowate dłonie. Chcę, aby wszyscy słyszeli...
-Hide... Kocham cię....-szepnęłam ze łzami w oczach.

<Hide?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz