Dzień później...
Wstałem z trudem z łóżka. Nigdy nie dam rady się od niego odkleić. Zawsze takie miękkie i przyjemne... Zupełnie jak... Czekaj, zaraz... Czemu pomyślałem w tym momencie o Shurze? Co jest ze mną nie tak. Od wczoraj o niej cały czas myślę. Mój rozum nie wspomina niczego innego jak ten wczorajszy pocałunek. Co mnie wtedy napadło? Sam nie wiem... Ale ona wydawała się taka piękna, a jej rozpuszczone włosy były takie cudne... Zaraz. Stop. Stop. Stop. O czym ty myślisz, Hideyoshi. Jeszcze wyjdziesz na zboczeńca, ale... Nie dam rady! Nie mogę przestać o niej myśleć! Schowałem zarumienioną twarz w dłonie i ponownie walnąłem się na poduszkę. Oj, Hide... Chyba się zakochałeś...
---
Parę dni później...
Ogarnąłem się tak, jak codziennie, nic szczególnego i nic nowego. Same nudy, chociaż... Pośród tej szarej rzeczywistości po mojej głowie krąży ta białowłosa dziewczyna... Chcę ją już zobaczyć. Chcę ją dotknąć. Chcę, by... By była tylko i wyłącznie moja. Chcę ją jeszcze raz pocałować. Chcę ją objąć kolejny raz. Chcę ją poczuć całym sercem... Kto by pomyślał. Moja najlepsza przyjaciółka, którą poznałem dobrych parę miesięcy temu stała się moją... Właśnie. Kim ona teraz dla mnie jest? Najlepszą przyjaciółką? Nie, to za mało. Dziewczyną? Nie, JESZCZE nie. Tkwimy teraz, nawet nie wiedząc, kim dla siebie jesteśmy. No, Hide, pora to zmienić, prawda? Nikt nie lubi żyć w niewiedzy. Ja także...
---
Parę tygodni później...

---
Kolejne dni minęły, a płatki wiśni przybrały różową barwę i powiewają na wietrze...
Tego dnia ćwiczyłem razem z Shurą. Tak jak zwykle, tylko, że na świeżym powietrzu, bo czemu nie? Jest ciepło, świeci słońce, a wiosna jest już u drzwi, kwiaty kwitną... To wszystko odzwierciedla to, jak się czuję przy Shurze. Moje serce rozkwitło tak, jak tysiące kwiatów... Trening jak trening. Nic zwykłego... Nie, nie, nie. Nie tym razem mój drogi. Nadszedł przełomowy dzień w twoim życiu. Wreszcie poznałem tajemnicę prawej strony...
---
Tego samego dnia...
Shura wykonała swój ruch, celując śniegiem w moją stronę, a ja chciałem się obronić. Jak zwykle użyłem prawej ręki, ale... Zamiast się obronić, zaatakowałem... Z mojej prawej ręki zaczeła emanować ogromna ilość lodowatej wody, która wielką falą mknęła na Shurę. Dziewczyna odskoczyła i się uchroniła, ale... Ja stałem w osłupieniu. Nie dałem rady się ruszyć. Co się... Co się teraz stało....
-C-co... Co...- nie dałem rady nic z siebie wydusić. Byłem tak zdziwiony i zszokowany, że...

-N-nie wiem... Chciałem się obronić i... - popatrzyłem na ogromną falę, która wylała się na tereny obok nas.
-To jest śliczne.-powiedziała, po czym też spojrzała na falę.- Nie wiem jak to zrobiłeś, ale...
Spojrzałem na swoją prawą i lewą rękę. C-czy to jest ten dzień? Dzień, w którym w końcu odkryłem tajemnicę związaną z moją prawą stroną? Nie wierzę... Nie wierzę! Jestem nadal zszokowany, ale i szczęśliwy. W końcu... W końcu ją odzyskałem.. Ale czy na pewno? Jedno mnie zastanawia... Przecież cała moja rodzina włada ogniem, a mama... Właśnie... Jakim żywiołem włada moja matka? Kolejne pytania i brak odpowiedzi, ale tym później będę się martwić. Teraz pora to wypróbować...
-Chyba tak...- podniosłem prawą rękę do góry, a po niej od dłoni zaczął spływać strumień zimnej wody. Shura szeroko się uśmiechnęła, po czym podeszła do wody, jaka oblała teren. Tworzyła się za nią ścieżka ze szronu. Ukucnęła i zerwała kwiatek, jaki tam rósł.
-Woda im się przyda...-chyba powiedziała to do siebie, ale i tak to usłyszałem. Wyglądała tak pięknie... Tak cudownie pośród tej kwiecistej polany...
---
Ponownie kilka dni później...

-Łaa.... Jak tutaj pięknie!-pisnęła, rozglądając się.
-Cieszę się, że ci się podoba...- uśmiechałem się, cały czerwony na policzkach. Uwielbiam kiedy ta białowłosa piękność się szczerze uśmiecha. Po chwili złapałem ją za rękę i obróciłem tak, że Shura stała, opierając się o ogromne drzewo, a ja przyszpiliłem ją dodatkowo do niego ręką- Shura, muszę ci coś powiedzieć...
Na jej policzkach dojrzałem różowe jak same kwiaty wiśni rumieńce. Patrzyła na mnie niewinnie.
-T-Tak?-zapytała cicho, a ja wplotłem jej jeden z różowych kwiatów w jej piękne rozpuszczone włosy, uśmiechając się przy tym.
-Żył sobie pewien chłopak, którego nikt nie chciał znać. Plątał się zagubiony pośród szarej rzeczywistości, pośród nudnej codzienności, szukając odpowiedzi na swoje pytania. Nagle jego oczom ukazała się piękna dziewczyna. Dwie osoby,obce dla siebie i wrogo do siebie nastawione, wpadły na siebie pewnego pochmurnego dnia. Wpadały na siebie częściej i częściej i częściej, aż zrozumiały, że już nie są siebie obce. Miały swoje numery telefonów i spotykali się codziennie. Stali się najlepszymi przyjaciółmi, których nikt inny nie potrafi zrozumieć i nad nimi nadążyć, tylko oni sami... Mijały dni, tygodnie i miesiące. Pewnego dnia ten nudny, szary chłopak zrozumiał, kim naprawdę jest dla niego ta dziewczyna. Szary świat zaczął nabierać barw, a słońce przebiło się i rozwiało czarne chmury. Stał się innym człowiekem, dzięki tej piękności, którą ma teraz przed oczami. Jego serce bije szybciej, a na końcu języka ma te dwa piękne słowa, które brzmią "Kocham cię"...

W czasie opowieści w oczach dziewczyny widziałem łzy. Jak zakończyłem ją, zaczęła płakać. Zakryła dłońmi swoje oczka.
-H-Hide... -wyszeptała. Wyglądała jak mała dziewczynka, jaka zgubiła rodziców w tłumie. -Też ciebie kocham... Tak bardzo mocno... -szepnęła, po chwili mocniej zalewając się łzami szczęścia. Tak ją kocham. Jest taka piękna... Nigdy jej nikomu nie oddam. Nikomu nie oddam tego uśmiechu i tych łez. Nikomu...
-Shura... -objąłem ją za talię i czule pocałowałem, a wiatr rozwiał nam włosy. Po dłuższej chwili się od siebie odkleiliśmy, a ja szepnąłem, będąc bardzo blisko jej twarzy.- Czy ta białowłosa ślicznotka zechciałaby zostać dziewczyną tego dwukolorowego chłopca?
<Shura?>