poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Od Violett C.D Ravenis


To jak? Ważka czy szukamy dalej? — spytałam się a chłopak potarł dłonią policzek, coś wymruczał pod nosem po czym jakby perfekcjonista zaczął się dokładnie przyglądać wisiorkom. Musiał sobie o czymś myśleć, jednak za bardzo nie wiedziałam co. Spojrzałam się na starsza kobietę, a ona tylko uśmiechała się pod nosem. Chyba wiedziała co chłopak chce wybrać no chyba że śmiała się z jego obecnej mimiki twarzy, która jak dla mnie była pierwszy raz wykonana przez chłopaka czy też jakaś inną osobę. 
Nie, ważka brzmi dobrze, nie ma co dalej błądzić, bo potem trudno cokolwiek wybrać z takiego natłoku dodatków - po krótkim zastanowieniu się wreszcie coś powiedział. Spojrzałam sir na niego oraz wyraz jego twarzy. — A co sądzisz o tym? Radosny taki, no wiesz, mniej w nim melancholii niż w reszcie. Ile za niego będzie, psze pani? — chyba Rav odnalazł ważny przedmiot dla tej ważnej osoby. Spojrzałam się na kobietę, która podała cenę chłopakowi. On zapłacił, a ja się uśmiechnęłam pod nosem. Pomachałam starszej pani na pożegnanie.  — No to co ty na to? Ładny jest. - powiedział entuzjastycznie chłopak, gdy kierowaliśmy się ku wyjściu. 
- Bardzo śliczny - odparłam. Wyszliśmy z budynku. Niebo nie było już tak jasne. Przybrało kolory fioletu, różu oraz pomarańczu. Nie spodziewałam się tego, że tak długo byliśmy w sklepie. Czas szybko mi zleciał wraz z chłopakiem. Również straciłam rachubę czasu przez to, że w sklepie byli tak ciemno. 
- Cieszę się że znalazłeś upominek dla ważnej osoby. Może i prezent jest sam w sobie wyśmienity, ale z pewnością przyda ci się jeszcze do niego opakowanie - wyciągnęłam z kieszeni pudełeczko, które kupiłam w czasie, gdy chłopak myślał nad tym co ma wreszcie wybrać. Chłopak wziął delikatnie z mojej prawej dłoni podłużne pudełeczko z kokardką. - Teraz chyba twój prezent jest kompletny co nie?! - spojrzałam sie na niego. 
W oddali usłyszałam dźwięk dzwonu kościelnego oznajmiający, że jest już jedną z czterech głównych godzin. Spojrzałam się dla pewności która to godzina. Już osiemnasta była a mnie wciąż w domu nie było. 
- Jeżeli chcesz to zawsze możesz do mnie przyjść po pomoc. Moja szkołę już znasz, a co do domu to jest tuż koło parku który jest jakieś trzy kilometry stąd. - oznajmiłam chłopakowi. 

< Ravenis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz