Normalnie przy takiej sytuacji, człowiek na górze pewnie by od razu spadł, ale miałam haczyk w tym: w związku z tańcami, gimnastyka i równowaga to była podstawa wszystkiego, poczucie rytmu też, ale w tamtym momencie się nie przydałby. Kotowate stworzenie zaczęło wolno się przesuwać ku nam, może jednak bardziej w kierunku swego właściciela pode mną. Albo wyczuwał bezsens całego zajścia. Kto wie. Koci tok rozumowania to nie moja bajka. Liczyło się to, aby zwierzak zlazł z tej niebezpiecznej gałęzi, która złowrogo trzeszczała. Skoro mowa o kwestii wydawania dźwięków od gałęzi to zastanawiało mnie to, czy jest spowodowane ciężarem zwierzaka, czy zwyczajnie, ze starości, ewentualnie w grę wchodziła opcja wyżarcia przez korniki, czy jak im tam. No wiecie, te robale co kochają drewno? Na pewno kojarzycie. Ja nie poświęciłam uwagi na sortowanie w pamięci różnych owadów i podobnych, która są szkodliwe dla różnego rodzaju roślin. O czym to ja...? Ach tak.
W jednej chwili kociak był już niemal na wyciągnięcie ręki. W drugiej za to wydawane fale dźwiękowe przez drzewo słyszalne dla wszystkich swoiście kwiknęło, po czym gałąź uległa złamaniu. Przez szok w myślach przeklęłam. Ale co trzeba robić, jak gałąź nad tobą się wali, ty jesteś na czyiś barkach, a gdzieś jakby przed tobą jeszcze jest zwierzak do ratowania? Czy to było nauczane gdzieś kiedyś, chociaż przy okazji? Nope. I radź sobie człowieku sam.
Chłopak pode mną zrobił krok w tył, możliwie zapominając o ciężarze w postaci mnie. Zachwiało nas do tyłu, kot skacze do nas, a gałąź zaraz komuś przydzwoni. Tak w zasadzie, to nie wiedziałam, co tu się u licha stało w jednej sekundzie. Jeśli chodzi o mnie, to chyba odruchowo wygięłam się do złagodzenia lądowania przy upadku i niemal bezboleśnie znalazłam się z powrotem na ziemi. Chłopak na wpół leżał, w pół siedział z tym kotem a przed nim, dosłownie pół metra tarzała się gałąź, najwyraźniej zadowolona zamieszaniem. Wstałam, przeciągając się i sprawdzając, czy coś mi dolega. Nie, chyba tylko głupawka po tej akcji.
- No, więc rozgrzewka na dziś chyba może być oddelegowana. Cały jesteś? - Spytałam towarzysza, spoglądając na niego.
Oliver?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz