poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Od Yukino C.D Ravenis


   Uniosłam lekko brew, zerkając na mężczyznę kątem oka, nie odwracając przy tym głowy nawet o milimetr. Szliśmy powoli piaszczystym poboczem, wdychając świeże powietrze i napawając się ciszą, która panowała tuż za granicą miasta. Zaskakiwało mnie to za każdym razem, jak cały ten miejski szum znikał wraz z przekroczeniem jednej cienkiej granicy, która ustalona była tylko umownie, a mimo to działała bez pomocy magii. Delikatny wiatr poruszył rozwijającymi się pączkami na drzewach, wprawiając je w nieznaczny ruch. Jeszcze tydzień, maksymalnie dwa i będzie można na nowo słuchać subtelnego szumu liści, chowając się w ich cieniu przez uporczywym słońcem. 
   Wsunęłam dłonie do tylnych kieszeni i nabrałam więcej powietrza do płuc. Kilka podstawowych pytań. No tak, ta niezbędna do życia ludziom wiedza, bez której nie przeżyliby ani dnia dłużej. A może nawet godziny? Westchnęłam lekko. Nie do końca rozumiałam po co ludziom tak bardzo potrzebna jest wiedza na temat szkoły, do której uczęszczam. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Szkoły ze sobą rywalizowały, to prawda, ale nie oznaczało to, że uczniowie też musieli, chociaż przyznać musiałam, że były przypadki gdzie rywalizacja weszła do głowy komuś zdecydowanie za bardzo... 
   Wraz z tym jak odpuszczaliśmy las betonowych budynków, odchodził ode mnie ponury humor i zastępował go spokój, a nawet lekkie rozbawienie sytuacją. W końcu była ona dość komiczna, jeśli się nad tym zastanowić. Znaliśmy tylko swoje imiona, a mimo to szliśmy razem w bliżej nieokreślonym kierunku, a wszystko zaczęło się od zwykłej zapalniczki. 
 - Prawienie kazań o takich rzeczach jest skuteczne co najwyżej w podstawówce. - Wzruszyłam ramionami, skręcając w prawo na wydeptaną ścieżkę, ciągnącą się między zielonymi polami. Kilka minut i znajdziemy się nad małym jeziorkiem, które ma swoje źródło między szczytami gór. - Potem ludzie są już zbyt uparci i mają przynajmniej tą namiastkę własnego rozumu. A zapalniczka to coś za co wystarczy raz podziękować. Ot, zwykły przedmiot.
   Przystanęłam na moment na drewnianej kładce nad rowem z wodą, który biegł między polami nawadniając je podczas suszy i odprowadzając nadmiar wody w czasie ulewnych deszczów. Ten widok zielonych pól i gór w oddali był naprawdę piękny i jedyne co go niszczyło to świadomość, że gdzieś tam grasują stwory, które do najprzyjemniejszych nie należały. Dlatego nawet przy relaksie trzeba było pamiętać o zachowaniu czujności. 
 - A co do szkoły... - Zaczęłam, ruszając powoli z miejsca, po długiej chwili milczenia, w czasie której mój rozmówca nie pośpieszył mnie ani razu. - To aż takie ważne? - Zerknęłam na niego katem oka i niż zdążył chociażby otworzyć usta i nabrać powietrza, dodałam. - W takim razie zgaduj. 
 - Nie jestem dobry w takie zabawy. - Odparł spokojnie, obracając w dłoni niewielki przedmiot. Natychmiast się do niego odwróciłam, zastępując mu drogę i wbiłam w niego uporczywe spojrzenie, wywracając uprzednio oczami. 
 - No co ty, Rav... - Uśmiechnęłam się lekko i ponownie wykonałam obrót, ruszając w stronę, z której co bardziej czułych uszu dochodził już szum wody spływającej potokiem do niewielkiego jeziorka. - Pochwal się swoim zmysłem obserwatorskim. - Zerknęłam jeszcze na niego przez ramię, stawiając nieco większe kroki niż zazwyczaj, splatając ręce za plecami. Marzyłam by zanurzyć dłonie w chłodnej, czystej wodzie...

Rav?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz