wtorek, 24 lipca 2018

Od Violett C.D Keyi


Wiatr opatulił nas. Ciepło Keyi poczułam, gdy się do mnie przytuliła. Pachniała bardzo słodko. Jej słowa tak jak zapach były słodkie, a wszystko nagle powróciło do normalności. Odczułam ulgę. Czując się już lżej po słowach dziewczyny, mój uśmiech powrócił. Uścisk odwzajemniłam po krótkiej chwili, bo byłam kompletnie zszokowana całą to sytuacją. Wszystko działo się tak szybko.
Nasze nogi swobodnie zwisały ku ziemi, a wiatr delikatnie przeczesywał nasze włosy. Od dzisiaj nie mogłyśmy ot tak staczać ze sobą walk, używając przy tym magii. Zapewne oznaczało to jakiś stan wyjątkowy czy coś, ale tego zapewne dowiemy się już niedługo.
Więc... – zaczęła Keya, a ja skierowałam swój wzrok prosto na nią. – Jesteśmy przyjaciółkami? – spojrzała się na niebo. To, co zobaczyłam na jej twarzy to delikatne rumieńce.
Tak – odpowiedziałam cicho, ciesząc się jak małe dziecko.
Po raz pierwszy mam przyjaciółkę. Dzięki Keyi doświadczę czegoś, czego jeszcze nie doświadczyłam. Zegar rozbrzmiał dźwięcznie dookoła. Dał nam znać, że najwyższy czas wracać do domów.
Powinnyśmy wracać. – Wstałam na równe nogi. Wyciągnęłam swoją dłoń w stronę Keyi. Uśmiechnęłam się, a ona odwdzięczyła uśmiech tym samym, przyjmując moją dłoń.
Zeszłyśmy z dachu i od razu udałyśmy się w stronę wyjścia. Każdy z uczniów był w parze. Uśmiechnięci z nadzieją na jakiś wypad w najbliższym czasie, zaczęli opuszczać szkołę. Moją uwagę najbardziej nie przyciągali oni, a osoby, które nas obserwowały.
Violett czy ty również jesteś ciekawa tych magów, którzy przybyli do nas? – Swoją uwagę zwróciłam na Keyę, aby wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia
Nie za bardzo, a ty z pewnością jesteś bardzo ciekawa co nie? – Spojrzałam się na nią, a ona tylko zrobiła swoją zawstydzoną minę.
Przecież ci nic nie mówiłam. – Zaśmiałam się tylko na jej wypowiedź.
Twoje oczy zdradzają mi zawsze, w dodatku znam cię już trochę. – Ona tylko spojrzała na mnie z delikatnymi rumieńcami.
 Nagle w naszym otoczeniu rozległ się dźwięk burczenia brzucha. Spojrzałyśmy na siebie. Obie byłyśmy bardzo głodne. Nasze twarze przybrały kolor czerwony ze zawstydzenia. Ostatecznie i tak wybuchłyśmy śmiechem
Jemy coś na mieście czy idziemy coś do mnie zjeść? – zapytałam się, gdy tylko uspokoiłyśmy nasz wybuch śmiechu. Niebo stawało się coraz to bardziej szare, a uczucie bycia obserwowanym nie zniknęło. Mogłabym powiedzieć, że nawet się bardziej pogłębiło. Osoba, która nas obserwowała, jakby coraz bardziej się do nas zbliżała.

<Keya?> co powiesz na jakąś akcję czy coś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz