wtorek, 26 czerwca 2018

Od April C.D Hideyoshiego


Minęło trochę czasu. Pośród tych kilku, kilkunastu dni spotkałam się jeszcze kilka razy z Hide. Ba, dowiedziałam się nawet, że ma dziewczynę. W sumie ucieszyło mnie to. Był naprawdę miłym chłopakiem i zasługiwał na szczęście. Całkiem szybko staliśmy się dla siebie przyjaciółmi. Fakt, dla niektórych może to brzmi źle, jak jakieś odrzucenie, ale w naszym układzie nam to całkowicie pasowało i odpowiadało. Można powiedzieć, że traktowaliśmy się jak rodzeństwo. Dni mijały raz potwornie wolno, a niekiedy z prędkością światła. I tak mówi to osoba władająca czasem. Wszystko ponownie stało się rutyną. No, może oprócz tego, że zrobiłam kilka sukienek na zamówienie. Poza tym moje życie kręciło się wokół tańca, gotowania i właśnie szycia. Po raz kolejny nabrałam takiej rutyny. Zawsze od niej uciekałam, ale zaczęłam się w końcu zastanawiać. Czy tak właśnie wygląda życie tych niby dorosłych? Praca, dom, praca, dom. Wzięłam głęboki oddech. Chyba pora coś ze sobą zrobić. Coś, czyli zostawać na treningi po lekcjach. Może i wylewałam siódme poty, może i miałam już czasami dość oraz padałam ze zmęczenia, ale hej! Mimo wszystko czułam satysfakcję. Przejrzałam nawet tablicę ogłoszeń w szkole, czy przypadkiem nie ma jakiegoś konkursu. Niestety, nic takiego nie znalazłam. Ale w drodze powrotnej, gdy wychodziłam już z budynku szkoły, zaczepiła mnie jedna z dziewczyn z klasy. Okazało się, że szukali wolontariuszy, którzy mieliby czas i ochotę spędzić kilka godzin w tygodniu na zabawie z dziećmi. Rudowłosa nie musiała długo mnie namawiać, bo zgodziłam się bez wahania. Później razem z nią uczyłam je tańczyć. Było kilka opornych dzieci, ale drogą podstępu udało mi się je przekonać do wspólnej zabawy. Wracałam właśnie do mieszkania, przez park. Nagle do moich uszu dobiegł dźwięk muzyki i dziwnie znajomy głosy. Kierowana ciekawością dotarłam do jego źródła. Wokół jednej z ławek zebrał się już mały tłum. Udało mi się stanąć na palcach i poznać przyczynę tego całego zamieszania. Biało-czerwone włosy powiedziały mi wszystko, a chwilę później również dwukolorowe oczy spotkały się z moimi. Uśmiechnął się delikatnie, nie przerywając grania. Nie byłam w stanie powstrzymać się od odwzajemnienia tego. Posłuchałam jeszcze chwilę, by z nadal przyklejonym małym bananem na twarzy powoli oddalić się w stronę domu. Zdążyłam jeszcze mu pomachać, a później nieco skocznym, dziecinnym krokiem ruszyłam dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz