- Zwyczajnie mi się przewidziało - Wyczuwałem w głosie białowłosej lekką niepewność, jakby sama nie była pewna prawdy swych słów. Wzruszyłem ramionami uznając, że pewnie było to jakieś niegroźne leśne zwierzątko, które po prostu przyszło się napić wody z jeziorka.
Spojrzałem na taflę wody od której odbijały się promienie słońca. Wiatr nieco psuł ogólne piękno tego dnia, gdyż mimo grzejącego słońca, ten postanowił nadal przypominać o odchodzącej zimie....chłodny, a do tego porywczy, który nadchodził z jeziorka. - Więc co tam masz?
Zacząłem powoli z torby wygrzebywać teczkę, w której trzymałem wszystkie prace, które udało mi się wygrzebać z jej drobną osóbką. Tak jak jej powiedziałem...wszędzie skrywała się pod czarną jak noc parasolką, a gdzie nie gdzie zastosowałem lekki motyw galaktyki, gdy na dalszym planie wymyśliłem bardziej nie codzienne tła. Cofnąłem się w stronę powalonego pnia drzewa na którym przysiadłem i poklepałem miejsce obok, by dziewczyna poszła w moje ślady. Gdy to zrobiła, otworzyłem teczuszkę i po kolei zacząłem wyciągać prace. Krajobraz za krajobrazem ... Farby akwarelowe, suche jak i olejne pastele , kredki, a nawet zwykłe farby plakatowe, które przeważnie używa się w podstawówce... starałem się za każdym razem używać innych technik, lecz powoli zaczynało mi ich braknąć. Łącznie w teczce było osiem prac i oprócz tego, że techniką różniły się samym pomysłem. Zwykłe jeziorko, późnij podczas burzy, bardziej galaktyczne, bądź otoczone ogniem, jakby las płonął - a na samym środku, bądź po boku samotna postać pod parasolką, która na to wszystko patrzy.
- I jak ci się podobają? -Podrapałem się nieśmiało po policzku, czując lekkie skrępowanie. Zawsze je czułem, gdy ktoś oglądał moje obrazy, nie licząc samych nauczycieli ze szkoły. Miałem po prostu wrażenie, że większość opinii z zewnątrz było po prostu fałszywych, a nauczyciele musieli być sprawiedliwi, gdyż tego się od nich wymaga.
- Nie jestem znawcą, więc pewnie nie wypowiem się jak światowy krytyk... - Dziewczyna zaczęła ciekawsko przeglądać prace, co jakiś czas zatrzymując wzrok na jakimś elemencie - ...ale potrafisz oddać widok. Większość z nich przypomina bardziej zdjęcie niż obraz. Chociaż popracowałabym nad suchymi pastelami... Albo zmieniła je na jakieś inne, średnio się rozmazują.
Zamrugałem nieco zdziwiony. Yukino była chyba pierwszą osobą, która nie powiedziała mi wprost prostej opinii w stylu "jakie piękne", która w sobie mogła kryć wiele negatywnych opinii. Ona po prostu... pochwaliła mnie dodając również lekką poradę. Uśmiechnąłem się lekko na te słowa i dotknąłem palcami wisiorek przy mojej piersi. Ten za to lekko zabłysnął i wraz z tym jak zacząłem powoli odsuwać rękę, za nią zaczęło się ciągnąć światło. Ująłem je w dłoń, a ono przybrało postać pięknej róży, która po zniknięciu blasku ukazała swoją kryształową strukturę. Dostrzegłem w oczach Yukino lekki błysk, jakby zaciekawienia, który zniknął gdy tylko podałem jej owy wytwór do jej rączki.
- To dla ciebie, byś miała jakąś pamiątkę, a zarazem wyraz mojej wdzięczności za zgodzenie się na ofertę bycia moją modelką. - Uśmiechnąłem się ciepło nadal obserwując jej zmieszanie. Starała się zaczepić na czymś wzrok, byle nie na mnie bądź kryształowym kwiecie, lecz ostatecznie to właśnie na nim zawiesiła spojrzenie.
- Dziękuje - Mruknęła cicho z chłodem, który czasami przyprawia mnie o lekkie ciarki. Czemu tak drobna i delikatna istota musi mieć w sobie tyle zimna? Chyba, że to jedynie skorupa pod którą skrywała ciepłe serce.
- Nie masz za co - Chciałem zacząć pakować prace do teczki, lecz w tej samej chwili coś uderzyło w delikatny kryształowy kwiat, który rozsypał się na drobne kawałeczki. W dłoni białowłosej została jedynie łodyżka, a wszystko inne posypało się na piasek i korę drzewa. Oboje nieco zdziwieni patrzyliśmy w jeden punkt, gdzie jeszcze chwile temu był ten śliczny twór, by zaraz potem spojrzeć na miejsce, skąd prawdopodobnie coś wyleciało. Stał tam wątły mężczyzna z wyciągniętą w naszą stronę ręką. On strzelił? Tylko czemu? Przecież pojedynkowanie się było bez sensu biorąc pod uwagę ryzyko odniesienia ran. Kto normalny by chciał trafić do szpitala? Nie licząc masochistów.
- Um ... przepraszam? - Przechyliłem głowę na bok chcąc jeszcze co dodać, lecz w tej samej chwili musiałem się uchylić, by nie oberwać czymś w rodzaju kolca. Wystrzeliwał je z wyciągniętej dłoni, choć widać było, że kiepsko celuje przez strach. Ręka mu lekko drgała...na tyle by trajektoria lotu nieco się zmieniła.
- Nie ruszaj się! Nie chce nic od ciebie, a od niej - W tej chwili zaczął celować w Yukino, która z kamiennym wyrazem twarzy obserwowała napastnika. Znała go? Czego od niej chciał? Albo czym mu zawiniła...
Białowłosa wstała, a w jej dłoni pojawił się miecz prawdopodobnie stworzony z lodu. Zrobiło się nieco chłodniej i nie chodziło tu już wcale o jej charakter.
- Ona Musi.... Musi mi to dać... W innym wypadku zginę.... - Roztrzęsiony ton mężczyzny świadczył o tym, że bał się... nie nas, a czegoś innego. Ktoś musiał przymuszać go do tych czynów, bo w końcu nie wyglądał na typowego człowieka z mafii co miał w głowie jedynie gnębienie i rabunek.
- Nic nie muszę. Tym bardziej, jeśli nie jest to dla ciebie. - Jej ton znów zaczął przypominać jej żywioł. Lodowaty bez żadnej litości czy ciepłych uczuć.
- W takim razie ty zginiesz i sam sobie to wezmę! - Z jego dłoni zaczęły wystawać kolce niczym u jeżozwierza, a po chili wyleciały prosto w stronę dziewczyny. Delikatnie stuknąłem nogą o piasek, by nawiązać kontakt z drobinami kryształu. Zmieniły się one w ścianę , która zatrzymała lecące pociski, choć niektóre przebiły się na wylot, gdyż nie miałem czasu na utworzenie grubszej warstwy z tak drobnych cząsteczek.
- Uciekamy - Szepnąłem łapiąc dziewczynę za dłoń i zacząłem biec w stronę bardziej zadrzewionego terenu. Yukino nie miała wyjścia.... Musiała za mną pobiec, gdyż nie miałem zamiaru jej puścić. Walka była tu nie na miejscu, w szczególności, że ten chłopak trząsł się jak galareta ze strachu. Nie spodziewałem się jednak, że odważy się pobiec za nami. Naprawdę mu zależało... albo to po prostu instynkt przetrwania mówiący mu, że zginie jeżeli nas nie złapie. Niestety ja dość szybko zacząłem opadać z sił przez co zwolniliśmy, a napastnik znalazł się na tyle blisko, by wystrzelić znów parę pocisków. Jego celem była oczywiście Yukino, lecz niektóre kolce trafiły w drzewa, a pozostałe we mnie... w ostatniej chwili udało mi się zasłonić dziewczynę, dlatego trafiły mnie w plecy. Syknąłem cicho, gdyż ból nieco mnie zaskoczył. Te kolce nie były może grube, lecz nadrabiały to liczbą i długością. Miałem tylko nadzieje, że nie miały w sobie jakiejś trucizny czy innych świństw.
<Yukino?>