- Jak to się stało, że jesteś z Gaze? W sensie jak się poznaliście? - Nie byłam szczególnie zaskoczona owym pytaniem. Dziewczyna często wypytywała mnie o sprawy damsko-męskie myśląc, że nie wiem, jakie jest drugie dno tych rozmów. Fakt, że podobał jej się Mobius, był mi znany już od dawna, w sumie, zanim nawet zaczęłyśmy ze sobą rozmawiać, wyczuwałam, że traktuje go lepiej niż pozostałych kolegów z klasy, ze szkoły czy swojego otoczenia. Odchyliłam głowę w tył i wypuściłam z ust powietrze. Musiałam się chwilę zastanowić, jak opowiedzieć o tym dziewczynie. Cóż, nasze pierwsze spotkanie nie należy do tych pięknych obrazów z filmów.
- W wielkim skrócie, leżał najebany jak dzika świnia na ławce, chciałam go wyminąć, ale coś kazało mi się zatrzymać. Podświadomie wyczułam, że jest orężem, niektórzy władający, którzy nie posiadają broni są w stanie ich wyczuć, postanowiłam go wykorzystać, więc wzięłam do siebie - Wzruszyłam ramionami. Wzrok czarnowłosej zdradzał, że nie spodziewała się takiej odpowiedzi.
- Wykorzystać? - Otrząsnęła się w końcu, na co się zaśmiałam.
- Oczywiście chodziło tylko o pakt - Podniosłam ręce w geście obronnym - Nie jestem aż tak zdesperowana, żeby zbierać pijaków i ich wykorzystywać seksualnie - Włożyłam kosmyk włosów za ucho.
- To jak się stało, że ze sobą zamieszkaliście? I zaczęliście być razem? - Przechyliła zaciekawiona głowę.
- A bo ja wiem, tak wyszło - Przymknęłam oczy - Idiota robił wszystko, żebym zwróciła na niego uwagę i mu się to udało - Podniosłam delikatnie kącik ust - Chcesz mnie teraz wypytać o dobre teksty na podryw Mobiusa? - Otworzyłam jedno oko, aby na nią spojrzeć. Pudrowa róż zawitała na jej policzkach. Próby schowania się za włosami nie dały za wiele.
- Nie... Nie o to mi chodziło - Mruknęła, na co tylko zwróciłam twarz ku słońcu. Na szczęście najgorsza pora, gdzie grzało niemiłosiernie, już minęła i teraz promienie słoneczne miło muskały każdą część mojego ciała.
- Taaa, jasne. Mobius jest... specyficzny.
- Dobrze się znacie?
- Tańczymy razem ciężko, żebyśmy się nie znali - Westchnęłam. Prawdą jest, że nie jesteśmy sobie obcy, ale przez to, że oboje mamy dosyć... charakterystyczne charaktery, raczej nie rozmawiamy o sprawach sercowych. - Ale nie będę o Ciebie wypytywać, o tym możesz zapomnieć - Dodałam od razu, kiedy pojawiła się między nami grobowa cisza.
- Nawet nie chciałam prosić! - Zirytowała się, na co podniosłam jedną brew. Czyżby to był aż ta drażliwy temat?
- I świetnie. Powiedz mu, prosto z mostu o co chodzi, a nie owijasz w bawełnę. Pamiętam, że nie jesteś jedyna, której wpadł w oko. Brzydki nie jest, a tajemniczość przyciąga - Podniosłam się podając jej rękę. - Tylko nie mów tego Gaze, bo znowu będzie chciał go pobić - Zaśmiałam się, kiedy złapała moją dłoń.
- Nie wiem, czy chce wiedzieć. - Pokręciła rozbawiona głową.
- Niektórych rzeczy lepiej nie wiedzieć - Mrugnęłam do niej. - Miło mi się z Tobą rozmawia, ale muszę się jeszcze pouczyć.
- Jasne rozumiem, sama mam trochę do ogarnięcia, a i tak Cię długo zatrzymywałam - Schowała dłonie w kieszenie, na co tylko wzruszyłam ramionami. - W takim razie do jutra?
- Narka! - Podniosłam dłoń na pożegnanie, idąc do swojego mieszkania. Reszta dnia minęła normalnie, nauka, jedzenie, odpoczynek, sen. Można by rzec, że kolejny nudny dzień, gdzie oprócz małego wypadu na miasto, nie działo się absolutnie nic ciekawego, jednak ostatnio rzeczywiście moje życie stało się bardziej spokojne, nie wiedziałam tylko, czy cieszyć się z tego powodu, czy wręcz przeciwnie. Patrząc na uśmiech Gaze, na Olivię, która zaczęła mnie traktować jak dobrą przyjaciółkę, Mobiusa, April, która chce mi uszyć sukienkę i resztę osób, z którymi zaczynam nawiązywać jakiekolwiek kontakty, nie żałuje tego.
Na dużej przerwie jak to zazwyczaj miałam w zwyczaju, siedziałam ze swoim jedzeniem pod rozłożystym drzewem, który dawał przyjemny cień. Nie czekając długo, obok mnie pojawiła się postać wysokiego czarnowłosego mężczyzny.
- Można? - Nim zdążyłam odpowiedzieć, siedział już obok. Zdążyliśmy wymienić dosłownie trzy słowa, kiedy naprzeciwko nas stanął Gaze wraz z Olivią.
- Chciała jeść sama, to ją zgarnąłem - Wyjaśnił z uśmiechem i dumą. Cóż osobiście nie miałam nic przeciwko, abyśmy zjedli cokolwiek w czwórkę. Rozmowa była... Normalna, rozmówki o szkole, o planach na wakacje.
- Ej w sumie ostatni wypad nam nie wyszedł, wyjdziemy w ten weekend na karaoke? - Zaproponowałam, klaszcząc w dłonie. Dosłownie wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. Udawane? Oczywiście. Jednak jakoś zrobiło mi się szkoda dziewczyny, która jedynie zerkała na czarnowłosego. Nie zbliży się do niego, rozmawiając z nim jedynie w szkole, czy podczas przerw.
- A Ty się dobrze czujesz? - Kolega z Akademika podniósł jedną brew, jakby chciał mi przekazać tym gestem, że powinnam zmierzyć sobie temperaturę.
- Dobra - Westchnęłam. - Idziemy w piątek na karaoke i gówno mnie to interesuje czy macie inne plany, czy nie, a spróbujecie nie pójść, to zobaczycie jak sobie radzę w walce wręcz - Powiedziałam pewnie, a wręcz z nutką rozkazu w głosie - Adres wyśle wam na telefon, bo nie pamiętam dokładnie - Machnęłam dłonią, wracając już obojętnie do swojego dania.
Olivia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz