czwartek, 12 kwietnia 2018

Od Yōsuke Do Shury

Budzik. Największy wróg prawie każdego ucznia. Na sam początek dnia pierwsze co zrobiłem to... Ziewnąłem... Chodzę do szkoły sportowej, a w weekendy wstaje o godzinie dwunastej. Ajajaj... Co ja pocznę w tym życiu. Powoli wygramoliłem się z mego królewskiego łoża i ruszyłem dalej, ziewając do łazienki. Umyłem zęby, a także rozczesałem swoje piękne blond włosy, po czym związałem je w małą kitkę. Wychodząc z łazienki, zahaczyłem o pobliską szafkę, z której wyjąłem czerwoną koszulkę, a także czarną marynarkę i spodnie. Ubrałem się, po czym zerknąłem na zegarek, który mieścił się na szafce nocnej. Dochodziła powoli ósma, więc włożyłem buty, złapałem torbę, zabrałem klucze i wyszedłem. Ostatnim elementem było jeszcze tylko zamknąć drzwi, no i oczywiście dotrzeć do szkoły. Szybkim ruchem przekręciłem zamek, schowałem klucz i poszybowałem do akademii.
W ciągu kilku minut pojawiłem się już przed klasą, na której miały odbyć się lekcje. Szczęście nauczyciel jeszcze nie przyszedł. Po chwili jednak się zjawił i zerknął na mnie pytająco. Ja jedynie leciutko się uśmiechnąłem. Wszedłem do klasy i zająłem miejsce w ostatniej ławce. Spojrzałem na całą swoją klasę, była... Typowa? Nie różniła się w sumie niczym, była tą nudną, idącą schematem klasa... Nikt nigdy nie zrobił nic ciekawego. Nagle wszyscy zaczęli na mnie patrzeć, a tylko mrugałem, gdy nie wiedziałem, co się dzieje. Rozglądałem się, gdy jeden z uczniów kiwnął głową w stronę nauczyciela. Odwróciłem się w jego stronę i zobaczyłem przerażający wyraz twarzy.
- P-Przepr-aszam! - odezwałem się po chwili - zamyśliłem się...
- Niech to się nie powtórzy... - przerwał na chwilę swą wypowiedź, patrząc na mnie srogim wzrokiem - ...panie Frenchs.
Ułożyło mi, gdy nie dostałem żadnego pytania. Nie wiedziałem nawet, jaki jest temat, czy nawet długopisu w ręku nie miałem. Do końca lekcji starałem się słuchać, a także zapisywać wszystko, co dyktował. Po tym malutkim koszmarze udało mi się cało wyjść. Na przerwach siedziałem, rozmawiałem ze znajomymi... Raczej nic nadzwyczajnego. W końcu nadeszła lekcja wf, dumny mogłem iść do szatni i... Zacząć płakać. Typowy ja, w tej jakże typowej klasie nie wziąłem stroju, aby się przebrać. Niestety, ale zostałem zmuszony do siedzenia na trybunach. Po drodze jednak musiałem zgłosić nauczycielowi swój powód, czemuż to nie mogę dzisiaj ćwiczyć. Usiadłem na trybunach i zacząłem, przyglądać się co robi moja klasa, a także o rok młodsza, 7. Akurat dzisiaj lekcje były połączone, 8 miały z 7... Mój los mnie kocha, bardzo. Przyglądałem się, co robią, na początku mieli rozgrzewkę i takie tam, a potem zmieszano klasy i podzielono je na chłopców, a także dziewczęta. Po krótkiej chwili okazało się, że będą grać w siatkę. Obserwowałem, siedziałem, ziewałem i jedyne co mogłem zrobić to czekać na koniec lekcji. Po chwili jednak coś przerwało moje jęczenie, gdyż pod moimi nogami pojawiła się piłka.
- Podasz? - usłyszałem dziewczęcy głos. Wziąłem piłkę i spojrzałem przed siebie. Zatkało mnie. Zobaczyłem tam drobną dziewczynę o długich, pięknych, białych włosach. Patrzyłem tak jeszcze chwilę, gdy nagle już trochę podirytowana nieznajoma znowu zawołała - no podasz w końcu?
- T-Tak! - odpowiedziałem - zamyśliłem się, przepraszam! - dodałem, po czym podrzuciłem piłkę i opuszkami palców odbiłem w stronę dziewczyny. "Wow"... to jedyne, o czym teraz mogłem pomyśleć.

~•~

Byłem już na korytarzu, szedłem na ostatnią lekcję. Przedzierałem się przez grupę ludzi, gdy w końcu - co było do przewidzenia - wpadłem na kogoś. Okazało się, że to była ta sama dziewczyna, której podawałem niedawno piłkę. Spojrzałem zdezorientowany, gdy po chwili zrozumiałem do końca, co się dzieje.
- Sorry! - rzuciłem natychmiastowo.
Bałem się reakcji dziewczyny. Jest typem osoby, że jak się na nią wpadnie, to od razu atakuje czy raczej przyjmuje to ze spokojem.
Shura?
<Zacząłem typowo, ale ciii>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz