czwartek, 31 maja 2018

Od Hideyoshiego C.D April


-,,Halo halo, Człowiek Polska, odbiór. Jak żyjecie, komendancie?”
-"Jaa? A bardzo dobrze. A co u ciebie?"
-"A nic szczególnego. Dzisiaj było całkiem przyjemnie"
-"Wiem. Było fajnie. Może kiedyś to powtórzymy. Ale teraz muszę zmykać. Heey!"
-"Narka"
---
Kolejny dzień w tym ogromnym mieście pełnym przemocy, zgiełku, nadnaturalnych zdolności i pośpiechu. Nie wiem, co mam dziś robić czy nudzić się cały dzień czy robić coś przydatnego. Nie mam pojęcia. Może gdzieś pójdę? Do parku czy gdziekolwiek indziej? Wstałem z łóżka i się ogarnąłem. Następie poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie kawę. Oparłem się o lat kuchenny i rozglądnąłem się po mieszkaniu. W kącie stała moja gitara w futerale. Hm.. Ciekawe... W sumie to dawno nie ćwiczyłem gry na tym instrumencie. Może warto poćwiczyć, bym nie stracił wprawy? Co prawda nie uważam się za jakiegoś zawodowego muzyka czy coś. Robię to rekreacyjnie. Nauczył mnie tego mój ojciec. Tęsknię za nim, wspólnymi żartami i treningami. No i też za rodzeństwem. Dawno się nie widzieliśmy. Wciąż pragnę rozwiązać tajemnicę związaną z moją mocą i matką. Jakoś nie pamiętam, by kiedyś w ogóle używała swoich mocy przede mną i rodzeństwem. W sumie pierwotnie i ja i całe rodzeństwo miało zdolności tylko i wyłącznie ognia. Czemu więc teraz nagle coś się stało, że moją druga zdolnością jest woda? Nie mam zielonego pojęcia czemu tak się stało i czemu akurat teraz. I może to ma związek z tym wypadkiem, którego tak na prawdę nie pamiętam? Sam nie wiem w sumie. Dobra, koniec gadania. Pora gdzieś pójść i się przewietrzyć. Wziąłem gitarę i przełożyłem ją na plecy. Założyłem buty i ubrałem bluzę. Pora wyjść z tej nory w końcu...

---


Po paru minutach znalazłem się w parku. Usiadłem na ławce i zacząłem rozpakowywać gitarę. Nagle podeszła do mnie jakaś kobieta z małą dziewczynką. To była chyba jej córka. Mała nie wyglądała tak jak inne dzieci. Widać było, że była na coś chora. I to chyba niekoniecznie na uleczalną chorobę. Zrobiło mi się dość przykro, że na świecie nadal są takie smutne sytuacje. Mimo tego, że nowa technologia i medycyna są na wysokim poziomie to i tak nie dajemy rady pomóc takim ludziom. Nadal dużo osób umiera na choroby, na które nie ma lekarstwa... Ciekawi mnie, czy jest taki ktoś kto ma moc odbierania i niwelowania choroby... Taka osoba mogłaby zdziałać cuda... Ale dość tych rozmyślań. Chciałbym jej jakoś pomóc, wesprzeć, cokolwiek, by choć na chwilę mogła nie myśleć o chorobie i cieszyć się życiem.

- Jak masz na imię?
- M-mary...
- Hej Mary, chciałabyś, bym ci zagrał?
Dziewczynka nieśmiało pokiwała głową, a ja dałem jej znak, że może usiąść obok mnie. Szybko nastroiłem gitarę i zacząłem grać i śpiewać piosenkę. 


Śpiewałem piosenkę i na chwilę rozejrzałem się po parku i małym tłumie, który zaczął się zbierać dookoła nas. Jej mama zaczęła płakać ze wzruszenia. Ja dostrzegłem w tłumie zielonooką dziewczynę, którą znam od paru tygodni. Uśmiechnąłem się delikatnie i nadal grałem piosenkę dla tej biednej dziewczynki...

<April? Może ci wybaczę XDD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz