piątek, 4 maja 2018

Od Sorayi C.D Ravenisa


Rozmyślałam nad wszystkim, co do tej pory się działo w moim życiu. Trochę tego było, aczkolwiek nie były to, Bóg wie jakie przeżycia. Zwykła przeprowadzka, poniekąd. Ile ludzi na świecie co dzień migruje? Setki? Na pewno sporo. Niespodziewanie moje myślenie zostało przerwane przez nagły ruch z mojej prawej strony. Jakiś chłopak bezceremonialnie padł na krzesło obok mnie i uśmiechnął się lekko.
Hej, hej, co tam, jak tam? – spytał wesoło. Przyjrzałam się chłopakowi, gdyż coś mi się w nim nie zgadzało, a konkretniej rzecz ujmując w jego mundurku. Zmrużyłam oczy. Trochę niepewnie, a może i nawet nieśmiało, wyciągnęłam prawą dłoń, by przywitać się z owym wesołkiem.
Hej... Nie zabłądziłeś przypadkiem? – spytałam, sama się lekko przy tym uśmiechając. – Po mundurku stwierdzam, że jesteś z Orin, zgadza się? Soraya jestem... – Chłopak wystawił swoją szczupłą dłoń i uścisnął moją. Zrobił to dość energicznie, po czym zaraz ją puścił. Ja też szybko cofnęłam swoją.
Ravenis – odpowiedział krótko. – I odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie, to nie, nie zabłądziłem – rzekł, nadal się uśmiechając. Popatrzyłam na niego, dokładnie analizując to, co właśnie powiedział. W międzyczasie do sali wszedł nauczyciel, rozpoczynając tym samym zajęcia. Co się mnie tyczyło, jakoś nie zwróciłam większej uwagi na rozpoczętą lekcję, gdyż zdecydowaną jej część pochłonął mój towarzysz z ławki.
No, to co tutaj robisz? – spytałam, lecz po chwili zaśmiałam się i bez namysłu palnęłam: – Założyłeś się z kimś, czy co? – Ten jedynie rzucił mi spojrzenie mówiące „skąd wiedziałaś”, a ja otworzyłam szerzej oczy ze zdumienia. – Serio założyłeś się z kimś, by wbić na lekcję do innej szkoły? Mam tylko nadzieję, że nagroda jest sowita. Za narażanie się należy otrzymać coś ekstra. Już nie wspomnę o łamaniu zasad... – mruknęłam na koniec.
Sięgnęłam po podręcznik, by otworzyć ją na ostatniej stronie. Szczerze, to już przeczytałam go całego. Był nudny jak flaki z olejem, ale przecież to podręcznik. One są z reguły nudne. No ok, może i trafiają się dobrze opracowane, ale to sporadycznie.
O proszę, proszę... Czyż byśmy mieli gościa? – Obok naszej ławki znalazł się nauczyciel, który z założonymi rękami na torsie patrzył surowym wzrokiem na Ravenisa. Spojrzałam to na jednego, to na drugiego. Reszta uczniów w sali także zaczęła nam się przyglądać. Czekałam, co odpowie siedzący obok mnie chłopak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz