piątek, 11 maja 2018

Od Keyi C.D Violett


Blondynka miała całkowitą rację. Akceptacja swojego losu to nasza nieodłączna część. Być może to nawet własnie samo życie. Budzimy się rano, aby przyjąć narzuconą z góry kolejność zdarzeń. 
Uśmiech Violett przeszył moje ciało, pozostawiając po sobie wyraźny ślad. 
- Masz rację. - mój uśmiech pozostał w moim środku. - Po prostu musimy przeć naprzód.
- Poza tym mówią, że czas leczy rany. Po części tak jest, chociaż tylko je goją pozostawiając blizny. 
Zaśmiałam się na jej wypowiedź, przyznając jej rację. Atmosfera od razu się zmieniła. Mogłam wyczuć wokół nas jakąś poświatę, jakby ktoś z zaświatów próbował nas uspokoić. Powiedziałam o tym Violett, która była wyraźnie zaciekawiona, a nawet udało mi się wychwycić chwilowe zadowolenie.
W pewnym momencie ciszę przerwał mój telefon, który zawiadomił mnie o przysłanym sms-ie. Nadawcą okazał się być Mikoto, który zapraszał na domówkę u niego. 
- Mamy zaproszenie na imprezę. - posłałam jej pytający wzrok, odpisując bratu, że zaraz będziemy. - Zobaczysz, będzie super!
Przygryzłam wargę i uniosłam brwi, widząc, że Violett najwyraźniej nieco się tego obawia. Zacisnęłam mocniej dłoń na jej ręce i wstałam, ciągnąc za sobą blondynkę. 
Po drodze nieco się opierała, jednak ostatecznie mi uległa, śmiejąc się sama do siebie. Trochę zabawy wszystkim jest potrzebne. 
- Proszę, proszę. - w progu drzwi pojawił się czerwonowłosy, przytulając mnie na powitanie. Przy Violett stanął prężnie i zabrał jej doń, całując ją przy tym. - Ciebie również witam piękna istoto w moich skromnych progach. 
Blondynka nieco się zarumieniła, ale ukłoniła się jak przystało i odpowiedziała przedstawiając się. 
Ruszyliśmy w trójkę do salonu, gdzie była już masa ludzi. Muzyka przeszywała moje ciało, a zapach alkoholu unosił się w powietrzu. Mikoto odziedziczył posiadłość po moim ojcu, którego może jeszcze kiedyś uda mi się poznać. Była to wielka willa z ogromnym basenem urządzona w styl nowoczesnym. 
- O tak! - krzyknęłam rozradowana, ciągnąć Violett w stronę basenu. 
- No.. nie wiem. Nie jestem przekonana. - uśmiechnęła się nerwowo, kiedy dotarłyśmy. 
Było tutaj jednak znacznie mniej osób. Od razu zaczęłam ściągać z siebie ubrania, zostając jedynie w koronkowej bieliźnie. Kiedy zanurzyłam się w wodzie, świat przestał istnieć. Woda to moje drugie życie. 
Obok mnie od razu znalazł się mój braciszek, który natychmiast zaczął się ze mną drażnić. Czasami czułam się przez to zakłopotana, gdyż nie zawsze wyglądało to tak jakbyśmy mieli być jedynie rodzeństwem. Jednak z niewiadomych mi przyczyn, podobało mi się.
Podpłynęłam do krawędzi basenu, wyciągając rękę do Violett, która nadal się zastanawiała.
- Jest super. - przyznałam. - Spokojnie, on zaraz sobie pójdzie.
Poczułam jak pod wodą szczypie mnie w udo. 
- Zostawiam Was same, ale zaraz wracam. Violett czuj się jak u siebie.
Wyszedł z wody, pozwalając Violett na poczucie się nieco pewniej. Posłałam jej pytający wzrok, ale kiedy nadal nie uzyskałam odpowiedzi po prostu pociągnęłam ją za rękę do wody. 

Violett? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz