- Wiesz kto to był? Czego od ciebie chciał? – spojrzałem nadto zmartwiony.
Czy on naprawdę myślał, że zacznę mu się spowiadać? Prychnęłam pod noskiem, po czym oburzona spojrzałam na niego. Te czerwone oczy były bardzo ciekawskie. Za ciekawskie. Wyrażały zmartwienie. Cholerne uczucia... Jedyną osobą, na jakiej mi zależy jest Hide. Yosuke to tylko oręż.
-Nie mam zamiaru nic ci mówić. To moje sprawy...-powiedziałam, wyjmując z torebki telefon.-Poza tym, jak mówiłam, łączy nas tylko pakt. Nie oczekuję od ciebie całodobowej opieki.-dodałam pochmurnie, wbijając w niego lodowe spojrzenie.
- Takie jest moje zadanie - wymruczał - Jestem twoim orężem i łączy nas pakt, sama to mówisz, a mym zadaniem jest chronienie władającej. Poza tym należą mi się jakieś wyjaśnienia po takowym zdarzeniu.
Spojrzenie chłopaka pokierowało się na martwe ciało, a ja wyłącznie prychnęłam, przez co ten spojrzał na mnie. Zmierzyłam go wzrokiem, odgarniając białe włosy na plecy. W moich oczach nic nie mógł dojrzeć i na pewno nic nie ujrzy. Moje emocje widzi, widział i będzie widzieć wyłącznie Hideyoshi...
-Chyba sobie żartujesz. Pakt paktem, ale nie potrzebuje łażącego bez przerwy za mną blondyna, który będzie każdego zjeżdżał wzrokiem, bo może być dla mnie niebezpieczny. Umiem sobie poradzić, rozumiesz...?-warknęłam, a nad moją głową stworzyła się mała chmurka z której po chwili spadł śnieg.
- Jesteś strasznie pewna siebie - westchnął - Gdyby nie ja ciekawe co by z tobą się teraz działo, nawet myśleć o czymś takim nie potrafię. Jeśli nie akceptujesz mojego zachowania czemu zawarłaś ze mną pakt, pary które ustalił profesorek nie musiały tego robić, a jednak ty postanowiłaś inaczej...
-Postanowiłam tak, ponieważ dla twojej wiadomości chcę zobaczyć jakie są moje umiejętności. Dzięki mnie, ty też odkryjesz swoje. Więc już przestań pierdolić, jasne?-spojrzałam na ekran telefonu.-Ah, jakbyś nie wiedział...-pokazałam mu tapetę z Hide.-Mam chłopaka. Ten pocałunek to dla mnie był wyłącznie przymus. Udowodnij swoją wartość, a wtedy uzyskasz mój szacunek...
- Chłopak? - patrzył na mnie lekko zdziwiony - Co z niego za mężczyzna, gdy ktoś taki jak ja musiał ci pomóc - prychnął niezadowolony - Mogłaś ostrożniej wybierać oręż. Przy mnie raczej się nie rozwiniesz i nie zobaczysz zmian - zmarkotniał nieco.
Podeszłam do niego i uderzyłam go mocno w policzek. Dłoń chłopaka od razu powędrowała na miejsce uderzenia, a ja warknęłam wściekła. Jak on śmiał. Jak on w ogóle śmiał!
-Zamknij się! Jest cudowny, opiekuje się mną, kocha mnie! A ty?! Ty tylko umiesz ubolewać nad tym, że niby źle wybrałam oręż! Zamknij się wreszcie i przestań biadolić! Jesteś facetem, czy ciotą! -wrzasnęłam na niego.
- Każdy uważa że jestem ciotą, zwykłym dzieciakiem więc.. - pomasował się jeszcze po policzku - Zabronisz mi ubolewać nad własnym losem?
-Tak. Zabronię, bo jestem twoim władającym! Przestań się użalać, podnieś wreszcie głowę do góry i przestań trząsać gatkami! -wrzasnęłam.-Nie słuchaj zdania innych. Jestem osobą, jaka ciągle musi wysłuchiwać krytyki, ale szczerze? Mam ją gdzieś. Mam osobę, która...-zacięłam się, po czym zacisnęłam dłoń w pięść i napisałam szybko wiadomość do Hide.
"Do Hide: Wysyłam ci moją lokalizację. Przychodź tutaj. Już."
Spojrzałam na Yosuke i odwróciłam głowę. Zaczęłam mu się właśnie spowiadać. O nie. To w jego oczach na pewno miało tak wyglądać...
-Masz tutaj ze mną czekać...-warknęłam, opierając się o ścianę.
Całkiem zignorowałam zwłoki jakie nadal obok leżały... Co ja pocznę, że działałam w obronie własnej...
<Yosuke? Hide?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz