czwartek, 29 marca 2018

Od Keyi C.D Kashim


Kiedy chciałam jeszcze coś dodać, chłopak rozbił wielki głaz stojący nieopodal. Z jego gardła wydobył się potężny ryk, a jego ciało z impetem uderzyło w ziemię. Kawałki trawy i podłoża unosiły się w górze. Jego ciało wciąż było naprężone i w pełni sił. Tak przynajmniej mi się wydawało. 
Kiedy znów postanowił wykonać zamach, postanowiłam nieco go ujarzmić. Nie chciałam przeszkadzać mu w treningu czy w ogóle wcinać się w nie swoje sprawy. Ale nie mogłam pozostawić go i pozwolić na niszczenie wszystkiego dookoła. To byłoby z mojej strony bardziej nieodpowiedzialne niż jego samowolka. 
Chwyciłam wisiorek, mocno zaciskając na nim swoją dłoń. Poczułam przypływ siły i w jednej chwili wyskoczyłam z własnego ciała. Dawno tego nie robiłam i nie mogłam z początku odnaleźć miejsce docelowe. Po krótkiej chwili kiedy moja dusza w końcu przywykła, wkroczyłam w senny krajobraz chłopaka. Nie był on strzeżony. Nie posiadał wielkich murów czy systemów obronnych. Posiadał jednak wiele tworów z pajęczej sieci. Były to przykre i bolesne wspomnienia, które każdy człowiek posiadał. Mknęłam przez jego wyobrażenie własnego ja. 
Ten senny krajobraz był inny niż te, które odwiedzałam. Nie miały pięknych ozdób czy też wielkich roślin. Było tutaj… pusto. Wszędzie palił się ogień, a ziemia była jałowa. Kiedy dotarłam do bram jego duszy delikatnie uderzyłam w podłoże. Jego dusza wyglądała prawie tak samo jak widziałam ją z zewnątrz. Była tutaj jednak łagodniejsza i mniej agresywna. 
Czując jak jego ciało opada na ziemię, sama wróciłam do swojego. Runęłam na ziemię, ledwo łapiąc powietrze. Kiedy już zdołałam wstać, a oddech się uspokoił podeszłam do blondyna. Delikatnie obróciłam jego ciało, tak by było zwrócone ku niebu. 
Teraz jego twarz była naprawdę łagodna. Promienie słońca delikatnie okalały jego skórę. Był naprawdę przystojny, co nigdy jakoś nie szczególnie przykuwało moją uwagę. Jego powieki zaczęły się poruszać, a następnie uniosły się do góry ukazując piękne oczy. Jego wzrok wylądował na mojej twarzy, a ja poczułam się jakby naga. Tak, jakby potrafił wyciągnąć ze mnie wszystkie tajemnice. 
- Widzę, że już ochłonąłeś. – powiedziałam łagodnie. - Przepraszam, użyłam na Tobie swojej mocy, gdyż za bardzo się szamotałeś.
Przymrużył oczy i zmarszczył brwi, lekko podnosząc się na łokciach. Oparłam ręce na kolanach, przyglądając się mu z uwagą. 
- W takim razie, jakie masz moce? – zapytał o dziwno bardzo spokojnie. 
Pytanie mnie zaskoczyło i nieco poczułam się skrępowana, ale tylko przez chwilę. Nie wyglądał już na rozgniewanego. 
- Mogę wejść w czyjś senny krajobraz i spowodować na przykład omdlenie. – palnęłam od razu. 
Nie przemyślałam tego ,że nie powinnam mu od razu zdradzać swoich umiejętności. Przygryzłam natychmiast wargę.
Nagle poczułam jak słabnę. Moje ciało stało się wiotkie i poleciało w przód, opadając na tors chłopaka. Przed oczami zobaczyłam tylko czarny obraz i poczułam, że się zamykają wbrew moim rozkazom. 
Nie zemdlałam jednak, a blondyn pomógł mi wrócić do pozycji siedzącej. Na moje policzki wpłynęły rumieńce i zakłopotanie.
- Przepraszam. – jęknęłam, otwierając oczy i łapiąc się za głowę. – Chyba wyszłam z wprawy.
Posłałam mu zakłopotany uśmiech. 


<Kashim?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz