Miejsce, które wybrał Mobius zapierało dech w piersiach. Kolorystyka była dobrana w idealnych proporcjach, co budowało harmonię i podkreślało piękno oraz elegancję tego miejsca. Aż chciało się siedzieć w takim miejscu, a potem ponownie odwiedzić. Czułam się w zupełnie innym świecie niż jeszcze kilka minut temu. To nie była byle jaka droga i prestiżowa restauracja. Różniła się od tych, w których wcześniej byłam. Może przez osobę towarzyszącą wszystko inaczej wyglądało. Zaskoczyło mnie również zachowanie czarnowłosego. Bardzo rzadko się spotykałam z takimi drobnymi, ale wywierającymi duże emocje na kobiecie czynami. Byłam naprawdę pod wrażeniem. Oczywiście, że zdarzały się takie sytuacje, jednak ów mężczyzna był moim chłopakiem, a Mobius był jedynie starszym kolegą. Kiedy zobaczyłam ceny dań, otworzyłam szeroko oczy. Przeraziłam się. Cóż, ta cena była adekwatna do tej restauracji. Wybrałam to, co było tańsze, ponieważ nie chciałam obciążyć portfela Mobiusa. Nie byłam tego typu dziewczyną, która chciała się żywić na dobroci mężczyzny. Mogłam nawet za nas zapłacić, to nie był dla mnie problem, ale spodziewałam się odmowy z jego strony. Oczywiście, w mojej propozycji ukryłam pewien podtekst, który mężczyzna chyba załapał. Po tym, jak kelner przyszedł po zamówienie, mój nowy kolega zaprosił mnie do tańca. Nie byłam zbyt pewna, co do tego. Lubiłam tańczyć i to z wielką pasją, ale nie byłam w tym jakoś bardzo dobra. Nigdy się nie uczyłam od profesjonalistów, jedynie na potrzebę koncertu lub jakiegoś filmiku. Gdy tylko poczułam na sobie jego dotyk, przez moje ciało przeszedł delikatny dreszcz, a mięśnie się mocno napięły. Byłam lekko zaskoczona, gdyż od długiego czasu nie miałam aż tak bliskiego kontaktu z płcią przeciwną. Jednak nie chciałam, aby mnie puścił. Pierwsze kroki oraz sama poprawna pozycja było dla mnie nie lada wyzwaniem, ale dzięki jego radom szybko się nauczyłam podstaw. Nie minęło dużo czasu, gdy nagle zapytał się, co najbardziej przyciągało mnie w jego wyglądzie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. To było pytanie z zaskoczenia, którego się najmniej spodziewałam w takiej chwili. Zaczęłam błądzić oczami po jego ciele, szukając jakiejś sensownej i logicznej odpowiedzi. Nie zauważyłam nawet, jak na moich policzkach pojawił się mocny rumieniec. Byłam świadoma, że Mobius widział moje zamieszanie. Na całe szczęście mężczyzna odpowiedział za mnie. Jakby miał czekać na moją odpowiedz, poczekałby jeszcze dłużej niż kilka sekund. W jego wypowiedzi zauważyłam wiele prawdy. Naprawdę w tym momencie się wydawał wyższy niż zazwyczaj. To było jednych z głównych czynników, dzięki któremu przyciągał moją uwagę. Słysząc jego kolejne pytanie, spojrzałam mu prosto w oczy trochę z zakłopotania, ale też z nutką radości. A jednak osoba doświadczona w tańcu, potrafiła zauważyć, to czy ktoś był początkującym, czy miała już kontakt z tą formą sztuki. Posłałam w jego stronę delikatny uśmiech.
- Nie, nie jestem, ale nigdy się nie uczyłam u profesjonalisty. Jestem samoukiem - odpowiedziałam pewnym siebie głosem. Przed nim nie ukryłabym swojego braku talentu do tańca, więc nie musiałam kłamać. Wolałam się przyznać do tego, aniżeli później wyjść na jakąś idiotkę, która boi się przyznać do swoich niedoskonałości.
- Masz dobre wyczucie rytmu - oznajmił, delikatnie unosząc kąciki ust. W moich oczach pojawił się malutki płomień ekscytacji. Może coś było w tym, co zauważył. Nie był pierwszą osobą, która mi to powiedziała. Już wcześniej kilka tancerzy zwróciło na to uwagę.
- Dziękuję - powiedziałam cicho, odwracając wzrok. - Wcale się nie dziwię, że zająłeś pierwsze miejsce w światowym Grand Prix w tańcach towarzyskich - dodałam cichym głosem, a mój wzrok po raz kolejny skupił się na mężczyźnie. Trudno było mi oderwać wzrok od niego. Od tak dawna nie widziałam kogoś tak przystojnego. Kątem oka zauważyłam, jak kelner niósł jakieś dania w stronę naszego stolika.
- Chyba to nasze - oznajmiłam i delikatnie klepnęłam go w ramię. Szybko wróciliśmy na nasze miejsca. W tym samym czasie, gdy usiedliśmy, kelner położył przed nami zamówione dania.
- Smacznego - powiedziałam i zabrałam się za jedzenie. Przez cały posiłek nic nie mówiłam. Jedząc, przypomniała mi się moja dobra przyjaciółka, Erina Nakiri. Dania, które podawano były bardzo dobre, wszystko było wysokiej jakości. Byłam ciekawa czy moja przyjaciółka już kiedyś odwiedziła tą restaurację. W końcu była kucharzem, a co zabawniejsze przewyższała wiele znakomitych mężczyzn z tego zawodu. Wszystko zawdzięczała swojemu boskiemu językowi, który potrafił wychwycić każdy najdelikatniejszy smak. Był wrażliwy na każdą potrawę użytą w daniu. Sama też poświęcała wiele czasu na rozwijaniu swojej pasji. Po dwudziestu minutach skończyliśmy jeść. Chciałam zapłacić, chociaż za siebie, jednak Mobius wyprzedził i zapłacił za naszą dwójkę. Westchnęłam cicho ze zrezygnowaniem, ale nie ukrywałam, że podobało mi się to. To był bardzo miły gest z jego strony. Gdy tylko opuściliśmy budynek, zorientowałam się, że właśnie zaczęło padać. Niestety, do akademika był mimo wszystko jakiś kawałek drogi, a nie widziało mi się spacerowanie w deszczu w białej sukience. Spojrzałam rozpaczliwie na swojego kolegę.
- Mieszkam niedaleko, możesz się tam zatrzymać, póki nie przestanie padać - zaproponował Mobius, na co się od razu energicznie przytaknęłam głową na znak zgody. Naprawdę nie mieszkał daleko, ponieważ po kilku minutach doszliśmy do jego mieszkania. Na całe szczęście nie zmokneliśmy do suchej nitki. Zdjęłam buty i zostawiłam je tuż obok drzwi. Zrzuciłam z siebie plecak, w którym miałam swoje ciuchy na przebranie.
- Będę mogła się przebrać? - zapytałam się niepewnie. Wiedziałam, a przynajmniej się domyślałam, że mężczyźnie się bardziej podobałam w sukience niż w zwykłych spodniach i prostych koszulkach, ale powoli robiło mi się niekomfortowo w tego typu jednoczęściowej odzieży...
- Jasne, łazienka jest tam na wprost - wskazał delikatnym ruchem dłoni na drewniane drzwi. W jego głosie usłyszałam lekki smutek. Czyżby nie podobało mu się, to, że chciałam się przebrać? No cóż, nie zawsze się dostaje to, co się chce. Podniosłam ponownie plecak i poszłam do łazienki. Położyłam ją delikatnie na podłodze. Jedną dłonią chwyciłam swoje czarne i gęste włosy, żeby ułatwić drugiej rozpięcie sukienki. Jednak nie było to takie łatwe zadanie. Po kilku minutach gimnastykowania się postanowiłam poprosić mężczyznę o pomoc. Wyszłam z łazienki.
- Mobius? - powiedziałam, wychylając się zza drzwi.
- Tak? - podszedł do mnie, niemalże od razu. - Jeszcze się nie przebrałaś? - zapytał się, unosząc jedną brew, a na jego twarzy pojawił się przez chwilkę kpiący uśmieszek.
- Mam mały problem… - poczułam jak na moich policzkach pojawiały się rumieńce. Odwróciłam wzrok i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej. - Pomożesz mi rozpiąć sukienkę…? - głos mi lekko drżał przez moją niepewność i delikatny strach. Robiłam z siebie taką trochę… idiotkę?
- Jasne - odpowiedział na moją prośbę o pomoc spokojnie i delikatnie mnie obrócił plecami do niego. Chwycił delikatnie za ruchomy zamek, po czym płynnie rozpiął sukienkę. Miałam wrażenie, że tę czynność zrobił milion razy. To nie było dla niego nic nowego i robił to z pewną wprawą.
- Dziękuję - gdy skończył, odwróciłam się do niego przodem i posłałam mu szeroki uśmiech. Wróciłam do łazienki i szybko się przebrałam w spodnie plus zwykłą koszulkę. A sukienkę schowałam do plecaka. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam swoje kroki do salonu, gdzie już wygodnie siedział Mobius na kanapie. Nagle coś w kącie przykuło moją uwagę… Podeszłam bliżej. Była to klasyczna gitara. Na mojej twarzy pojawił się po raz kolejny delikatny uśmiech.
- Mogę coś zagrać? - zapytałam, wskazując palcem na instrument. Cóż, od dawna nie miałam gitary w ręce. Z różnych powodów nie mogłam sobie usiąść i pograć, chociażby sam fakt, że mieszkałam w akademiku, gdzie mogłam przeszkadzać innym uczniom.
- Nie ma sprawy - odpowiedział czarnowłosy, nie odrywając wzroku od swojego laptopa.
- Dziękuję - zachichotałam się i wyciągnęłam dłoń w stronę przedmiotu. Usiadłam obok mężczyzny na kanapie. Oparłam gitarę wygodnie na jednym udzie. Najpierw musiałam ją nastroić… Miałam wrażenie, że od dobrych kilku tygodni nikt na niej nie grał. Gdy tylko nastoiłam gitarę, przez minutę pograłam sobie byle co, aby rozruszać swoje palce. Kiedy byłam gotowa odchrząknęłam i zaczęłam grać pierwsza lepszą piosenkę, która przyszła mi do głowy. Postanowiłam zagrać piosenkę Ed'a Sheeran'a, "Perfect". Nie byłam jakąś wielką fanką tego wykonawcy, jednak ta piosenka mi się bardzo spodobała. Jednak bałam się trochę, że nie spodoba się ona Mobiusowi, bo na przykład, to nie jego typ czy po prostu nie spodoba mu się mój głos.
Przez cały czas miałam wrażenie, że mnie słuchał albo nawet zerkał na mnie. W tym samym momencie, gdy skończyłam śpiewać, usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zdezorientowanego kolegę, który podobnie jak ja, nie miał bladego pojęcia, któż to mógł być.
- Zaraz wracam - oznajmił zaskoczony mężczyzna i wstał ze swojego miejsca. Nie usłyszałam żadnego „dobry wieczór” czy „Sorki, pomyliłam mieszkania”, tylko jeden wielki krzyk…
- Dlaczego w twoim mieszkaniu jest jakaś dziewczyna?! Zdradzasz mnie?! - wrzasnęła na niemalże cały blok. Westchnęłam głośno. Nie minęła nawet minuta i zobaczyłam jak Mobius szybkim krokiem, niemalże truchtając poszedł do kuchni, a później stamtąd wrócił z dwoma siatkami śmieci…
~ Co kurwa? ~ pomyślałam, delikatnie marszcząc czoło. Z zaciekawienia wstałam z kanapy i podeszłam do przed wejścia, by zobaczyć co się właśnie działo. Mężczyzna postawił przed nieznajomą śmieci i nic nie mówiąc, zamknął drzwi przed jej nosem.
- Jaki z ciebie mężczyzna?! - walnęła z całej siły pięścią w drzwi.
- Dzięki za wyniesienie mi śmieci - powiedział obojętnym tonem czarnowłosy.
- Jesteś okropny! Nie zasługujesz na żadną dziewczynę! - tym razem porządnie się zamachnęła i kopnęła drzwi. - Ała! To kurwa boli! - wrzasnęła, a ja nie mogąc powstrzymać śmiech, wybuchnęłam głośnym śmiechem. Zauważyłam jak mój kolega, pokręcił zrezygnowanie głową. Za dużo nie mógł też zrobić przeciwko taki typu dziewczynom. Poklepałam go po ramieniu i puściłam mu oczko.
- Zajmę się tym - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy. Dziewczyna nadal waliła lub kopała te biedne drzwi. Widziałam na twarzy Mobiusa jedno wielkie „nie rób tego”, ale nie widziało mi się dalsze siedzenie w takim hałasie. Otworzyłam szeroko drzwi i wlepiłam swoje fioletowe oczy w jej osobę, analizując każdy fragment jej ciała. Zwracałam uwagę również na mięśnie, czy nie miała napiętych lub nie przygotowywała się do strzelenia mi w pysk.
- To ty jesteś tą kurwą, z którą mnie zdradza! - wrzasnęła po raz kolejny. Moje biedne uszy, które są wyjątkowo wrażliwe na takiego typu darcie mordy.
- Po pierwsze, zamknij mordę - warknęłam, bo naprawdę od słuchania jej krzyków rozbolała mnie głowa. Oczywiście, szybko się opanowałam, by zachować pewien irytujący spokój, który doprowadziłby taką dziewczynę do szału.
- Jak możesz się tak do mnie odzywać?! - jej głos stał się coraz bardziej piskliwy i nie do zniesienia.
- Po drugie, nie widzisz, że Mobius nie jest zainteresowany twoją osobą? - zapytałam się już dosyć spokojnym, ale obojętnym tonem. Gdy tylko zauważyłam, jak delikatnie rozchyliła swoje umalowane usta, od razu jej przerwałam. Ta ilość krzyków była dla mnie już nie do zniesienia, pewnie tak samo, jak dla mojego kolegi. - Po trzecie, bądź grzeczną dziewczynką i wynieś te śmieci - dodałam, zamykając drzwi przed jej nosem. Jednak z całej siły zatrzymała, po czym odepchnęła je, byle bym ich nie zamykała. Kątem oka zauważyłam, jak napinały się jej mięśnie w lewym ramieniu. Czyżby chciała mi strzelić z liścia? Rzeczywiście, to był bardzo przewidywany ruch. Zamachnęła się, celując w mój policzek. W ostatnim momencie zablokowałam jej atak. Uniosłam ramię, tak aby jej nadgarstek uderzył w moje przedramię. Była oszołomiona tym co się stało, przez co nie wiedziała, jak zareagować. Odepchnęłam ją od siebie i posłałam w jej stronę uśmiech skrywający pogardę zmieszaną z ekscytacją.
- Grzeczna dziewczynka, już nie krzycz, tylko wywal te śmieci. Żegnam - i zamknęłam szybko drzwi. Doczekałam tak z minutkę, żeby się upewnić, czy zaraz dziewczyna nie zacznie znowu krzyczeć w wniebogłosy. Na całe szczęście usłyszałam tylko oddalające się kroki w stronę wyjścia. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na Mobiusa, który znowu siedział przed swoim laptopem.
- Mam nadzieję, że da ci święty spokój… chociaż na kilka dni - oznajmiłam, wracając na swoje miejsce na kanapie, obok mężczyzny, którego zachowanie kobiety kompletnie nie ruszyło. Czyżby jest aż tak nieczuły na kobiecie łzy, krzyki czy lamenty? Nie powiem, że mnie to nie zaskoczyło. Ba! Powiedziałabym nawet, że w pewnym sensie podobało.
Mobius? XD Sory, że tyle czekałeś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz